•24•

1.3K 148 41
                                    

Milczenie wyznaje wiele strzeżonych uczuć.

Niepewnie stanęła przed mieszkaniem numer "67". Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła, wzmacniając łopotanie. Pusty, długi hol roznosił przytłumioną melodię wydobywającą się z gitary. Zamknięta muzyka, tłumiła się za solidnymi drzwiami, pragnąć zaznać świeżego powietrza. Noora przygryzła wargę, niepewnie unosząc mocno zaciśniętą dłoń. Czuła jak długie paznokcie zadają ból jej delikatnej skórze, która poniosła małe obrażenia od ostrego powietrza. Gorąc zagospodarował ciało zestresowanej nastolatki, czekając aż widok roztargnionego bruneta doleje oliwy do ognia. Ostatni raz zerknęła na znajomą wycieraczkę, która posiadała przeklęte hasło: "Carpe diem". Przeklęła w myślach, odruchowo zasłaniając napis swoimi nogami. Zapukała, a serce niemal eksplodowało. Dzieliły ich drzwi. Zmarszczyła brwi gdy kojący dźwięk ustał. Spanikowała. 

Ujrzała jego posiniaczoną twarz, która zamiast obojętności zaprezentowała zdziwienie oraz przejaw szoku. Zmarszczył brwi, delikatnie przy tym sycząc. Odruchowo dotknął również z hartowaną dłonią lewego oka, mając nadzieje, że powstrzyma impuls bólu. Jego rozmierzwione loki odstawały, dodając optycznego złudzenia puszystych. Noora przygryzła policzek, czując cholerne mrowienie w całym ciele. Spuściła wzrok, upokarzając się jeszcze bardziej. Oboje byli niewiarygodnie interesującą mieszanką. Noora Johansen wzbudziła w nim uczucia, natomiast Finn Wolfhard złamał jej stalową maskę obojętności. 

Posłała mu niemrawy uśmiech, czując jak zapomina konstruktywnego łączenia zdań. Była bliska jąkania. Ostatecznie pochyliła głowę, parskając nerwowym śmiechem. 

— Noora. 

— Finn. — Nawiązali kontakt wzrokowy. Spoważniała. 

Stali w milczeniu a nostalgiczna odwaga przywróciła dziewczynie język. 

— Słyszałam, że obroniłeś moją "dziwkarską" osobę. — Powiedziała, nie dbając o zrzucenie z tonu. Poczuła ból, przypominając sobie Effie, która bezproblemowo cytowała Wyatta. Jakby mówił same lekkie rzeczy, bądź pochwały. — Nie wiem dlaczego, w końcu "z trenerem też się obściskuję w schowkach." — Głośne odchrząknięcie, zwróciło uwagę dwójki osiemnastolatków. Starsza pani zilustrowała rudowłosą, przepełniona obrzydzeniem oraz pogardą. Finn wywrócił oczami, szybko ustępując dziewczynie, która po chwili przekroczyła próg jego mieszkania. Nerwowo wyginała palce, analizując drobne zmiany. — "Dziwka Wolfharda, pewnie nie pogardzi innymi." 

— Po co przyszłaś, Noora? — Jego głos rozbrzmiał smutno. Budował obraz, bezbronnego dzieciaka w którego jedynie wkładali ostre szpilki. Cierpiał psychicznie, fizycznie a metodą na zapomnienie była muzyka. 

Przygryzła wargę, niepewnie do niego podchodząc. Poczuła skurcz, mogąc przyjrzeć się cholernym siniakom. Nawiązali pewny kontakt wzrokowy, przez co blada dłoń dziewczyny, pierwszy raz od pewnego czasu musnęła jego skórę. Syknął. Speszona, zrobiła krok do tyłu, wplątując ręce w rozczochrane włosy. 

— Podziękować, przeprosić, zobaczyć cię... — Zaczęła wymieniać, czując jak pogrąża się w coraz większym błocie. Pokręciła głową. — Dzięki, Wolfhard. — Przyciszyła głos, niepewnie siadając na kanapie. 

Dostrzegając jego niepewny uśmiech, schowała głowę w dłonie. Intrygowało ją zachowanie chłopaka, który mimo ich całej sprzeczki i ewidentnego przyznania, że w pewnym sensie wykorzystywał dziewczynę, był specyficznie pozytywny. Stanął za nią. Obronił. Dlaczego? Przygryzła wargę, czując narastający stres samymi rozważaniami. 

Przecież mu nie zależało. 

Uniosła głowę, aby ponownie ujrzeć jego przepełnioną bólem twarz. 

Jej zależało.

— Jest dosyć, późno. — Odpowiedział, uciekając wzrokiem. Poszedł do małej, białej kuchni z delikatnym grymasem. Noora dokładnie obserwowała jego powolne ruchy. Dążyła za białą tabletką, którą po chwili popił wodą. Wziął kolejną. Zachowywał się obco, jakby gościł w domu intruza. — Nie powinnaś już iść?

— Jasne. — Wstała z kanapy, poprawiając rękawy przydużej bluzy. Nie czekając na fatygę chłopaka, zmierzyła w kierunku białych drzwi, czując gwałtowne skoki stresu. Pamiętała jak opuściła to mieszkanie przepełniona furią. Teraz pragnęła zostać. Owszem, została zraniona. Wbity nóż, pozostawił głęboką ranę. Stykając suchą dłoń z zimną klamką, doznała przyjemnego dreszczu. 

— Czekaj. — Odetchnęła. — Przepraszam, zachowuję się jak dupek. — Odwróciła się, dostrzegając jak powolnym krokiem zmierza ku niej. Przełknęła ślinę. — Właściwie, jestem nim. 

— Jakby to była nowość. — Odparła, posyłając ciemnowłosemu delikatny uśmiech. Odwzajemnił, a ona nie wierzyła jak szybko potrafiła przebaczyć tak wpływowej kreaturze. 

Gdy był wystarczająco blisko, dziewczyna ponownie przejechała opuszkami palców po jego ranach. Były czymś wyjątkowym. Dawały jej nadzieję, że jednak wzbudziła emocje w Finnie Wolfhardzie, dokonując niemożliwego. 

Tęskniła.

Przymknął oczy. Przyjemne ciepło, przebiegło poprzez ciało chłopaka. Niepewnie chwycił bladą, dłoń Noory po chwili przybliżając ją do ust. 

Tęsknił. 

Jednak rozstali się w ciszy. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz