Rozdział 18

406 20 1
                                    

Usiadłam na murku i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Jake nie chciał się już więcej ze mną przyjaźnić. Nigdy nic do niego nie czułam, ale mimo to czułam pustkę po jego odejściu. Zależało mi na jego przyjaźni, ale najwyraźniej mu to nie wystarczyło. Chyba już nigdy nie będzie jak dawniej.

Postanowiłam skorzystać z rady Jake'a i zadzwonić do mojego chłopaka. W końcu jakoś muszę wrócić do domu, skoro Jake nie chciał mnie chociażby podwieźć. W sumie na to zasłużyłam. Zraniłam go, więc czemu miałby mi pomagać?

Po kilku sygnałach Gordon odebrał telefon.

- Hej, Katie, co jest? - zapytał.

- David, mógłbyś po mnie przyjechać? Jestem na Alki Beach i nie mam jak wrócić - powiedziałam.

- Jasne, zaraz będę - odparł i się rozłączył.

Po kilku minutach chłopak rzeczywiście się zjawił. Od razu do mnie podbiegł.

- Katie, wszystko w porządku? - zapytał. - Wyglądasz na smutną. - starł palcem jeszcze świeżą łzę z mojego policzka. - Płakałaś?

- Nie, to nic takiego, po prostu już chodźmy - powiedziałam i poszłam w kierunku jego auta. David zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek.

- Mi możesz powiedzieć. Opowiedz mi, co się w ogóle stało.

- David, to naprawdę nic takiego. Chodźmy już. - poszliśmy oboje w stronę jego srebrnej toyoty i wsiedliśmy do auta.

- Katie, teraz możesz mi powiedzieć. Jesteśmy sami. - chłopak nie ustępował.

- No dobra - zgodziłam się. - Pamiętasz dzień, w którym się po raz pierwszy spotkaliśmy?

- Jasne, że pamiętam.

- Pamiętasz chłopaka, który był wtedy ze mną?

- Tak.

- To mój przyjaciel Jake - powiedziałam. - On się we mnie zakochał. Wyznał mi to tamtego wieczoru. Nic do niego nie czułam, ale chciałam to przemyśleć, aby go nie zranić. Zamierzałam spędzać z nim więcej czasu, myślałam, że może wtedy też coś do niego poczuję, a jak nie, to nie chciałam tego ciągnąć. Ale potem zbliżyłam się do ciebie. A dzisiaj poszliśmy wspólnie na plażę, mieliśmy pójść z całą naszą paczką, ale nikt nie mógł, więc poszliśmy we dwoje. Zapytał mnie, czy podjęłam decyzję. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że mam chłopaka. Wtedy on się wkurzył, powiedział, że nie chce mnie więcej widzieć i zostawił tutaj. Chciałam się z nim chociaż przyjaźnić, ale on tego nie chciał.

Po tym jak to powiedziałam, po policzkach znowu pociekły mi łzy. David przybliżył się do mnie, na ile to było możliwe w ciasnym samochodzie, i mnie przytulił.

- Nie martw się - pocieszał mnie. - Prędzej czy później zrozumie swój błąd i znowu będziecie przyjaciółmi. A jeśli nie, to po prostu będzie znaczyło, że nie jest ciebie wart.

Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu David się odezwał:

- OK, już jedźmy. Chcesz przenocować u mnie, czy wolisz spać dzisiaj u siebie?

- Dzisiaj będę spała u siebie - powiedziałam i wyruszyliśmy.

Po powrocie do domu, podczas kolacji zagadała do mnie mama:

- Katie, od kiedy spotykasz się z Davidem? - zapytała.

- Pani Agatha wszystko ci powiedziała? - zapytałam zirytowana. W sumie mogłam się spodziewać, że to dojdzie do moich rodziców.

- Oczywiście, czemu niby miałaby to zatajać? - zapytała strasznie zdziwiona mama.

- Nie wiem, może dlatego że to są nasze sprawy? - zapytałam ironicznie.

- Katie, nie denerwuj się - uspokajał mnie tata. - Mama pyta z ciekawości, nie chce ci zrobić na złość. A w ogóle, cieszymy się, że spotykasz się akurat z Davidem. To porządny chłopak. Cieszę się, że nie wybrałaś tego Hale'a. - zamurowało mnie, kiedy usłyszałam to nazwisko. - Nie wiem, z którym się spotykałaś, ale żaden nie jest dla ciebie odpowiedni.

- Skąd o tym wiesz? - zapytałam zdziwiona.

- David powiedział to ojcu, który przekazał to mi. Mark stwierdził, że powinienem wiedzieć, kiedy moja córka spotyka się z kimś nieodpowiednim.

- Kolejna osoba, która mi to powtarza - powiedziałam pod nosem i wymownie przewróciłam oczami. - Wszyscy będziecie mi wypominać jedno, nic nieznaczące spotkanie? - powiedziałam rozgniewana. - Tylko raz wyszłam z nim do restauracji, nic pomiędzy nami nie było. - powiedziałam i wstałam od stołu. - Już się najadłam - oznajmiłam, kierując się w stronę mojego pokoju.

- Katie, zaczekaj chociaż na deser! - usłyszałam głos matki, ale nie zareagowałam i weszłam do mojego pokoju.

Do końca dnia nie wychodziłam z pokoju i myślałam cały czas o mojej kłótni z Jakiem. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że go straciłam. Nie chciałam go zranić, ale Parrish ma rację. Nie ważne, czy chciałam tego czy nie, zrobiłam to. Zraniłam mojego najlepszego przyjaciela.

Nie wiem, co teraz będzie z naszym wyjazdem do Vegas. Jake prawdopodobnie nie będzie chciał tam jechać ze mną, a jeśli jednak pojedzie, zepsujemy sobie nawzajem nastrój. Wszystko się zepsuje przeze mnie. Czemu przeze mnie muszą być zawsze same kłopoty?

Cały czas próbowałam pogodzić się z Jakiem. Chciałam, aby chociaż wyjazd do Las Vegas się udał. Niestety, moje próby nie były zbyt skuteczne. Chłopak cały czas twierdził, że nie może mi wybaczyć tego, że tak bardzo go zraniłam, a ja ciągle miałam przez to wyrzuty sumienia.

Dzisiaj czwartek, czyli minęły dwa dni od naszej kłótni. Zaczyna się trzeci dzień moich marnych prób pogodzenia się. Na pewno będą miały taki sam skutek jak wszystkie poprzednie.

Podeszłam do niego już na pierwszej przerwie.

- Jake... - zaczęłam.

- Katie, ile razy mam ci powtarzać, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? - powiedział wściekły.

- I tak nie odpuszczę, dopóki mi nie wybaczysz.

- Nie mam czasu gadać. Pa - powiedział po prostu i odszedł.

Gdy dzień w końcu się skończył (oczywiście niepowodzeniem), postanowiłam odwiedzić mojego chłopaka. Wiedziałam, że nie muszę go ostrzegać o moim przyjeździe, w końcu spodziewa się mnie w każdym momencie.

Gdy zapukałam do drzwi, od razu mi odtworzył.

- Katie! - powiedział radośnie i wziął mnie w ramiona. - Już myślałem, że nigdy tu nie przyjedziesz. Jak dobrze, że jesteś, mamy gości.

- Gości? - spytałam. - Czy to nie czasem Ian, Taylor i Candice?

- Nie da się ciebie zaskoczyć - powiedział z udawaną przykrością.

- Nie wiedziałeś tego wcześniej? Wszystko potrafię przewidzieć. - gdy to powiedziałam, oboje wybuchliśmy śmiechem.

Gdy weszliśmy do pokoju, na łóżku siedziała już cała trójka naszych przyjaciół. Dosiedliśmy się do nich i spędzaliśmy czas jak dawniej, parę dni temu, kiedy nie byłam z Davidem i nie zajmowałam się pogodzeniem się z Jakiem.

- David, jakiś twój kolega stoi pod domem - nagle do pokoju weszła matka chłopaka.

- Mówił jak ma na imię? - zapytał Gordon.

- Nie, po prostu powiedział, że chce się z tobą zobaczyć. Nie mam pojęcia w jakiej sprawie przyszedł, ale sam to sprawdź. - kobieta wyszła, a my zaczęliśmy rozmawiać o tajemniczym nieznajomym.

- Brzmi tajemniczo, prawda? - zapytał Ian.

- Tak trochę - zgodziłam się.

- Pójdę to sprawdzić - powiedział David i ruszył w stronę drzwi.

- Sam? - zapytała Candice. - Nie ma mowy. Idę z tobą. Kto wie kim jest ten tajemniczy koleś.

- Wszyscy idziemy - powiedział Taylor i cała nasza piątka wyszła z domu.

Wyszliśmy na obrośnięty trawą ogród znajdujący się przed posiadłością. Szukaliśmy wzrokiem jakiejkolwiek żywej duszy, kiedy zauważyliśmy czerwonego SUV-a zaparkowanego parę metrów dalej.

Koło samochodu stał Alex Hale.

Miasto tajemnic [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now