114. Mogło Mnie Tu Już Nie Być A Jednak...

450 11 11
                                    

*Martyna*
Dzisiaj idę z tatą Piotrka do firmy. Będę podpisywać papierki.
A Piotrek zaczyna być szefem w bazie.
Oj nie ma tam łatwo. Ci chłopacy zostali co byli wtedy. Przynajmniej jest ze mną i przy mnie. Tak tak Wyjechali na staż wcześniej. Phy. Piotruś jest.
- Martynka gotowa?
Zaraz tata będzie.
- gotowa.
A i dzieci poszły do szkoły.
- tylko grzecznie tam
- postaram się
Zaczęliśmy się śmiać.
- uważaj na siebie.
- dobrze myszko.
Pocałowaliśmy się
Przyjechał tata Piotrka.
-. Witam
- cześć!!
- zabieram ci żonę i nie bój się. Nic jej się nie stanie.
- wiem
Ubrał mi płaszcz
Czapkę i szal.
Pocałowaliśmy się.
- pa
- pa
- pa - tata Piotrka się uśmiechnął
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z domu.
- miłej pracy
- ta. Teraz mam im wojnę zrobić
- nagraj to
Zaczęliśmy się śmiać
Wsiedliśmy do auta. Jednak Piotrek do drugiego.
- no jedź pierwszy
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechał.
My też.
- aaa brama
- sama się zamknie
- takie buty
Pojechaliśmy dalej.
- Zjadłaś śniadanie?
- tak
- na pewno?
- nie miałam wyjścia
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz. Postawić się.
- to wtedy będzie zły
- aaa no tak.
Uśmiechnęłam się.
- Piotrek taki nie był. Był jak jego bracia. Pieniądze są najważniejsze.
- co go tak zmieniło?
- zrozumiał, że rodzina jest najważniejsza.
Bo tak z dnia na dzień stracił rodziców.
- no tak
a tamci wiedzą, że żyjecie?
- a wiesz, że nie wiem
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili byliśmy na miejscu.
Tata Piotrka otworzył mi drzwi.
- zapraszam królewno
- dziękuję
Wysiadłam.
Stoją pod drzwiami
- dzień dobry!!!!!!!!!!!!
- dzień dobry!!
- jednak porwałeś mu Martyne - Mama Piotrka mnie Przytuliła
- nom. A ja?
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
- ojeea
Zaczęliśmy się śmiać.
- to do pracy do pracy
- oczywiście
Poszliśmy do gabinetu.
Usiadłam na moim fotelu.
- jak ja tu dawno nie byłam
- no właśnie.
Ładnie tak?
Zaczęliśmy się śmiać
Dzwoni mój telefon.
- yhy kontrola
- daj daj
Dałam Mamie Piotrka.
- no cześć Martynka
- Piotrek to nie Martyna to ja - mówi smutnym głosem
- co się stało?
- mieli wypadek pod firmą. Zabrali ich do szpitala. Przykro mi
- do którego?
Zaśmiałam się cicho
- do psychiatryka
Zaczęliśmy się śmiać.
-ha ha ha
Oddała mi telefon.
Nie mogę przestać się śmiać.
- Martynka?
- słucham?
- coś ty zrobiła mamie?
- jeszcze nic
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra ok. Koniec.
Jak tam ci idzie?
- a dobrze. Narazie mamy nową koleżankę
- cześć. Mam na imię Agata - Mateusz mówi kobiecym głosem
- pozdrów Mateusza
- ej
- poznała cię.
Dobra kończę mamy wezwanie.
- ok pa
- no pa
Rozłączył się.
- nabrał się
Zaczęliśmy się śmiać
- Martynka co mi zrobiłaś?
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja nie wytrzymam
Ktoś puka.
- proszę
Już spokój.
Wszedł a my nadal się śmiejemy.
- dziewczyny
Przestaliśmy.
- co się stało?
- jakiś Pan do Pani Martyny
- do mnie? A jak wygląda?
- nie zwróciłem uwagi
- a przedstawił się?
- tylko, że jest pani znajomym
- aha. Dziwne to, ale ok.
- to niech tu przyjdzie
Pani Martyna nie może się wysilać.
- mówi, że nie może.
- siedź. Marek idź sprawdź.
- idę. Przecież jak mnie tu szuka to jakiś znajomy
Wzięłam płaszcz i poszłam.
Kukam kto to jednak nic nie widzę.
Ubrałam czapkę i szal. Poszłam.
I...
***
*Piotrek*
- no to Martyna rozbawiła teściów - Mateusz
- nom. Przynajmniej tam jej się nic nie stanie. Pełno ochrony. Tu ją samą zostawić się boję bo wiesz.
- wiem wiem
-.no
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra idziemy zobaczyć co robią.
- no żebyś się nie przeraził
Wyszliśmy z gabinetu.
No i wszyscy są nadzy a dziewczyny leżą na podłodze.
- ubierać się, ale już!!!
Co to jest klub go go czy miejsce pracy już.!!!
Ubierają się.
- i karetki szykować bo same się nie przyszykują!!
Ubrali się i poszli.
- a gdzie Ania i Dominika?
- tu jesteśmy
Wyszły z szatni.
- ok
Przybiegli rodzice.
- Piotrek!!
- co się stało? Soczek się skończył?
Zaczęliśmy się śmiać oprócz rodziców.
- Piotrek to nie jest śmieszne.
Martyne porwano.
- co? To jest żart prawda?
- nie.
To nie jest żart.
Ktoś do niej przyszedł. Jakiś znajomy i ona do niego poszła i już nie wróciła.
- wzięła telefon?
- chyba tak
- dobra uspokójcie się.
Dzwonię do niej.
- a jak nie odbierze?
- nie musi
Namiężyłem Martyne.
- mam ją.
- ruda wyślij patrol policji na Kazimierza Wielkiego 5. Martyna została porwana.
- dobra. Wy też jedziecie?
- tak.
Przyszedł Góra.
- Pan dowodzi narazie.
Potem wszystko powiem..
A my jedziemy.
Pobiegliśmy do karetki a rodzice do auta.
- powiadomcie jej rodziców
- ok.
Jedziemy.
- zabijesz nas? - Mateusz
- spokojnie
- to zawodowiec- Ania
- gdzie do cholery była ochrona.
Jak są potrzebni to ich nie ma.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- przecież nic jej się nie stanie - Mateusz
- jednak ty jesteś lepszym ochroniarzem
Po chwili byliśmy na miejscu.
Policja już jest.
- pora iść Po Martyne.
Wyszedł z nią.
Wysiedliśmy z karetki.
Idę do nich.
- puść ją
- nie zbliżaj się bo ją zaszczele
- ok. Ale puść ją. Puść Martyne.
Co ona jest Ci winna?
- zostawiła mojego brata
- a przez kogo?
- przez ciebie
- nie
- ok może być na mnie. Już się do tego przyzwyczaiłem. Puść ją. Chcesz iść znowu do więzienia? Po co ci to?
- dzwoń po Rafała
Jemu ją oddam.
Zadzwoniłem.
- zaraz będzie.
- Albo nie. Odrazu ją zaszczele.
- nie rób tego. Przecież chcesz żeby wróciła do twojego brata. Jak ją zabijesz to nie wróci.
- przyżeknij, że się z nią rozwiedziesz
Martyna płacze.
- puść ją.
- nie.
- koniec tego. Opuść broń
- dobra
Przyżekam. Rozwiode się z Martyną.
- i że nie będziesz miał z nią kontaktu
- ok.
Puść ją.

~ Odmienić Los ~ Zakończone Donde viven las historias. Descúbrelo ahora