#36

9K 280 20
                                    

Pov. Darcy

Wyjechaliśmy 10 minut temu, a ręka loczka już cztery razy była strzepnięta z mojej nogi.

Gdy znaleźliśmy się na miejscu odważyłam się zapytać gdzie jesteśmy.

- W domu publicznym.

On chce mnie tam zostawić?!

- Nie Harry! Obiecuję, że będę już grzeczna tylko mnie tam nie zostawiaj! Proszę!

Hazz zdziwiony się zatrzymał i spojrzał na mnie.

- Ty myślisz, że ja chcę Cię tam zostawić?

Spuściłam głowę w dół, ale chłopak złapał za mój podbródek i podniósł do góry.

- Odpowiedz- powiedział twardo

- T-tak.

- Kochanie, nigdy bym Cię tu nie zostawił. Jesteś tylko moja.

Zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Najpierw wolno, a z czasem co raz szybciej. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale oddałam pocałunek z taką samą zachłannością. Nasze języki odnalazły siebie nawzajem i zaczęła się walka o dominację, którą przegrałam. Oderwaliśmy się od siebie. A ja dopiero zrozumiałam co zrobiłam. Poczułam zdradzieckie ciepło na policzkach.

- Słodko się rumienisz.- powiedział i splątał nasze palce.

Przy wejściu stało dwóch mięśniaków, którzy zmierzyli mnie wzrokiem, a ostatecznie spojrzeli na nasze złączone palce. Przywitali się z nami, a później zaczęliśmy iść przez długi hol.

Przy recepcji stała cycata ruda dziewczyna. Tone tapety na twarzy można było zobaczyć z kilometra. Sama się maluję, ale bez przesady. Czerwona bluzka opinała jej sztuczne cycki, które prawie wypadały jej ze stanika. Spojrzała na mnie z pogardą? Chyba tak.

- W czym mogę pomóc panie Styles?- zapytała swoim piskliwym głosikiem. Brzmiała jak chłopak podczas mutacji.

- Gdzie jest Mark?

- Zaraz go zawołam. Stało się coś panie Styles?

- Chuj Cię to obchodzi.

Pociągnął mnie z sobą do innego pomieszczenia. Ściany czerwone, a podłoga z ciemnego drewna. Na ścianach obrazy przedstawiające nagie kobiety, a na suficie piękne żyrandole.

Znaleźliśmy chyba w sali głównej. Na podestach były rury oraz bar z boku. Większość miejsca zajmowały czarne kanapy oraz stoliki przy nich. Ale moją uwagę najbardziej przykuły rury sięgające aż do sufitu.

- Chciałbym kiedyś zobaczyć Cię na takiej rurze- mruknął mi do ucha Harry.

Chciałam mu już coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam bo podszedł do nas jakiś mężczyzna.

- Witam szefie

- Czy wy nie umiecie przypilnować i wytresować tych kurew?!

- Ale szefie one słuchają się tylko pana.

- Która tym razem i co zrobiła?

- Sandra. Wylała na klienta drinka i walnęła w twarz bo ten ją klepnął.

- Przyprowadź ją tu.

Mężczyzna zniknął na chwilę, ale po chwili pojawił się razem z dziewczyną. Miała blond włosy sięgające jej za ramiona i brązowe oczy. Spojrzała na Harrego ze strachem w oczach.

Puścił moją rękę i podszedł do tej biednej dziewczyny.

- Ile razy mam wam tłumaczyć, że klient to wasz PAN?! Mam nadzieję, że to ostatni raz jak jestem tu wzywany. Bo następnym razem nieposłuszną osobę zajebie na miejscu przy wszystkich.

Później akcja zaczęła się rozwijać. Pięść chłopak zderzyła się z policzkiem dziewczyny.

Jedno uderzenie

Drugie uderzenie

Trzecie uderzenie

Nie wytrzymałam i chciałam jakoś pomóc tej dziewczynie. Gdy Harry to zauważył kazał swoim osiłkom mnie trzymać. Dziewczyna już zdążyła stracić przytomność, a on nadal ją kopał. Po moich policzkach spływały łzy.

Gdy zaprzestał swoich czynów spojrzał na mnie. Nie mogłam na niego patrzeć. Odwróciłam głowę na bok aby uniknąć jego przenikliwych tęczówek.

- Ktoś jeszcze chce skończyć tak jak wasza koleżanka?! Nie? To dobrze. Mark zabierz ją i wrzuć do piwnicy może zrozumie swój błąd.

Zaczął iść w moją stronę jakby nie to, że Ci frajerzy mnie trzymają już dawno bym uciekła.

Chłopak złapał moją rękę, która odrazu chciałam zabrać. Nie dlatego, że była cała we krwi tej dziewczyny.

Brzydziłam się go po tym co zrobił.

Był dla mnie potworem.

Znowu.

♣♣♣
Jeśli są błędy to przepraszam!💕

Porwana z miłości || H.SWhere stories live. Discover now