Rok po tragedi

56 7 2
                                    

~Kocham cię skarbie i zawsze będę przy tobie~były to ostatnie słowa jakie wypowiedział przed śmiercią. Od jego śmierci minął już rok, pamiętam jego bladą, zakrwawioną twarz, która ledwo co wymawiała te słowa. Nadal nie mogę uwierzyć, że się zgodziłam na to, przecież gdyby nie to... to dalej by żył. Cholera, czemu tam tego dnia zachciało się nam jechać w taką pogodę. Każdej nocy śni mi się to wszystko, tak wyraźnie widzę jak uderzamy w te przeklęte drzewo, oboje nagle znajdujemy się obok naszej Kawasaki. On miał poważne obrażenia, ja natomiast miałam szczęście, gdyż moje obrażenia nie były straszne tylko parę zadrapań. Gdy tylko udało mi się wstać, uklęknęłam obok niego i nie mogłam powstrzymać łez. Jego krew spływała na moje dłonie, które trzymały jego rozbitą głowę. On ledwo co podnosił rękę by ocierać moje łzy moje łzy spływające po policzkach.

Tęsknię za nim cholernie. Kochałam go i dalej kocham bardzo mocno i choć niema go już na tym świecie, to w moim sercu będzie na zawsze. Nigdy go nie zapomnę, jest całym moim pie*dolonym światem. Niektórzy nawet twierdzą, iż powinnam się udać do psychologa w celu wygadania się i wysłuchaniu rady. Ja jednak nie dopuszczam takiej propozycji, a dopiero myśli. Zresztą jak jakiś człowiek, niby specjalista ma mi pomóc, nie lubię jak ktoś mówi mi jak mam żyć i co w danej sytuacji robić. Nikt mi nie będzie kazał brać idiotycznych leków, które z resztą uzależniają. Niema szans. Sama sobie poradzę z tym, choćbym miała się wykończyć. Niektórzy twierdzą, że to depresja, moim zdaniem to tylko gorsze dni. Znajomi i przyjaciele sądzą, iż się zamykam w sobie.

Pamiętam jak powiedział, że skończy z nałogiem jak będę z nim. Dotrzymał obietnicy. Był facetem, który ciągle chodził uśmiechnięty, był bardzo odważny i pewny siebie czasami, aż do przesady. Codziennie przytulał mnie i mówił ile dla niego znaczę i co czuł widząc mnie pierwszy raz. Był cudowny i był dokładnie tym czego potrzebowałam. Nasza pierwsza randka odbyła się na zlocie motocyklowym. Można się domyśleć że mieliśmy tą samą pasję. Pamiętam jak przyjechał po mnie jego motocyklem. Wszystkie dziewczyny były zazdrosne o Patryka, a on z tysiąca dziewczyn wybrał właśnie mnie.

Wieczorami oglądam nasze zdjęcia przy gorącej czekoladzie, przykryta kocykiem. Zawsze nie mogę powstrzymać łez i płacze jak małe dziecko. Lubię wspominać te piękne czasy, gdy jeszcze był. Znałam go na wylot. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Lubiłam bawić się jego włosami, które zazwyczaj były w nieładzie. Kochałam spać w jego bluzie, która nie dość, że była za duża to w dodatku miała jego zapach. Czasami, gdy nie mogę zasnąć to biorę jego bluzę, która mi po nim została i wtulam się w nią cała zapłakana, aż w końcu zasypiam.

Pamiętam jak byłam chora, przyszedł i zapukał mi w okno. Ja wstałam i poszłam szybko się przebrać w normalne ciuchy. Myślałam, że to mój przyjaciel. Lecz gdy w nieuczesanych włosach i w byle jakich ciuchach otworzyłam drzwi okazało się, iż to Patryk. Zdziwiłam się i powiedziałam mu, że lepiej jak pójdzie do domu bo nie chcę by sie zaraził. On tylko usiadł koło mnie i przytulił mnie mówiąc, że tak czy siak zostanie i ma gdzieś czy sie zarazi czy nie. Po jakimś czasie wymiotowałam, a on wtedy trzymał moje włosy, gdy tylko skończyłam to przytulił mnie jeszcze bardziej, pocałował w czoło i bawił się moimi włosami. Nie ukrywam, że wtedy czułam się cudownie. No właśnie... byłam... i czułam sie cudownie... a teraz jest tylko ból, smutek i cierpienie.

Codziennie chodzę na jego grób i tam spędzam sporo czasu. Niestety technikum czasami mi to utrudnia, lecz za niedługo wakacje i będę mogła siedzieć tam parę godzin. Nikt mi nie będzie w tym przeszkadzał. Ogólnie uczę się dobrze. Chodzę do pierwszej technikum, kiedyś codziennie Patryk mnie tam Odprowadzał. Teraz niestety już nie ma takiej możliwości, ale pomimo tego, iż nie widze sensu już wstawiania rano to i tak tam chodzę bo obiecałam mu, że nie będę powtarzać klasy. Po technikum mam w planach iść do jakieś pracy i kupić to mieszkanie, które mieliśmy kupić razem i w nim założyć rodzinę, lecz teraz wszystkie plany legły w gruzach.

______________________________________

Przepraszam, jeśli są jakieś błędy. Mam nadzieje, że książka się spodoba.

ZagubionaWhere stories live. Discover now