VIII; THE END

568 66 46
                                    


Rozdział 8. „KONIEC"

Od ostatnich wydarzeń i tego spotkania dwójki młodych ludzi, którzy niedawno powierzyli sobie sekrety, trzymane w sobie przez całe życie, a także tragicznej śmierci Darlana, minął niemal tydzień

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.


Od ostatnich wydarzeń i tego spotkania dwójki młodych ludzi, którzy niedawno powierzyli sobie sekrety, trzymane w sobie przez całe życie, a także tragicznej śmierci Darlana, minął niemal tydzień. W ciągu tego czasu król Robert Baratheon wrócił z Końca Burzy, co chyba nie podobało się jego małżonce, której humor był niemal zabójczy, a każde słowo, które się do niej wypowiadało, przemyśleć trzeba było dziesięć razy. W końcu, nawet to mogło kosztować kogoś życiem. Eyme przez cały czas biła się ze swoim myślami na temat morderstwa króla. Nie wiedziała, czy nadal chciała to zrobić, jednak musiała pomścić człowieka, którego życie niedawno odebrała tajemnicza osoba ze sztyletem z ozdobą jelenia. To wskazywało na to, że osoba ta musiała być kimś ważniejszym albo chociaż być przez tego kogoś zleconą. Nikt nie biegał przecież po Królewskiej Przystani z tak ozdabianym sztyletem mordując przypadkowych ludzi. Dziewczyna nie miała jednak żadnych podejrzeń, co do kogokolwiek, dlatego powstrzymywała się przed popełnieniem zbrodni przeciw Robertowi. Może zmusiło ją do tego także wyznanie mężczyzny, na którym, chcąc nie chcąc, zaczęło jej zależeć. Co jeśli to on ponownie musiałby zapłacić za ten czyn? Eyme nie wybaczyłaby sobie tego i wlaśnie dlatego wolała powstrzymać się przed jakimkolwiek gwałtownym i nieprzemyślanym ruchem. W głębi duszy wiedziała, że chciała zrobić to dla niego, jednak nie mogła winić swoich uczuć względem tego mężczyzny. Prawdą było także to, że i on darzył ją niezaprzeczalnym uczuciem, którym nie darzył jeszcze nikogo wcześniej.

~*~

Wchodząc do komnaty królowej, czuła już, że coś jest nie tak, a to nie wróżyło niczegokolwiek dobrego. Królowa była niebezpieczna, to prawda, jednak nigdy przedtem nie czuła takiego niepokoju. Ach, z pewnością była po prostu przewrażliwiona i uroiła sobie coś po śmierci Darlana powtarzała sobie przez cały czas. Rozejrzała się dookoła, jednak nie zauważając Cersei, ruszyła w stronę wanny, chcąc przygotować jej kąpiel. Wiedziała, że zbliżała się pora, w której kobieta ją brała, dlatego chciała załatwić to szybko, jeszcze przed jej przybiciem. Słysząc kroki i odbijanie się obcasów o marmurową podłogę, podniosła na chwilę głowę, obracając się z zamiarem dygnięcia przed królową. Nie była ona jednak sama. Eyme zmarszczyła delikatnie brwi, zauważając dwóch, potężnych i co najważniejsze, uzbrojonych mężczyzn, którzy stali za kobietą. Jeszcze bardziej przeraził ją fakt, iż dzisiejszego dnia swój sztylet zostawiła w swym pokoju.

— Cieszę się, że jesteś punktualnie. —powiedziała Cersei z uśmiechem, który tak bardzo zamrażał krew w żyłach służki. Kobieta zrobiła tylko jeden ruch ręką, a dwójka mężczyzn podeszła szybko do Eyme, łapiąc ją za ręce. Mimo, że próbowała się wyrwać, wszystko to było na marne.

Wiedzą, kim jestem pomyślała od razu i wiedziała już, że może nie dożyć kolejnego dnia albo nawet dzisiejszego zachodu słońca.
— Kiedy cię wynajmowałam, nie sądziłam, że będziesz na tyle głupia, by wdać się w romans z moim bratem. — kontynuowała królowa, parskając śmiechem z tego faktu. — Co więcej, wyglądało na to, że on był z tego zadowolony. Młoda, głupia, naiwna i bez dwóch zdań, także urodziwa dziewczyna, która imponowała mu umiejętnościami w walce. Szkoda, że nie widzi cię teraz, nieprawdaż? Nieporadna, bezsilna, wiedząca, co zaraz się z nią stanie. Dość zabawny widok.

ANTIHESIS - jaime lannisterحيث تعيش القصص. اكتشف الآن