Zbyt wiele pytań, cz. 1

281 13 4
                                    


Próbował skupić się na celu, ale nie był w stanie. Do pamięci wciąż wracał mu obraz dziewczyny, która przejęła kontrolę nad większością jego uczuć. Był rozdarty wewnętrznie, łaknął władzy i podporządkowania się wszystkich, stojących w hierarchii niżej od niego. Z drugiej jednak strony nie był dłużej w stanie działać przeciw swoim bliskim. Wystarczy, że pozbył się jednej z osób, dzięki której dane mu było dożyć tej chwili. Nad drugą się zlitował, choć nienawidził tego robić. Jednak gdy ujrzał te zlęknione i pełne wiary oczy, coś w nim pękło. Nie oddał strzału, nie nacisnął przycisku. Zrobiono to za niego, co przyjął z ulgą, jednocześnie mieszającą się z poczuciem winy, iż nie mógł jej od tego uchronić. Sam nie wiedział, czego chciał ani jak powinien się zachowywać, co tak naprawdę czuje i do czego dąży. Pewien był jednego - na kolejną konfrontację z brunetką czekał jak na nic innego dotychczas.

Obudził go hałas z korytarza. Otworzył oczy, podniósł się do siadu i poczuł, że po plecach spływa mu pot. Wysunął się spod kołdry i oparł stopy na ziemi, czując przyjemny chłód, który wywołał ciarki na jego ciele. Przetarł twarz dłońmi i ciężko westchnął. Ostatnim obrazem, który wyrył się w jego pamięci była scena wspólnej walki u boku brunetki. Znalazł się tak blisko niej, że ujarzmiła wszystkie jego zmysły. Co prawda tylko na parę chwil, ale i tak ciężko było mu o niej zapomnieć, o każdej wspólnie spędzonej sekundzie.

Wstał i podszedł do lustra. Spojrzał na swoje odbicie i zmrużył oczy. Czy rzeczywiście wyglądał jak potwór? Był nim, bez dwóch zdań. To samo powiedział jej, potwierdzając oszczerstwa, którymi go obrzuciła. Wewnątrz tak się czuł. Nie wiedział jednak, czy identycznie prezentował się na zewnątrz. Nie chciał, by tak na niego patrzyła, pragnął się zmienić. Postanowił, że pokaże jej się z lepszej perspektywy i przekona ją do siebie. Sprawi, że dołączy do niego, przechodząc na Ciemną Stronę Mocy.

- Najwyższy Wódz chciałby z tobą pomówić – oznajmił Hux, stając w progu komnaty Kylo. Widzieli się zaledwie parę chwil temu, na śniadaniu, gdzie tamten obrzucał go gardzącym spojrzeniem. Czyżby poszedł naskarżyć na niego stojącemu wyżej w hierarchii Wodzowi? Kylo zachciało się śmiać na samą myśl.

Hux spojrzał mu głęboko w oczy, a swoje po paru sekundach zmrużył.

- Jest w niezbyt dobrym humorze, właściwie w okropnym, więc radziłbym ci uważać.

- Nie potrzebuję twoich rad od serca – odparł suchym tonem Kylo, zachowując kamienną twarz.

- Czekam na moment, w którym mi za nie wszystkie podziękujesz. – Hux uśmiechnął się drwiąco, odwrócił na pięcie i ruszył korytarzem w stronę Mostku.

Kylo zacisnął pięści i zęby, po czym zamknął oczy i wykonał głęboki wdech. Gdy wypuścił powietrze i z powrotem spojrzał na świat, ruszył w stronę komnaty Najwyższego Wodza.

Kylo wszedł do komnaty rozświetlonej po bokach ścianami żywej czerwieni, które nadawały pomieszczeniu czegoś w rodzaju jasności. Nigdy dokładnie nie był w stanie określić, czy w środku było więcej światła czy ciemności. Zazwyczaj stwierdzał to na podstawie tego, czego bardziej chciał się trzymać. Tym razem była to ciemność.

Spojrzał na projekcję Snoke'a siedzącego na swoim tronie. Górował wzrostem nad każdym, kto wkraczał do wnętrza komnaty. Kylo dobrze znał drzemiącą w nim moc. Nie raz doświadczył jej na swojej skórze i nienawidził być stawiany niemalże cały czas w tych samych sytuacjach. Ostatnio zdarzało się to dosyć często, dlatego tym razem liczył na aprobatę mistrza.

Przeszedł długim podestem, zatrzymując się parę metrów od tronu Snoke'a. Klęknął na jedno kolano i schylił głowę w geście szacunku.

- Młody Solo, co cię do mnie sprowadza?

- Propozycja, mistrzu.

- Śmiesz składać mi propozycję? Po tym, jak zawiodłeś Najwyższy Porządek i mnie?

- Tym razem musisz mnie wysłuchać uważnie.

- Zawsze to robię. Gdybyś tylko ty w równym stopniu stosował się do moich rozkazów, moglibyśmy osiągnąć całkowite porozumienie. Nie sądzisz?

Kylo cicho syknął pod nosem. Nienawidził wytykania błędów, a w przypadku Snoke'a spotykał się z tym niemal za każdym razem. Nieważne, ile z siebie dawał - zawsze było mu mało. Nie dość, że poświęcił dla mistrza wszystko, łącznie ze swoim ojcem - ten i tak wymagał od niego więcej niż Kylo byłby w stanie mu dać. Oprócz życia nie miał już nic do zaoferowania. Jaki jednak byłby sens jego śmierci w obliczu walki Ruchu Oporu z Najwyższym Porządkiem? Sądził, że był o wiele bardziej przydatny żywy.

- Mistrzu, zajmę się tym, czym trzeba.

- Czyli czym dokładnie?

- Rebelią, Ruchem Oporu. Wyplenię ich wszystkich. Od środka.

- Jak chcesz tego dokonać? Dopiero co przekonaliśmy się, że nie są aż takimi głupcami, za jakich ich mieliśmy.

- Dziewczyna...

- Dziewczyna! Znowu ta nędzna kreatura! Nie myśl o niej. Widzę, że już oplotła twój umysł jak cierń. Pozbądź się jej - w każdej możliwej formie.

- Wybacz, mistrzu, ale nie zrobię tego.

- Co? - Snoke wykrzywił swoją twarz w grymasie oburzenia. Tak naprawdę ciężko było go dostrzec, ponieważ cała jej struktura była nierówna i w pewien sposób poskręcana. Niezliczone pojedynki poskutkowały zniszczeniem całej struktury twarzy i wszelkich naczyń, które znajdowały się pod skórą. - Czyżbyś po raz kolejny chciał przedsięwziąć coś, w czym odniosłeś kompletną klęskę, a nawet doznałeś obrażeń. Pokonany przez... dziewczynę!

- Tym razem nie zawiodę, mistrzu.

- Już gdzieś to słyszeliśmy, Ren.

Zza pleców Kylo wyłonił się Hux, jak zwykle w dostojnej, wywyższającej się pozie. Spoglądał z drwiącym uśmieszkiem na swojego towarzysza. Los chciał, że zawsze wykonywał rozkazy bez błędu, za co był nagradzany przez mistrza. Kylo nigdy nie umiał się im podporządkować, uczucia zwodziły go cały czas.

- Tym razem jestem inną osobą - wysapał Kylo przez zaciśnięte zęby, w jednej sekundzie wstając i pojawiając się parę centymetrów przed twarzą Huxa. Rudowłosy wstrzymał oddech, czekając na jego kolejny ruch. Ren jednak patrzył mu głęboko w oczy z wymalowaną w swoich żądzą mordu i wyraźnie zaciskał zęby, nie ukazując ich jednak na wierzchu.

- Wystarczy tego. Idź, młody Solo. Rób, co masz robić. Pozostaje nam jedynie wierzyć w twoje umiejętności.

- Dziękuję, mistrzu. - Kylo odwrócił się w stronę Snoke'a i powoli skłonił, po czym minął Huxa, nie zaszczycając go spojrzeniem, i wyszedł z komnaty.


*** Witam Was w pierwszej części pracy, która stanowi jedną wielką część Reylo, jaką planuję napisać. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną dłużej i nie będziecie zawiedzeni efektami. Zachęcam do gwiazdkowania  i komentowania, to bardzo pomaga. Jestem ciekawa, co sądzicie. Pozdrawiam! ***


ReyloWhere stories live. Discover now