15

5K 380 28
                                    

Zatrzymali się na podjeździe przed pałacem demona. Spojrzeli po sobie z mieszanką zakłopotania i szczęścia.

-Pierwszy raz przebiegłem więcej niż 10 metrów i nie dostałem ataku. - zachwycił się Don podskakując z podniecenia.

-Z atakami astmy i wszystkimi chorobami możesz się pożegnać. - zaśmiał się rudowłosy. Don uśmiechnął się do niego szerzej, szybko jednak spoważniał i spojrzał niepewnie na frontowe drzwi. -No dalej, idź do niego. - ponaglił go uprzejmie mieszaniec, uśmiechając się z zadowoleniem. Don także się uśmiechnął i począł powoli iść w stronę dużych drewnianych drzwi. Zapukał pięknie zdobioną kołatką. Spiął mięśnie gdy zauważył że drzwi się otwierają. Stanął w nich demon, jego podkrążone oczy dawały znak że nie spał dobrze, czerwone oczy wskazywały na to że płakał. Donowi zrobiło się przykro, obwiniał się za stan mężczyzny. Spojrzał na jego czerwonawe tęczówki które jakby straciły swój kolor wtapiając się w czerwień białek ocznych.

-E-Ewopa? - wykrztusił z siebie chłopiec patrząc w smutne oczy ukochanego. Do jego własnych napłynęły łzy.

Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwała mu wampirzyca, która wybiegła z domu by powalić swojego chłopaka na ziemie.

-Idioto! Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyczała próbując bez sensu udusić mieszańca.

-C-co? - wydusił zszokowany nagłym atakiem chłopak.

-Najpierw prawie go zabiłeś, a potem tak po prostu go sobie zagarnąłeś?!

-o czym ty pierdolisz?!

-Ewopa widział! Widział wszystko! Don!- zwróciła się w stronę przerażonego chłopaka. - zawiodłam się na tobie. - dodała ciszej, po czym wstała i uciekła.
Abine podniósł się do siadu łapiąc się za szyje. Spojrzał na oddalającego się nietoperza, po czym popatrzył zakłopotany na chłopaka.
Don słysząc zamykające się drzwi odwrócił się szybko łapiąc za kołatkę i ciągnąc z całej siły. Niestety mimo nowej formy był słaby, nie mógł równać się z tak potężnym demonem jakim był Ewopa.
-Ewopa!! - krzyknął rozpaczliwie patrząc na łze widoczną na policzku. Drzwi zatrzasnęły się, a z oczu Dona poleciały kolejne łzy. Zmarszczył brwi ogarnięty wściekłością.
To nie mogło tak się skończyć.
Nie panującej nad swoimi działaniami zmienił się w demona i nagle zniknął z oczu Abine.

-o kuźwa.- szepnął zdezorientowany Abine.

Ewopa szedł korytarzem, zaraz zatrzymując się i uderzając z całej siły w ścianę z bezradnym jękiem. Widząc dziurę w ścianie cofnął się kilka kroków chowając twarz w dłonie. Przed chwilą widział swoją miłość, pierwszy raz od tak długiego czasu. Każdy dzień bez niego był udręką, a gdy ten stanął przed jego drzwiami, on potraktował go jak powietrze i nie wpuścił do środka. Doprowadził go do płaczu tak samo jak samego siebie. Ale po tym co zobaczył w domu Dona, bal się tego z czym przyszedł szatyn.
Nie chciał usłyszeć tego że ten jest z Abine, po prostu nie wyobrażał sobie tego. Dlatego nie pozwolił nawet zacząć rozmowy.
Nagle usłyszał głośne tupanie. Ktoś biegł w jego stronę. Z zawrotną prędkością, dlatego demon nawet nie zdążył zobaczyć kto chce go zaatakować, bo szybko znalazł się na dębowej posadce.
Gdy otworzył oczy, zamarł. Właśnie widział przed sobą wściekłego Dona, który przyszpilił go do podłogi z taką siłą że nie był w stanie wstać. Patrzył na kochanka, którego oczy stały się praktycznie całe czarne, a żółty płomień okalał większość jego ciała, w szczególności oczy, które wydawały się płakać językami żółtego ognia.
Don dyszał cieżko pokazując swoje dosyć duże kły.
Co się stało?
A może to nie Don?
W takim razie co to?

-Ty idioto! - krzyknął demon wiszący nad starszym osobnikiem.

-D-Don? -wykrztusił czerwonooki wpatrując się w bladą twarz chłopaka.
Szatyn nic nie mówiąc wcisnął twarz w klatkę piersiową ukochanego i zajął się mocniej żółtym płomieniem, by po chwili ukazać się w ludzkiej postaci. Postaci która była słabsza od demonicznej, która nie znała takiego pojęcia jak wściekłość. Postać która wybuchła właśnie niekontrolowanym płaczem mocząc koszulkę demona.

-Co? Jak ty? - zaczął dukać zszokowany patrząc na włosy chłopaka.

-Abine tylko mi pomagał... poświecił się żebyśmy mogli być razem! - krzyknął zapłakany chłopak. Teraz wyglądał tak niewinnie, tak słabo i bezradnie.

-Jak to się poświęcił?- zapytał brunet.

-gdyby nie on, Yama nie zgodziłby się na przemienienie mnie. - powiedział ukazując swoją zapłakaną twarz.

-To Yama cię przemienił?

-T-tak, a Abine robił wszystko bym jak najłatwiej przeszedł te tortury. - powiedział siadając okrakiem na brzuchu demona.
Ewopa zszokowany tym faktem podniósł się lekko i przymknął powieki by dać wypłynąć łzom.

-Ty i Abine... nic? - wypowiedział jedynie to nieskładne zdanie.

-N-nic... Kiedy ty w ogóle byłeś w moim domu? - zapytał wycierając łzy o bluzę.

-dzisiaj, chciałem sprawdzić co u ciebie... ale jedyne co zobaczyłem jak leżysz na łożku i dotykasz w pół rozebranego Abine.

-Oglądałem jego rany głuptasie! - oburzył się Don wstając z mężczyzny. - Yama mu je zrobił.

-Na serio?

-Nie kurde, na żarty.

-pffffff... haha! - roześmiał się demon kładąc się na podłogę.

-Co ty odwalasz?! - oburzył się Don.

-jestem idiotą... szczęśliwym idiotą. - powiedział wstając nagle do siadu i całując szatyna w usta. Ten na początku nie wiedząc co się dzieje wpatrywał się w zamknięte oczy demona, ale po czasie oddał pocałunek zatapiając dłonie w dłuższe już włosy bruneta.

-musisz iść do fryzjera. - powiedział sapiąc.

-Ty też.- odpowiedział brunet tarmosząc loki Dona.

Siedzieli tak na podłodze patrząc sobie w oczy i śmiejąc się cicho.

Przerwał in łomot dobiegający od drzwi.

-Przestańcie się tam migdalić i wpuśćcie mnie do środka jełopy! - krzyknął rudowłosy.

-Eh... stary Abine wrócił... - westchnął Don.

-A był jakiś inny? - zdziwił się Ewopa.

-Nieważne. - Don wzruszył ramionami wstając z podłogi i otwierając drzwi rudowłosemu.

-Dzięki Don.- uśmiechnął się do niego serdecznie, po czym znowu przyjął swoją maskę sukinsyna.

-Abine, a co z Luną? - zapytał demon, który akurat zdążył wstać z podłogi.

-Nic. - odpowiedział obojętnie mieszaniec.

-Nie powinieneś gonić swojej bratniej duszy? - zdziwił się demon widząc ewidentną ignorancję w stosunku do wampirzycy.

-Niestety, ona chyba nie jest moją ‚bratnią duszą' - powiedział rudy robiąc w powietrzu cudzysłów.

-Ale jak? - konsternacja u Ewopy nasilała się z każdym słowem kota.

-Nie moge ci jeszcze tego powiedzieć... muszę jeszcze załatwić kilka spraw. - mieszaniec wzruszył ramionami patrząc na Dona porozumiewawczo. Ewopa tylko spojrzał na ich dwójkę z niezrozumieniem.

-Nie wiem co tu się odpierdala... ale mam nadzieje że wyjaśnicie mi to najszybciej jak się będzie dało. - powiedział zirytowany.

-Ja muszę iść, Don, zobaczymy się pózniej, a teraz zostawiam wam cały pałacyk dla siebie. Nie róbcie tego jedynie w kuchni, błagam. - Abine zatrzasnął drzwi, a Ewopa spojrzał przerażony na swojego partnera, tylko po to by zaraz przerazić się jeszcze bardziej widząc minę chłopaka.

-zaczynam się ciebie bać... - powiedział cicho cofając się o krok z niepewnym uśmiechem.
Zanim się obejrzał został przybity do ściany przez napalonego demona.

✔️Oddech Demona Donde viven las historias. Descúbrelo ahora