🖤28🖤

1.3K 64 21
                                    


Leżałam na kanapie oglądając coś w telewizji, co mnie wręcz nudziło.

Marcus załatwia jakieś tam sprawy, a ja muszę czekać na Natalię, którą przywiezie Martinus, a później on też jedzie do Marcusa.

Marcus wraz z Martinusem otwierają firmę w Oslo, dlatego teraz mają mega dużo spraw na głowie, a mojego chłopaka już od tygodnia widzę tylko rano jak wychodzi do pracy.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich i je otworzyłam.

- Siema. - uśmiechnęłam się do niej. - O jacie! Twój brzuch! - dotknęłam jej piłki, którą nosi i momentalnie poczułam jak coś się rusza. - O kurwa! Nieznośna baba z niej wyrośnie. - zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie.

- Jess, zmieniłaś się. - zlustrowała mnie od góry do dołu.

- No widzisz. - zachichotałam. - Chcesz coś do picia? - zapytałam kierując się do kuchni.

- Herbatę po proszę. - skierowała się za mną do pomieszczenia. - Jakiego wy byka sobie kupiliście. - powiedziała rozglądając się dookoła.

- Marcus chciał. - wzruszyłam ramionami. -  Na kiedy masz termin? - zapytałam opierając się o blat obok kuchenki.

- Za dwa dni. Postanowiłam urodzić w Oslo. - uśmiechnęła się. - Po za tym... Przeprowadzamy sie tutaj.

- No to mega! - krzyknęłam radośnie.

Zalałam herbaty i skierowałam się z gotowymi napojami do salonu. Rozmawiałyśmy o jakiś głupich rzeczach jak to zawsze oraz oprowadziłam ją po całym mieszkaniu.

- Tak mnie to... O BOŻE! - krzyknęła nagle łapiąc się brzucha.

- O BOŻE! - tak samo zareagowałam, gdy moja przyjaciółka zaczęła rodzić. - TY RODZISZ!

- NO WOW! - zrobiła wielkie oczy, dysząc głęboko.

- Dobra... Spokojnie... - uspokajałam się. - Dzwonię do Marcusa. - rzuciłam i sięgnęłam po mój telefon, po czym szybko wybrałam jego numer.

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy...

- No nie odbiera! - krzyknęłam.

- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie.

- Marcus Natalia rodzi! Jadę z nią do szpitala, a wy tam dojedźcie. - rozłączyłam się szybko.

- Chodź, kochana. Jedziemy do szpitala. - powiedziałam. - Tylko się ubiorę.

Szybko pobiegłam na hol i założyłam swoje jordany i zarzuciłam na swoje ramiona kurtkę dżinsową, po czym podbiegłam do dziewczyny i złapałam ją pod ramię, kierując się prosto do mojego auta.

Blondynkę usadowiłam na tylnich siedzeniach i szybko odpaliłam auto, odjeżdżając z piskiem opon.

- Trzymaj się! Dasz radę! - krzyczałam, gdy usłyszałam jak krzyczy.

Po chwili byłyśmy już pod szpitalem. Zatrzymałam się pod samym wejściem do niego i wyszłam z auta, zatrzymując jakiegoś ratownika.

- Panie daj wózek! - krzyknęłam mu przed twarzą.

- Co się stało? - zapytał poważnie.

- Moja przyjaciółka! Rodzi! Szybko! - pospieszałam go ruchem ręki.

Wysoki brunet usadził blondynkę na wózku i wszedł z nią do wielkiego budynku, a ja wraz za nimi.

- Jessica! - usłyszałam znany mi głos, a gdy się odwróciłam zauważyłam mojego blondaska wraz z jego bliźniakiem.

🖤Old heart🖤 | Marcus GunnarsenWhere stories live. Discover now