6. Stefan

528 78 44
                                    

2017 

- Co mówi lekarz i rehabilitant? - zapytał Alex, gdy rozmawiałem z nim przez kamerkę.

- Że zatańczę na własnym weselu - zaśmiałem się. - Na własnych nogach.

- A dokładniej? - roześmiał się.

- Mięśnie moich nóg są słabe... Richi powiedział, że robię postępy wolniej niż przewidywał, ale wszytko zmierza w dobrym kierunku.

- Jesteś na "ty" z tym lekarzem?

- Jestem - pokiwałem głową. - Jest bardzo fajny... Miły i inteligentny...

- Nie wierzę, stary - śmiał się. - Poderwałeś swojego lekarza?

- Jeszcze nie poderwałem - uśmiechnąłem się. - Ale mi się podoba.

- Chcę być na bieżąco informowany, jak idzie podrywanie doktorka.

- Będziemy w kontakcie...

- Pamiętasz jeszcze jak się podrywa? Czy będąc z tym cielakiem tyle lat już zapomniałeś?

- Pamiętam... Umówiłem się z nim dzisiaj... Trzymaj kciuki.

- Randka? - poruszył dwuznacznie brwiami. - Kolacja ze śniadaniem?

- Po prostu kolacja... Nigdzie mi się nie śpieszy... Będę tu siedział jeszcze przynajmniej rok... A może zostanę na stałe... Fajnie tu jest, podoba mi się... I mieszkanie wynająłem ładne.

- Jeszcze rok i wracaj, bo ja tu oszaleję sam z Gregiem... Claudia już szału dostaje - zażartował. - Leć się szykować na tą randkę, oczekuję jutro sprawozdania...

- Alex poczekaj... Czy...

- Nie pytaj mnie o niego, bo nic nie wiem, a nawet jakbym wiedział, to nic bym ci nie powiedział... Lepiej ci będzie bez niego... Pamiętaj co powiedział...

- Pamiętam... Nie chcę do niego wrócić, tylko... Chcę wiedzieć, co ma teraz do powiedzenia... Wiesz, jak już mogę stać na własnych nogach... Jeszcze o kulach, ale sam.

- Powiem ci co by chciał... Jeszcze jednej szansy. Nie warto Stefan... Poza tym, gdy z nim rozmawiałem po powrocie, to mu dosadnie powiedziałem żeby trzymał się z daleka... Zabroniłem mu się z tobą kontaktować.

- Pobiłeś go, tak?

- Nawet go nie dotknąłem!

- Kłamiesz.

- Skąd wiesz?

- Te kaprawe ślepia mówią wszytko... Muszę kończyć... Zadzwonię jutro po południu... To znaczy u ciebie będzie wieczór... Na razie.

- Do jutra.

Podniosłem się od biurka i za pomocą kul, powoli ruszyłem do łazienki, aby wziąć prysznic.

Naprawdę cieszyłem się na tą kolację z Richardem. Świetnie się z nim dogadywałem. Może trochę nieetycznie było mu się ze mną spotykać, ale nic nie powiedział na ten temat. W sumie to sam zaproponował tą kolację.

Cieszyłem się, głupi by się nie cieszył, gdy przystojny facet zaprasza na randkę.

Nie wiedziałem w co mam się ubrać, nie chciałem wyglądać zbyt elegancko, bo to była zwykła kolacja. W końcu zdecydowałem się na jasne dżinsy i ciemnoszarą koszulę.

Kiedy o 19 Richi zapukał do moich drzwi, otworzyłem mu z uśmiechem. 

- Cześć - brunet uśmiechnął się do mnie szeroko. -  Gotowy?

- Hej... Tak - wyszedłem z mieszkania. 

W czasie drogi do restauracji rozmawialiśmy o jakiś bzdetach. Nie zaczynaliśmy poważnych tematów, chyba żaden z nas nie miał na to ochoty. Ja, bo bałem się, że Richard zapyta o Michaela, o którego już kiedyś mnie spytał, a on, ponieważ także nie chciał rozmawiać o swojej przeszłości.

Teraz, gdy jestem w Miami, tysiące kilometrów od Haybocka i rok po naszym rozstaniu, mogłem powiedzieć, że jestem szczęśliwy.

Jestem szczęśliwy siedząc  w restauracji z Richardem, pijąc wino i rozmawiając cicho na nic nie znaczące tematy.

Jestem szczęśliwy bez Michaela Haybocka.

A nie sądziłem, że to będzie możliwe.

Myślałem, że cię znam | KraftboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz