---
- Tak Renjunnie, już jestem na lotnisku. - chłopak powiadomił przyjaciela przyciskając telefon do ucha, drugą ręką ciągnąc walizkę i przepychając się przez tłum ludzi.
- Okej, czekaj na mnie przy wyjściu. Przyjadę za 20 minut. - odpowiedział chińczyk.
- Życz mi powodzenia, żebym nie został zgnieciony przez ten tłum. - chłopak przez nieuwagę zderzył się z jakimś mężczyzną.
- No cóż, zacznij się przyzwyczajać, że w Chinach wszystkie miejsca są takie zatłoczone. Okej, do zobaczenia.
- Bye. - rozłączył się.
Osiemnastolatek skierował się do wyjścia z lotniska, patrząc na tabliczki wskazujące kierunek . Gdy już przedostał się w mniej zatłoczone miejsce, usiadł na krześle i wpatrywał się w wiszące na ścianie ulotki i plakaty.
Ktoś siedzący obok niego grzebał w walizce, po chwili wyciągając różowy zeszyt. Jisung skrzywił się. Miał kiedyś podobny zeszyt. Ale źle mu się kojarzył.
Gdy odwrócił głowę, przed oczami mignęła mu blond czupryna. Zerknął w stronę chłopaka, który szedł i wesoło rozmawiał z kolegą. Kogoś mu przypominał.
Chłopak po chwili stracił zainteresowanie śmiejącym się blondynem i zerknął w stronę, gdzie siedział chłopiec z różowym zeszytem. Jednak chłopca już tam nie było.
Blondyn oparł głowę o ścianę i przymknął oczy. Nudziło go takie długie czekanie.
---
Kilkanaście minut później Renjun zajechał na lotnisko swoim czarnym BMW. Wyszedł z samochodu zamykając go, i ruszył szukać przyjaciela w gąszczu ludności.
Dwudziestolatek westchnął ciężko, co chwilę zderzając się z jakimiś ludźmi. Kochał swój rodzinny kraj, ale ten natłok ludności czasami był nie do zniesienia.
Gdy dotarł do głównego korytarza ujrzał swojego przyjaciela zwiniętego w kłębek na krześle i śpiącego w najlepsze.
Podszedł do niego i delikatnie dźgnął palcem w plecy. Wystraszony blondyn spadł z krzesła. Patrzyli się przez chwilę po na siebie, po czym obydwoje wybuchnęli śmiechem. Renjun podał przyjacielowi rękę i podniósł go z podłogi.
- Dobrze cię widzieć, stary. - Jisung przytulił chińczyka i poklepał go po plecach.
- Ciebie też. Chodź, jedziemy do akademika. Gdzie masz resztę bagaży?
- Taksówkarz przywiezie je pod akademik. Może już nawet tam są.
- Dobra, jedźmy. - Renjun wyjął z kieszeni kartę do samochodu i machnął nią przed oczami Jisunga. - Nowiutkie BMW. Sprowadzane prosto z USA.
Chłopcy pokierowali się na parking. Po kilku minutach dotarli do samochodu Huanga. Chińczyk poklepał auto po masce.
- Niezłe cacko, stary. Skąd wytrzasnąłeś hajs na tą sztukę? - Jisung zachwycił się.
- Mam znajomości w rodzinie. Jak zdasz prawko, mogę ci taki załatwić za połowę ceny. - zaśmiał się chińczyk. - Ale teraz rusz dupę i wsiadaj.
Blondyn posłusznie usiadł na miejscu pasażera i zapiął pasy. Renjun okrążył samochód i wsiadł za kierownicę, po czym uruchomił samochód.
---
Pół godziny później Huang zaparkował na wielkim parkingu przy kampusie uniwersyteckim. Chłopcy wysiedli z samochodu. Renjun wyjął z bagażnika wielką walizkę Jisunga i podał mu ją. Zamknął samochód i ruszył w stronę kampusu.
ČTEŠ
apologetic 🌺 chensung (BFL sequel)
Fanfikce❝ ― i hurt you and it was too late when i realized that i love you ― ❞ 🢩 zhong chenle x park jisung 🢩 ongoing 🢩 do not reupload or copy PREQUEL 🢩 boyfriend lessons