Szpital

26 5 1
                                    

Nic nie pamiętam co się potem działo, gdy się obudziłam i otworzyłam oczy zobaczyłam, iż jestem w jakimś białym pomieszczeniu, okazało się też, że leżę pod kroplówką.
-W końcu się obudziłaś.-Sylwia rzuciła się na mnie i rozpłakała się ze szczęścia.
-Ale nas nastraszyłaś.-powiedział Janek.
-Co.. co się stało?-wyjąkałam ledwo żywa.
-Przed wczoraj, chciałaś się pociąć, ale na szczęście poszedłem do twojego pokoju, sprawdzić czy tam jesteś. Zobaczyłem cię z żyletką w ręce, spytałem gdzie masz bandaż  i poleciałem po niego. Zabandażowałem ci nadgarstek i powiedziałem byś poszła ze mną do Sylwii, położyć się spać. Niestety, gdy tylko wstałaś zrobiłaś zaledwie 3 kroki i zemdlałaś. Byłem przerażony. Przez około pół minuty nie wiedziałem co mam robić, na szczęście się ogarnąłem i szybko ułożyłem cię w pozycji bezpiecznej. Pobiegłem szybko obudzić Sylwię, żeby zadzwoniła na pogotowie. Wróciłem i udzieliłem ci pierwszej pomocy. Czekaliśmy na przyjazd karetki, która zjawiła się dosyć szybko. Potem pojechaliśmy do szpitala i zostaliśmy z tobą póki się nie obudziłaś.-wytłumaczył Janek, śmiesznie przy tym gestykulując.
-Czyli nie byliście w szkole?!-zdziwiłam się trochę. Patrząc się na nich.
-Spokojnie nauczyciele wiedzą, że jesteśmy z tobą. Twoi rodzice byli wczoraj cały dzień przy tobie, ale się nie obudziłaś. Rano musieli wyjechać odwiedzą cię jutro.-Sylwia mówiła to tak spokojnie, z wielkim uśmiechem na twarzy. Nagle do nas przyszła pielęgniarka, którą przywołali kilka minut wcześniej dzwonkiem. Była ona troszeczkę przykości, ale pomimo tego była taka delikatna i skromniutka. Jej włosy opadły na jej pyzate policzki. Można powiedzieć, że wyglądała dosyć uroczo. Od razu jej zaufałam.
-Oo jakie szczęście. Magda jak się czujesz? Jak dobrze, że się obudziłaś.-powiedziała pielęgniarka. Przedstawiając się po tym. Miała na imię Adell.
-W miarę dobrze.-odparłam. Mój wzrok przykuła ładna bransoletka, miałam wrażenie, iż gdzieś już ją widziałam.
-No dobrze ja pójdę do doktora i powiem o tym, że się obudziłaś.-wyszła z sali.

-Ciekawe kiedy wyjdziesz ze szpitala.-zastanawiał się Janek. W tym momencie wszedł doktor. Był on wysoki i chudy. Nie był stary na oko miał 30 lat.
-Dzień dobry, słyszałem, iż moja pacjentka wstała.-na jego twarzy był wielki uśmiech.
-Panie doktorze jak długo tu jeszcze będę?-zapytałam.
 -Przez jakiś tydzień. Zaraz przeniesiemy cię na inną sale, gdzie jest dziewczyna w podobnym wieku do twojego.-stał przy moim łóżku-Chłopcze pomożesz mi?
-Oczywiście.-przenieśli mnie do sali gdzie była jakaś dziewczyna. Miała ona krótkie brązowe włosy z różowymi końcówkami, piwne oczy. Była nie wysoka. Zastanawiałam się co jej może być.
-Magda to jest Kasia. Kasiu to Magda.-zapoznał nas doktor. Po tym jak nas sobie przedstawił wyszedł z sali, a Sylwia z Jaśkiem zostali.
-Cześć wszystkim-uśmiechnęła się do nas. Siedziała w tej chwili pod kroplówką.
-Hej-też się usmiechnęłam. Byłam trochę poddenerwowana, ponieważ nie byłam otwarta na nowych ludzi. Chyba, że w sprawach ważnych dla mnie. Teraz o dziwo po tym chciałam wrócić do normalności.
-Cześć- Tradycyjnie wypowiedzieli to razem.
-Magda my musimy już iść. Jutro idziemy do technikum, więc musimy się przygotować. Poza tym dzisiaj mieliśmy w planach iść do restauracji.-Przytuliła mnie Sylwia, gdy to mówiła. Pożegnali się z nami i wyszli.

-Co się stało, że tu się znalazłaś Kasiu?-Spojrzałam na nią i co jakiś czas na kroplówkę.
-Trochę nie miła historia. Wykryli u mnie raka na szczęście dosyć szybko, więc mam dużą szanse na wyzdrowienie. Jestem w szpitalu od 3 tygodni. W tam tym tygodniu zaczęłam chemioterapię -powiedziała i usiadła bliżej.- A ty jak się tu znalazłaś?
-Yyy no wiesz zrobiłam coś głupiego...-zrobiło mi się głupio i zawstydziłam się.
-A mogłabym wiedzieć co?-popatrzyła się na mnie.
-Achhhh.-wyciągnęłam rękę w jej stronę.
-Ojjj rozumiem, czyli coś się musiało stać.-poklepała mnie po ramieniu.-Jak chcesz możesz mi powiedzieć wszystko.-uśmiechnęła się.
-Skoro chcesz...-było mi obojętne czy ktoś wiedział o jego śmierci, czy nie. Opowiedziałam jej o tym wypadku i o moim załamaniu.

-Nie dziwię ci się, że to zrobiłaś. Hmmm.... musimy cię jakoś przywrócić do normalności.-rzekła Brunetka. Wyglądała na stanowczą i zarazem radosną.
-No dobrze, ale to jutro.-rzuciłam w nią poduszką, a ona we mnie. Przez chwilę rzucałyśmy w siebie poduszkami. Nagle do naszego pokoju weszła pielęgniarka i dostała poduszką.
-Widzę, że dobrze się bawicie.-trzymała poduszkę, którą następnie rzuciła we mnie. Zaczęłyśmy się śmiać. Nagle ogłosiła.-Idziecie na stołówkę coś zjeść. Pewnie głodne już jesteście.
Poszłyśmy za nią do dosyć dużej sali. Było tam dużo dzieci i młodzieży. Jedzenie o dziwo było dobre. Pierwsze danie to pomidorowa z ryżem, a drugie to ziemniaki z mizerią i schabowym. Po posiłku wyszłyśmy na spacer i rozmawiałyśmy o sobie. Zdałam sobie sprawę, iż potrzebowałam takiej osoby, z którą będzie tak miło się rozmawiać. Ona wiedziała co to ból. Umiała go nawet szczegółowo opisać. Była inna niż wszyscy, ale nigdy nie będzie tak wyjątkowa jak Sylwia i Janek.

Gdy wróciłyśmy ze spaceru od razu poszłyśmy do pokoju. W naszym pokoju były tradycyjnie dwa białe łóżka, usiadłyśmy na nich. Nagle ktoś zapukał do naszych drzwi.
-Ciekawe kto to?-na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wstałam i otworzyłam drzwi.
-Cześć, nazywam się Ada-w drzwiach stała wysoka dziewczyna. Miała lekki makijaż, który podkreślał jej piękne piwne tęczówki, a usta małe ale za to pełne. Jej włosy były średniej długości i takie czarne jak smoła. Miała na sobie czarną sukienkę.
-hej, a jestem Magda, a to...- Nie zdążyłam powiedzieć, bo dziewczyny powiedziały, że się znają. Adrianna weszła do nas i usiadła na krzesło obok łóżka Kasi.
-Agate znowu zabrali.-poinformowała Kaśke.
-Co tym razem zrobiła?-Kaśka spytała takim tonem, jakby to była już codzienność.
-To samo co zwykle.-odpowiedziała. Rozmawiały pomiędzy sobą o tej dziewczynie. Ja natomiast sprawdzałam telefon czy nikt nie napisał. Napisałam też mamie, iż się obudziłam i zapytałam o której jutro będą. Odpisali, że postarają się jak najszybciej przyjechać. Poszłam wziąć prysznic i położyłam się na łóżko ze słuchawkami i puściłam sobie moją ulubioną muzykę.

-Dobranoc dziewczyny- pożegnała się z nami i wyszła.
-Dobranoc.-powiedziałam po cichu, nadal ze słuchawkami na uszach. Ciągle słuchając jednej piosenki, którą zawsze słuchałam z Patrykiem.
-Dobranoc.- odpowiedziała zaspanym głosem Kaśka. Po chwili odpłynęła. Ja natomiast rozpłakałam się tradycyjnie. Płakałam przez godzinę i następnie odpłynęłam nawet nie wiem kiedy. Tej nocy miałam koszmar. Na początku było cudownie, śniło mi się, że on jednak żyje. Poszliśmy w jakieś piękne miejsce, tam było jeszcze bardziej cudownie. Przytulił mnie i powiedział, iż nigdy mnie nie opuści. Potem zaprowadził mnie do tego miejsca w którym mieliśmy wypadek i widziałam go jak leżał cały we krwi, a ja trzymałam jego głowę. Nagle się obudziłam i zaczęłam strasznie płakać, aż obudziłam Kasie. Od razu rzuciła się się na moje łóżko i mnie przytuliła uspokajając.
-Śnił ci się tak?-Spytała spokojnym głosem.
-Tak-Przytuliłam się do niej mocniej.
-Już spokojnie, jestem tutaj i ci pomogę.-uśmiechnęła się i cały czas mnie trzymała.
-Dziękuję.-Pomału się wyciszałam, aż w końcu przestałam ryczeć.
-Nie ma za co lepiej opowiadaj co ci sie śniło.-stwierdziła i odsunęła sie kawałek ode mnie, tym samym przestając mnie przytulać. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Była zaskoczona i radziła mi się pomodlić za niego. Od razu to zrobiłam i poszłam spać, ona z resztą też, gdy tylko zobaczyła, że zasnęłam.

______________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy.

ZagubionaWhere stories live. Discover now