ROZDZIAŁ 19

467 35 2
                                    

Perspektywa Marka

Dostałem wiadomość od mojego bety, że ktoś porwał Kyre. Wiedziałem kto to był. Oczywiście mój brat, Alex. Jeżeli coś zrobi mojej mate to przysięgam, że go zabije. Ale to nie będzie szybka śmierć.

Właśnie wracam do domu watachy. Musimy wytropić tego sukinsyna. Z tego co wiem nikomu ze stada nie stała się żadna krzywda. Tylko niektórzy mieli rany,ale z wilczą regeneracją 5 minut i po niej nie zostaje ślad.

Podjechałem pod dom i odrazu zobaczyłem moją matke. Kyra miała ją poznać jak wrócę a teraz to nie wiem jak się to wszystko potoczy.

-Mark synu! - podbiegła do mnie matka i wtuliła się we mnie

-Witaj matko. Czy wiesz co Twój kochny syn zrobił? Porwał moją mate! Jeżeli coś jej zrobie to zabije go. Obiecuje.

-Mark przestań tak przy mnie mówić. Gdyby Twój ociec to słyszał - oburzyła się

Zamieniłem z nią jeszcze kilka słów i skierowałem się do mojego gabinetu. W myślach wezwałem mojego betę, i jednocześnie przyjaciela Jamesa.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

-Wejść!

-Cześć Mark, tak mi przykro - powiedział

-Cześć, dobra przejdźmy do rzeczy. Trzeba wytropić tego sukinsyna. Szukajcie go

-Jasne

Odpowiedział mi i odrazu go nie było. Mam nadzieje, że go znajdą zanim stanie się coś czego byśmy nie chcieli.

Siedziałem może z trzy godziny i nagle wpadł James

-Puka się - krzyknąłem

-Mamy trop!!

Szybko zerwałem się z miejsca i pobiegłem za przyjacielem przemieniając się w wilka.

Przybiegliśmy pod stary dom w środku lasu. Czułem, że jest tam moje mate.

Podzieliłem oddział na trzy części. W pierwszej bylem ja i jako pierwsu weszliśmy do środka. Reszta miala wejść na mój znak. Wykończyliśmy wszystkich w środku. Nie było ich zbyt wielu, więc szybko poszło.

Skierowałem się w stronw piwnicy skąd wydobywał się zapach Kyry.

Otworzyłem kraty kluczem który znajdował się obok. I ujżałem ją. Siedziała przy ścianie.

-Kochanie nic Ci nie jest? - zapytałem ciesząc się,że w końcu ją widzę

-Nie, wszystko dobrze - odpowiedziała troche zdezorientowana pewnie tym co tu robię.

Wychodziliśmy już, gdy w pewnym momencie drogę zagrodził nam on. Alex.

Czułem, że zaraz go zabiję.

-No i gdzie się wybieracie? Myślałaś, że mnie suko oszukasz?

Jak on śmie się tak odzywać do mojej mate! Czułem, że mój wilk powoli przejmuje kontrolę.

-Nie waż się jej obrażać - wywarczałem

Skoczyłem na niego przemieniając się w czarnego wilka.

Nagle coś wybuchło. Wpadłem na ścianę. Zapadła ciemność.

----------****----------

Obudziłem się w białej sali. Nie wiedziałem gdzie jestem.

Co się stało? Gdy próbowałem się ruszyć wszystko mnie bolało. Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna.

-Witaj Alfo, jak się czujesz?

-Dzień dobry? Jaki Alfa? - odpowiedziałem nie za bardzo rozumiejąc

-Tylko nie to - powiedzial sam do siebie i wyszedł zostawiając mnie znowu samego.

Może po 10 minutach weszła jakaś dziewczyna. Była piękna. Czułem, że ja znam, ale nie wiedziałem skąd.

Na jej twarzy widzałem troskę. Nagle z jej oczu zaczęły płynąć łzy.

To co się dalej zdarzyło zdziwiło mnie...

_______________________

Mamy kolejny rozdział💖 proszę o gwiazdeczki⭐. Z góry dziękuję❤

Wilcza WięźOnde histórias criam vida. Descubra agora