*Rozdział 30*

244 18 0
                                    

Brak osoby, do której mogę się przytulić, straszne wiadomości, nie przespane noce. 

To jest coś strasznego. Gdy nie ma przy mnie Taehyunga, nie czuje się bezpiecznie. Nie ma go już czwarty dzień, a ja już cholernie tęsknie. Codziennie do mnie dzwoni. Kiedy rozmawiamy słyszę w jego głosie zmęczenie. On udaje, że wcale nie jest, a moja egoistyczna dusza nie zwraca zbytnio na to uwagi. Ja tylko chce słyszeć jego głos. Jego kojący głos dla moich uszu, który mnie uspokaja. 

Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że cały czas ktoś mnie obserwuje. Co chwilę muszę się odwracać lub rozglądać, jak głupia. 

Może to tylko wyobrażenie, a może strach przed Soohyukiem? 

Boje się.

..............................................

Znów nie posłucham Tae, kolejny raz wrócę późno do domu. Ale, co ja na to poradzę. Lubię przebywać w kawiarni, nawet wtedy kiedy nikogo w niej nie ma. Oglądanie tego miejsca, uprawia mnie o zachwyt. Bo to ja dokonałam tego, że taki o to mały zakątek istnieje. 

-Dominika, zostawiam kluczę od kawiarni.-zadeklarował Minhyuk, wchodząc do mojego gabinetu, a przed tym jeszcze pukając do drzwi. 

-Dobrze, ja jeszcze sobie tutaj posiedzę.-zaśmiałam się.-Ale przewróć już plakietkę na ,,ZAMKNIĘTE".

-Ok, to idę. Do zobaczenia jutro!-uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu. 

-Paa!-krzyknęłam, aby usłyszał zza zamkniętych drzwi. 

Głośno westchnęłam, otarłam swoje oczy ze zmęczenia uważając na to żeby nie zniszczyć przy tym swojego makijażu i wzięłam do ręki telefon. 

Po 19. Jak już mi się nic nie chce robić. 

Ciekawe, co teraz robi Tae.. Chciałabym już go zobaczyć, przytulić jego zawsze gorące ciało i pocałować wilgotne wargi po ciągłym oblizywaniu ich. Tylko o tym teraz marze. 

Przerwanie o rozmyślaniu nad moim ukochanym przerwał hałas, wydobywany zza drzwi gabinetu. 

Ahh.. pewnie to Minhyuk czegoś zapomniał tak jak zawsze zresztą. Wstałam ze swojego fotela i skierowałam się do drzwi. 

-Minhyuk? Znów czegoś zapomniałeś?-z uśmiechem na twarzy chciałam chwycić klamkę, aby wyjść. Jednak ktoś mnie wyprzedził. 

Uderzyłam głową o potężną klatkę piersiową mężczyzny. To nie był Minhyuk. Owszem jest wysoki, ale jest szczuplutki. I jego ubraniem na pewno nie byłby cholernie drogi garnitur, tylko zwykła luźna koszula. 

Podniosłam do góry głowę, aby zobaczyć któż to taki, moim oczom ukazał się szyderczy uśmiech Soohyuka. 

Kurwa. 

Rozszerzyłam oczy, nie mogłam nic powiedzieć. Strach zabrał mi nawet głos. 

-Minhyuk?-zaśmiał się zamykając przy tym drzwi od gabinety.-A kto to taki? 

Nie spuszczając wzroku z dziennikarza, szłam tyłem, aby być najdalej jego. Jednak zatrzymało mnie biurko, o które się oparłam. 

-K-kelner.-powiedziałam z nie pewnością w głosie.-Po co tu przylazłeś?-tutaj już jednak nie mogłam pokazać, że się go boje. Mój głos był już twardy i pewny. 

Uniósł do góry książkę i powoli się do mnie zbliżał. 

-Przyniosłem książkę. Przeczytałem ją, była bardzo ciekawa.-położył ją na biurko, obok mojej ręki, która się o nie opierała.

Przeznaczenie || Kim TaeHyungWhere stories live. Discover now