E.05.

68 10 5
                                    

– Opowiedz to jeszcze raz, ale ze szczegółami. Błagam cię, Carson! – zawyła Gillian, stukając paznokciami o tył zeszytu. – Przecież wiesz jak bardzo potrzebujemy sensacji. Nie można cały rok pisać o niczym. Każdy rocznik ma swoje skandale. Rok temu była Studniówkowa Powódź –

– Nie porównuj wybicia nieczystości do spotkania trzeciego stopnia z Marsjaninem prosto z zaplecza klasy fizycznej – przerwała jej Peyton. – To właśnie to coś zamykało nam drzwi przed nosem?

– Nie, to był przeciąg, Barnes – odparła niewzruszona Marie, zakładając ręce. Piegowata blondynka tylko odepchnęła się od ściany za sobą, aby zrobić mały, ale naładowany emocjonalnie spacer i wrócić na miejsce. – Weszłam do sali, pokłóciłam się z Günther, ona zrzuciła plik testów z biurka na ziemię i pewnie kilka wpadło przez dziurę między podłogą a drzwiami na zaplecze, a potem drzwi się otworzyły i zobaczyłam to.

– Zobaczyłaś Pennywise'a? – niski męski głos zabrzmiał za plecami Marie. Fan twórczości Kinga momentalnie przytulił ramieniem licealistkę, by obdarzyć podobnym przywitaniem resztę małej grupki. Jego pojawienie się nie wpłynęło na Carson zbytnio ­– może tylko pozwoliło obalić dwa szkolne mity o Edwardsach.

– Nie, ale zobaczyła ciebie i pewnie przez to nie dokończy historii – zauważyła Gillian, która po przytuleniu przez brata poprawiła kaszmirowy sweter.

– Jakiej historii?

Marie nie musiała zastanawiać się kto był właścicielem tego głosu, kiedy zauważyła jak ekspresja Peyton przeszła diametralną zmianę w zaledwie kilka sekund. Do rozmowy dołączył mityczny Young, z którym ani Carson, ani Barnes dotychczas nie miały przyjemności zamienić słowa, ale ta druga była święcie przekonana o jego kluczowym znaczeniu w swoim życiu, natomiast pierwsza – według niektórych przekładów – miała już go znać.

– Marie spotkała To; postać z powieści Kinga – powiedział rozbawiony Julian, za co został zdzielony przez młodszą siostrę w ucho.

– Marie spotkała jakieś dziwne stworzenie, gdy widziała się z Günther półtora tygodnia temu – poprawiła krewniaka Gillian, po czym wykonała ruch ręką, zapraszając pytającego między siebie, a rozanieloną blondynkę. – Próbujemy wyciągnąć z niej fakty.

– Marie po powrocie z konsultacji miała gorączkę, więc pewnie to były majaki – Carson zbyła wymownie temat, na co Julian roześmiał się nieco za głośno, ściągając uwagę połowy korytarza głównego.

– A może to tak zwany efekt Günther? – zabrał głos przybysz, a następnie wzruszył ramionami. – Ludzie po spotkaniu z nią cierpią na bóle głowy, obniżenie nastroju, zanik apetytu i bezsenność. Nasz kumpel, Charles, jest chyba ciężkim przypadkiem, bo połączyło się to z syndromem sztokholmskim i nie ma nic przeciwko torturom na fizyce.

– W ogóle kto normalny decyduje się na rozszerzenie fizyki? – wtrącił Julian.

Niemal natychmiast po tej kwestii Marie donośnie odchrząknęła, zagłuszając nieco komunikat Peyton, jakoby ona była uczennicą Günther. Starszy Edwards zachichotał, a Young z subtelnym uśmiechem podniósł wzrok na sufit, nie przyznając się do udziału w rozmowie. Gdy Julian się uspokoił, a Gillian poczęła sprzedawać mu krótki wykład o tym, jak sama jego obecność zaprzepaściła jej szansę na rozbłyśniecie jako redaktorka naczelna gazetki szkolnej podczas publikacji artykułu o Ufoludzie z L6, drugi mężczyzna w tym okrojonym gronie przeniósł się z pozycji Gillian-Peyton, na Marie-Peyton, by przedstawić się najpierw jednej, a później drugiej. Barnes nie była zadowolona ani z kolejności zapoznania, ani z udaremnionej przez chrząknięcie Carson szansy na zawiązanie się rozmowy między nią, a jej szkolnym obiektem westchnień, dlatego też gdy Marie kilka godzin lekcyjnych później próbowała zamienić słowo z Peyton, piegowata blondynka potraktowała ją otworzeniem dłoni przed twarzą. Carson niekontrolowanie parsknęła w śródręcze koleżanki, na co opluta odskoczyła od sprawczyni jak porażona. Zanim Barnes zdążyła jakkolwiek zareagować, niska siedemnastolatka zniknęła z jej pola widzenia. Z jakichś powodów uciekinier postanowił się schronić w części naukowej.

POLTERGEISTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz