Zbyt wiele pytań, cz. 4

119 12 2
                                    

- Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w całej galaktyce może istnieć coś tak wspaniałego – oznajmiła Rey, patrząc z zachwytem na niewielki wodospad, znajdujący się w oddali, który odkryli po wyjściu z lasu.

- Wydaje mi się, że przebywając całe życie na Jakku, straciłaś bardzo wiele – odparł Finn, przyglądając się dziewczynie z uśmiechem.

- Tak, pewnie masz rację – przyznała, kiwając głową. – Moglibyśmy pójść dalej?

- Jasne, chodź.

Oboje ruszyli przed siebie, kierując się w stronę zapierającego dech w piersiach miejsca. Szli kamienistą ścieżką przez dobre parę minut, aż nagle Finn gwałtownie się zatrzymał. Rey wpadła na niego, uderzając płasko twarzą w twarde plecy chłopaka.

- Hej!

- Wybacz, muszę coś sprawdzić. Poczekaj tu, okej?

- Czemu... - chciała dokończyć pytanie, ale Finn już pobiegł przed siebie, znikając za wysokimi skałami. – Nie no, jasne, leć.

Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami.

- Rey.

W jednej sekundzie wyjęła miecz świetlny i włączyła go, przyjmując postawę bojową. Nie miała wątpliwości, do kogo należał ten głos. Rozpoznałaby go wszędzie, chociaż nie słyszała już dłuższy okres czasu, co tym bardziej zbiło ją z tropu.

Jednak gdy rozejrzała się wokół, nie dostrzegła niczego ani nikogo. Poczuła, jak po plecach przebiegają jej ciarki, a po ciele rozchodzi się fala chłodu, który na moment zmienił się w piekący żar.

Ujrzała go, stojącego w swojej komnacie i patrzącego jej prosto w oczy. Nie wiedziała, czy wolała tak trwać, czy zapaść się pod ziemię. Dziwnie na nią działał, jak nikt wcześniej. Z jednej strony pragnęła znaleźć się blisko Kylo, by lepiej go poznać, lecz z drugiej wiedziała, że dla własnego dobra powinna się trzymać z daleka.

Chciała coś powiedzieć, ale uświadomiła sobie, że cisza, która nastała między nimi wcale jej nie krępowała. Wręcz przeciwnie, w pewien sposób wyzwalała w Rey pożądanie, dzięki któremu nabierała większej ochoty na jakikolwiek kontakt z Kylo, chociażby wzrokowy.

- Za niedługo się zobaczymy.

Rey nie dowierzała własnym uszom. Spojrzała na chłopaka i zamrugała, próbując zrozumieć, co jej przekazał.

- Nie martw się, wszystko w swoim czasie. Proszę jednak, abyś była przygotowana. Wierzę, że będziesz w stanie wyczuć moment. Ufam ci.

- Ja...

- Rey?

Odwróciła się w stronę głosu z naszykowanym do boju mieczem świetlnym.

- Hej, spokojnie!

Ujrzała Finna, który unosił przed sobą dłonie w geście obronnym.

- Wszystko okej?

Odwróciła się dyskretnie za siebie, ale ujrzała tam tylko las, z którego niedawno wyszli.

- Tak, tak, okej. Gdzie byłeś?

- Na drodze, by ocenić jej bezpieczeństwo. Możemy iść tą ścieżką.

Rey pokiwała głową, próbując przypomnieć sobie obraz Kylo, który zaczynał rozmywać jej się w umyśle.

- Czemu miałaś wyciągnięty miecz?

- Chciałam trochę poćwiczyć, no wiesz, na wszelki wypadek.

Chłopak tylko kiwnął głową, ale wyglądał na przekonanego, więc po chwili oboje ruszyli przed siebie.

- Rey, musimy dojść na miejsce - wyrwał ją z zamyślenia Finn. - Nie możesz tak ciągle stawać.

- Wybacz, że chcę podziwiać piękno planety, na której dane jest mi być po raz pierwszy w życiu.

Wyczuł urazę w jej głosie i cicho westchnął pod nosem. Nie chciał się z nią sprzeczać, ale wiedział, że mają coraz mniej czasu.

- Odnoszę wrażenie, że ktoś nas śledzi - oznajmił, chcąc pobudzić ją do myślenia i działania, a przy okazji zmiany tempa chodu.

- Co? Niby kto?

- Nie wiem, nie umiem go wyczuć, ale mam coś z tyłu głowy.

- Go?

- Rey.

Dziewczyna w jednej sekundzie znalazła się przy nim i skrzyżowali poważne spojrzenia. Finn ujrzał zawzięcie w jej oczach, a ona u niego coś na kształt troski zmieszanej z przerażeniem.

- To chodź. - I puściła się biegiem przed siebie.

- Nawet nie wiesz, czy dotrzemy do celu! - krzyknął za nią, próbując dotrzymać jej kroku.

- O to się nie bój! - odparła szybko, skupiając wzrok na miejscu, w którego stronę kierowali się od początku marszu.

Wtem Rey stanęła jak wryta i wystawiła ramię w bok, by zatrzymać pędzącego na nią Finna. Ujrzała na tle błękitnego nieba mały, czarny kształt, który zaczął się powiększać i przypominać... statek.

- Biegnij! - rozkazała Rey, kierując się między drzewa.

Gdy tylko zboczyli ze ścieżki, rozległy się strzały blasterów i pociski dosięgły miejsca, w którym stali zaledwie parę sekund temu. Statek obniżył swój lot, zahaczając o korony drzew, jednak nadal kierując się przed siebie. W pewnym momencie zaczął podchodzić do lądowania, powoli zbliżając się do gruntu.

- Myślisz, że to on? - spytał Finn, starając się złapać oddech.

- Myślę, że powinniśmy się rozdzielić.

- Nigdy! Na pewno nie teraz.

- Finn, bez gadania! - zarządziła Rey i odbiła w drugą stronę. - Wracaj do bazy!

- I co jeszcze? Nie zamierzam cię zostawiać.

- To rozkaz! - Jej cierpliwość już niemalże się wyczerpała.

Finn nie chciał opuszczać dziewczyny. Wiedział, że tylko razem będą bezpieczni, lecz z drugiej strony Rey była o wiele potężniejsza od niego i prędzej czy później będzie musiała zmierzyć się z wrogiem. Bał się jedynie o to, jak zareaguje i co zrobi. Czy pokierują nią emocje, czy raczej żądza mordu dla potwora, jakim był Kylo Ren. Miał nadzieję, że przemówi w niej to drugie.



*Witajcie, kochani! Na wstępie chciałam Was ogromnie przeprosić za tak długą przerwę (jutro wybiją 3 miesiące, wyobrażacie sobie?). Matury pochłonęły mnie w całości. Teraz jednak mam już czas i postaram się udzielać częściej. Mam nadzieję, że kontynuacja trzyma poziom i się podoba. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!*

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 09, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ReyloWhere stories live. Discover now