10.

604 87 17
                                    


Postaram się wrócić do w miarę regularnego pisania, choć może to być trudne; wystarczyłyby wam rozdziały co dwa tygodnie? Czy mam przyspieszyć jeszcze bardziej?

***

Kilkanaście minut później Jisung siedział w maleńkiej kawiarence naprzeciwko chłopaka o różowych włosach, popijając kawę i jedząc ciasto.

Yeosang, jak na gentlemana przystało, od razu gdy ujrzał Jisunga przekraczającego próg lokalu zerwał się z miejsca, podbiegł do niego i zaprowadził do stolika. Odsunął mu krzesło, po czym zapytał o to, co dla niego zamówić.

Jisung wybrał karmelowe macchiato i brownie. Yeosang zapłacił za to, co obydwoje zamówili i przyniósł do ich stolika. Nie pozwolił Parkowi chociażby ruszyć się z miejsca. Był bardzo kulturalny i gdy zapraszał kogoś na randkę, dbał o to, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik - w tym obsłużyć drugą osobę i zapłacić za jej zamówienie.

Chłopcy gawędzili wesoło, śmiali się, opowiadali żarty i wymieniali przypuszczenia na temat przebiegu ich nadchodzącego meczu. Ciekaw byli tego, jak poradzą sobie z drużyną z Jiao Tong. Martwiło ich jednak to, że treningi odbywały się coraz to bardziej nieregularnie w okresie, kiedy powinni byli trenować jak najczęściej.

Jednak to Chenle był kapitanem i to on - nie trener, ustalał terminy treningów. Gdy coś mu się odwidziało, lub był zwyczajnie zbyt leniwy aby ruszyć cztery litery i zwołać drużynę na boisko, ćwiczenia po prostu się nie odbywały. Większość chłopaków była zdenerwowana tym, jak bardzo Zhong lekceważył tak ważne rzeczy, jednak woleli głośno nie wygłaszać swych uwag, bo nie chcieli skończyć, będąc wykopanymi na bruk przez wyprowadzanego z równowagi kapitana.

Chenle był kapitanem, więc miał władzę. Miał też pieniądze - co urozmaicało jego wizerunek jeszcze mocniej. W końcu nie bez powodu był najbardziej znaną i prestiżową osobą w obrębie kampusu oraz sporej części miasta.

- Ciebie też denerwuje zachowanie Chenle, prawda? - Yeosang zapytał Jisunga.

- Tak, i to dość mocno. Zbyt lekceważy sobie to wszystko. Nie powinien robić czegoś takiego. Odpuszcza nam treningi w tak ważnym okresie - Jisung zmarszczył brwi. - Choć w sumie...mam też kilka innych powodów przez które za nim nie przepadam.

Yeosang spojrzał na niego z zaciekawieniem i uniósł brew.

- Mógłbym wiedzieć, jakie są to powody? - zapytał nieśmiało. - Oczywiście nie chcę być wścibski, nie musisz odpowiadać, jeśli nie masz na to ochoty - chwycił go za dłoń.

- Ah, to długa historia. W każdym razie, nie na posiedzenie w kawiarence. Czuję się dziwnie rozmawiając o prywatnych rzeczach w otoczeniu tak sporej ilości ludzi - Jisung spuścił głowę przepraszająco.

Yeosang uśmiechnął się i splótł ich palce razem.

- To nic takiego, Sungie. Opowiesz mi kiedy indziej. Masz ochotę na coś jeszcze? - skinął głową w kierunku lady.

- Nie, dziękuję. Nie mogę żerować na twoim portfelu - Park zaśmiał się perliście.

- Aish, daj spokój. Jeśli zapraszam kogoś w jakieś miejsce, logicznym jest to, że za niego płacę - Yeosang zmierzwił włosy chłopaka.

- Ah, skoro tak nalegasz, to wezmę jeszcze kawałek tego ciasta. Jest smaczne - Jisung z uśmiechem popatrzył na starszego.

- Jak sobie życzysz - różowowłosy ruszył w kierunku kasy, w połowie drogi odwracając się i puszczając oczko w kierunku blondyna.

apologetic 🌺 chensung (BFL sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz