•3• Będziemy w kontakcie

31 3 3
                                    

Noc od zawsze była jego żywiołem. Było w niej coś co pobudzało jego nerwy, przyspieszało jego tętno i wyrzucało więcej adrenaliny do krwiobiegu. Kochał to uczucie.
Jednak ta noc wcale nie była ekscytująca, ani chociażby ciekawa. Dochodziła już trzecia w nocy, gdy samochód minął znak, oznajmiający że pozostało mu jedynie pięć mil do miasteczka Reidsville. Wewnątrz kabiny panowała kompletna ciemność, radio milczało odkąd mężczyzna wyłączył je wczoraj. Nie można go było zdecydowanie uważać za normalnego człowieka, zatem naturalnie rozrywki dla takowych ludzi przeznaczone, ani trochę go nie bawiły.
Jedyną rzeczą jaka wzbudzała jego irytację, był ciągły ból głowy, który towarzyszył mu odkąd przekroczył granicę stanu i zdawał się nasilać z każdą chwilą lub wykonanym przez niego ruchem. Na domiar złego wnętrze samochodu prezentowało się conajmniej obrzydliwie - podłoga i tylne siedzenie było zasłane papierkami i torbami z najróżniejszych restauracji typu fastfood, a w kabinie ciagle unosił się zapach papierosów i smażonego jedzenia.
Jeff pociągnął kolejny łyk z kolorowej puszki jakiegoś napoju który znalazł w schowku i beknął z zadowoleniem. Zostało mu jeszcze kilka godzin podróży, ale musiał się gdzieś zatrzymać na noc. Już dawno nauczył się, że nawet odrobina zmęczenia zaburza jego (i tak już zaburzone) myślenie, a lubił mieć czystość umysłu gdy przychodziło co do czego.
Pokazywanie się publicznie nie wchodziło jednak w grę - ludzie z reguły lubią się gapić na osoby z poparzoną twarzą i także łatwiej je zapamiętać, zatem wszelkie pokazywanie się publicznie ograniczał do absolutnego minimum. Robił zakupy tylko w małych, pozbawionych kamer sklepach, zawsze nosił na głowie kaptur i unikał dużych miast, gdzie roiło się od kamer i ludzi którzy mogliby go zapamiętać. Ale zbliżała się pora aby złamać te wszystkie zasady, które narzucał sobie tyle lat i nie mógł się tego doczekać.

Po kilkunastu minutach jazdy znalazł idealne miejsce aby się zatrzymać na noc. Stojący przy drodze znak trzymał się ledwo na zardzewiałych nogach, ale w dalszym ciągu widniał na nim zatarty napis „Smith's Metal Industries", wskazujący podróżnym położenie niewielkiego magazynu, ukrytego za ścianą drzew. Był on opuszczony od wielu lat, zatem stanowił idealne miejsce postoju dla kogoś, kto jak Jeff wolał się nie rzucać w oczy lub też ryzykować pobyt w motelu. Zaparkował samochód na tyłach budynku, w miejscu które umożliwiało mu uważną obserwację drogi, ale z którego mógł szybko uciec w miarę potrzeby.  Wyszedł z auta w chłodną noc, aby szybko rzucić okiem na okolice i upewnić się że jest bezpieczna. Ale coś było nie tak.
Czuł czyjąś obecność, bardzo dyskretną ale wciąż odczuwalną, niczym czyjeś spojrzenie na karku lub cichy oddech w pustej hali. Momentalnie poczuł jak jego mięśnie się zaciskają, gdy domyślił się czyją obecność czuje.
- Myślałem że już dałeś sobie ze mną spokój.
Jego głos był chłodny i opanowany, jednak przebijała przez niego nuta złości.
- Och nie ukrywaj się. Czuję twój smród na kilometr.
Odpowiedział mu jedynie wiatr, prześlizgujący się między zabudowaniami. Jeff poczuł, że jego ból głowy jeszcze bardziej się nasilił.
- W porządku. - wzruszył ramionami - Nie musisz się pokazywać. I tak wiem że tu jesteś. Gdyby nie to, że nie mam się gdzie podziać, już dawno by mnie tu nie było.
Stał w miejscu nasłuchując chociażby kroku, oddechu, czegokolwiek co zdradzałoby obecność intruza, ale w dalszym ciągu otaczała go jedynie cisza. Wzruszył ponownie ramionami i wrócił do auta. W porządku, on może się chować, ale Jeff już wie że jest obserwowany i nie pozwoli na to, żeby cokolwiek lub ktokolwiek przeszkodziło mu w jego planach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 13, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

sısɹɐɥʇɐʞWhere stories live. Discover now