Poznanie Rosjanki

3.1K 243 239
                                    

Docieram na miejsce trochę zdenerwowany. Nie obmyśliłem jeszcze planu, w sumie to do końca nie wiem, co mam robić. Skupiam się, próbując uporządkować myśli.

Muszę się dowiedzieć, kim ona jest.

Jakie relacje ich łączą.

Od kiedy się znają.

I dlaczego Victor wygląda przy niej na takiego szczęśliwego...

Spokojnie Yuri, przecież to może być tylko przyjaciółka.

Szybko jednak zmieniam zdanie. Pomimo tego, że stoję od nich z metr dalej, to oni dalej rozmawiają, jakbym był zwykłym powietrzem. Znów coś się we mnie piekli. Mam im przerwać tą pogaduszkę? Rozumiem, że ona mnie olewa, ale Victor?

Stoję, czując się podenerwowany i trochę niezręcznie. Może się wycofać? Zauważam, że Rosjanka zdała sobie sprawę z mojej obecności. Nasze spojrzenia się spotykają. Teraz zauważam, że ma zielono - niebieskie oczy, z przewagą błękitu, dzięki czemu przypominają one wzburzone morze. Patrzy się na mnie z zaciekawieniem. Victor widząc, że jego rozmówczyni wpatruje się w coś, zwraca się w moją stronę. Na mój widok jego uśmiech rozszerza się.

- Yuuuuriś! - woła uradowany, podchodząc tym samym do mnie i obejmując mnie w pasie - gdzie się szlajałeś? Z tego roztargnienia zapomniałem wam sobie przedstawić. Yuri, to jest Ira, moja przyjaciółka, Ira to jest Yuri, mój narzeczony.

- Hej - mówię przyjaźnie podając jej rękę.

Niestety, ona wyciąga swoją dłoń tak, bym ją pocałował, w wyniku czego przez sekundę jest trochę niezręcznie.  Trochę zawstydzony szybko się ogarniam i całuję jej dłoń. Ona za to prycha pogardliwie. Czyli zrobiła to specjalnie.

- Victor! Ile mam na ciebie czekać? - woła jakiś męski głos z kilka metrów dalej.

- A tak, już idę! - odpowiada, po czym zwraca się do nas - wybaczcie na chwilę, muszę coś załatwić.

Odchodzi od nas szybkim krokiem. Czyli zostałem z nią sam na sam. Ale dlaczego tak szybko? Chciałem jeszcze pogadać z Victorem! Czemu sobie poszedł? O nie... Spokojnie, uspokój się Yuri, przecież ona Cię nie zabije.

Zwracam swoje spojrzenie ku niej. I poniekąd tego żałuję. Kiedy rozmawiała przed chwilą z Victorem, wyglądała pogodnie i bardzo przyjaźnie. Teraz patrzy się na mnie zimno spode łba, co umożliwiają jej czerwone szpilki. Niestety, jest aktualnie ode mnie wyższa, przez co czuję się trochę mniej pewny siebie.

- Czego ty chcesz od Victora? - pyta się nagle Ira.

- Słucham? - pytam z mieszaniną oburzenia i zaskoczenia.

- Nie widzę, byś coś do niego czuł. Może i jesteś przystojny - mówi z niechęcią - ale nie byłabym pewna do tego, czy można tobie zaufać.

- Jak możesz mnie o coś takiego osądzać, skoro mnie praktycznie nie znasz? - pytam, czując, jak narasta we mnie złość.

- Mam dobry kobiecy instynkt, lecz tak poza tym widziałam, jak na nas zerkasz z niechęcią. Do tego przed chwilą obrzuciłeś Victora niezbyt miłym spojrzeniem.

Naprawdę tak było?

- Miałem swoje powody - mówię trochę ciszej, próbując opanować swoje negatywne emocje.

- Ah tak? Mam nadzieję, że były one sensowne - mówi trochę pogardliwie.

- Oczywiście, że były! - ponoszę głos będąc już wyraźnie zdenerwowanym.

Co się ze mną dzieje? Nie mogę pozwolić na to, by ta kobieta kontrolowała moimi emocjami.

- To niby jakie? - pyta zniecierpliwiona.

- Udajesz głupią? To widać, że się do niego kleisz, rozmawiacie z ciągłym entuzjazmem, i do tego... Do tego wyglądacie jak para.

Ostatnie zdanie wypowiedziałem z trudem. Dopiero teraz to otwarcie przyznałem, nie tylko przed kimś, ale też przed sobą. Próbuję wyrównać oddech, który tylko utrudnia mi sprawę.

- Jak para? Nie bądź śmieszny - odzywa się po chwili lekceważąco.

Jak ona może coś takiego mówić? To przecież na kilometr widać, jak się na siebie patrzą. A może po prostu popadam w paranoję?

Milczę, wbijając wzrok w podłogę. Już nie potrafię trzeźwo myśleć. Nie potrafiłem się pochamować, przez co się z nią pokłóciłem. Emocje dały górę. I jak ja mam się stać silniejszy?

Kobieta widząc moją rozterkę, kręci z niedowierzaniem głową:

- Naprawdę nie wiem, co w tobie widzi Victor. Człowiek nie potrafiący opanować swoich emocji nie wróży dobrze. Jeśli jesteś słaby, to daj sobie z nim spokój. Nie jesteś jego wart.

Te słowa bolą. Nie dlatego, że ktoś tak twierdzi, tylko dlatego, że to prawda. Jestem słaby. Wiem to od dawna, ale odkąd poznałem Victora staję się silniejszy. To dzięki niemu zdobyłem srebro, ćwiczyłem, walczyłem, lecz przede wszystkim nauczyłem się, czym naprawdę jest miłość. A z miłości się nie rezygnuje tak łatwo.

Podnoszę swoje szkliste oczy ku niej. Zaciskając pięści podchodzę do niej niebezpiecznie blisko, na co ona zaniepokojona zastyga. Teraz nasze twarze dzieli jedynie dziesięć centymetrów.

- Uważaj co mówisz - mówię cichym, lekko ochrypłym głosem - nie jestem taki słaby, jak myślisz. Victor nie pokochał mnie przypadkiem. Wrażliwi ludzie kochają bardziej niż takie zimne suki jak ty.

Odsuwam się od niej powoli, zauważając przy okazji jej oniemiałą minę. Zadowolony z siebie odwracam się na pięcie i kieruję się w stronę drzwi. Pomimo niezłego dogadania jej, czuję się beznadziejnie. Ledwo powstrzymuję łzy, a moje pięści są ciągle zaciśnięte kurczowo. Emocje nie opadły, zamiast tego doszły nowe - bezsilność i rozpacz.

Wychodzę z sali. Gdy sobie uświadamiam, że niczego się nie dowiedziałem o ich relacji... Nie, muszę się opanować, nie mogę już się złościć. Cholera, czemu to jest takie trudne?

Jedna łza spływa po moim policzku. Szybkim ruchem ją wycieram. Skręcam w poboczny korytarz kierując się tym samym do swojego pokoju. Tam będę mógł w końcu odetchnąć...

- Yuri!

Słysząc ten głos zatrzymuję się. Tylko tego mi brakowało. Oddycham powoli, wiedząc, że nie puści mnie dalej, gdy mnie zobaczy w takim stanie. Rozluźniając się trochę odwracam się do Victora mając nadzieję, że mój plan się powiedzie.

Trzeba zrobić dobrą minę do złej gry.

Yuri On Ice - Bankiet Where stories live. Discover now