To ty? #3

2 2 0
                                    

22 grudnia

Zostałam obudzona dzisiaj przez budzik, około godziny siódmej rano. Bo przecież wigilie klasowe nie trwają do wieczora. Mieszkając tyle czasu w UK można trochę zapomnieć jak wyglądają szkoły w PL. Wstałam, sięgnęłam po swój ulubiony liliowy szlafrok, który zawsze czeka na mnie tutaj w Krakowie. Zeszłam po schodach na dół gdzie czekały na mnie pachnące naleśniki z dżemem. Moja ciocia robi najlepsze śniadania na świecie. Przeprowadziliśmy typową rozmowę
- Kiedy poznam twojego kawalera?
- A ty w tej Anglii, to spotkałaś kogoś?
Zawsze gdy tutaj przyjeżdżam jestem na to przygotowana. Po posiłku wzięłam z szafy moje ulubione czarne rurki, bordowy T-shirt i narzutę. Byłam niesamowicie szczęśliwa, ze zobaczę to gimnazjum...

Godz. 10:30
Najpierw udałam się pod pokój nauczycielski, gdzie niezmiennie od kilku lat wisi plan lekcji, konkursy a w tym wypadku również plan wigilii. Tak! Mamy to! Sala 34...standardowo minęłam szkolne toalety, automat, sale do muzyki i byłam na miejscu. Moim wychowawcą była pani Monika. Czasami twierdziłam, ze to świetny nauczyciel i pedagog...a czasami totalnie na odwrót. Po cichu zapukałam po czym otworzyłam drzwi. Mojej wychowawczyni opadła szczeka gdy mnie zobaczyła...
- Dzień dobry! Ja tak tu sobie przyleciałam z tej Anglii...
- Ellie! Niesamowite! Jak ja dawno Cię nie widziałam! - odpowiedziała ze zdumieniem. Siadaj, rozgość sie!
- Jasne, dziękuje to miłe
Czułam się jak u siebie, zauważyłam kilka nowych uczniów w tym jednego chłopaka...siedział w koncie...wydawał mi się znajomy.

Z radością objęłam swoje przyjaciółki, swoich kolegów. To niesamowite spotkanie...Wspólnie zjedliśmy kilka kawałków ciasta, cukierków, żelków - jak za dawnych czasów. Prowadziliśmy długie rozmowy...

Nagle zauważyłam, ze chłopak wyszedł do toalety. Szybko przeprosiłam znajomych...pobiegłam za nim.

- Ej, poczekaj chwile!
- O co chodzi?
- Cześć, jakoś tak mam dziwne podejrzenia, ze my się już kiedyś widzieliśmy. A przecież w klasie jesteś nowy...Ale oczywiście jeśli nie, to wybacz wyszłam na idiotkę. -odparłam
- Taaa...to w sumie całkiem możliwe. Jak masz na imię?
Najwidoczniej typek mnie nie słuchał i nie jest zainteresowany - pomyślałam.
- Jestem Ellie. A ty?
- Jack
O ty kurde! Jack miałam kiedyś byłego chłopaka Jacka...miał takie same wlo...a co jeśli to on? - zastanawiałam się
- Znaczy wiem, wyjde teraz na kretynkę. Ale czy mi się wydaje, ze kiedyś ze sobą chodziliśmy, a później wyleciales do Dubaju?
- Ehhh, nie jesteś kretynką - tak to ja - Jack Smith.
- o kurczę! To na prawdę ty! Po tylu latach! W końcu odnajduje tego chłopaka! No opowiadaj!

Może to i głupie, ale postanowiłam wejść z nim do męskiej toalety. Nic już mnie nie interesowało po za faktem, ze spotkałam swojego byłego chłopaka z którym to tak bardzo przeżywałam rozstanie, gdy on wyleciał...

- No słuchaj, wyleciałem do tego Dubaju...moi rodzice tam pracują do dzisiaj. Nie odnajdywałem się tam, to był koszmar wysokie temperatury, ten język mi nie odpowiadał...nastały moje siedemnaste urodziny. Wszystko super Dubaj, plaża, tropiki...i tak dalej. Ale czułem, ze czegoś mi brakowało. Gdy chciałem do ciebie zadzwonić. Przypomniały mi się słowa mojej mamy: „Wiesz co synu? Ty lepiej usuń wszystkie Polskie numery! Załatwimy ci nowa kartę w Dubaju! Zaczynasz nowe, lepsze życie"....byłem głupi, ze się jej posłuchałem. No ale koniec końców wróciłem do Polski. Na początku mieszkalem u Ciotki w Warszawie. Ale nie podobało mi się tam z różnych wzgledow. Wróciłem do starego mieszkania rodziców w Krakowie. Teraz tutaj chodzę do szkoły - czuje się tutaj lepiej.
- O jeju...

Jack pocałował mnie, tak jak za dawnych lat...w szkolnej toalecie, przy oknie.
- Do zobaczenia księżniczko! - powiedział po czym wrócił do klasy

Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam zwiedzać dalej...

Wróciłam do domu cała w emocjach.
Szybko wzięłam swojego MacBooka weszłam w folder ze zdjęciami...tak to był on. To dokładnie ten sam mężczyzna, który zranił mnie kiedyś...ale wiem, ze nigdy przenigdy by tego nie zrobił. To jego matka której tak bardzo nie znoszę, to wredna baba...Od kiedy tylko pamietam zabraniała nam się spotykać, a specjalnie szukała pracy jak najdalej od Polski, byleby tylko nie było ze mną kontaktu...pff...jędza. Ale to nie tak, ze ja byłam nie w porządku. To tylko jakieś chore wymysły tej kobiety. Nie chce do tego wracać. Bardzo to przeżyłam. Natychmiast zeszłam na dół.
- Mamo! Ciociu! Monika!!
- Dziewczyno, spokojnie - pali się? - odparła moja ciocia z entuzjazmem.
- Nie, w zasadzie nic się nie pali
- No to gadaj? Czyżby spełniły się moje marzenia?
- Eeee...a jakie one są? - Wiedziałam, ze moja ciotka jest nie w porządku, ale że aż tak?
- W sumie jest ich dużo chciałabym abyś była lekarką, znalazła sobie kogoś a w ostateczności urodziła dziecko!
- Gabriela, spokojnie przystopuj trochę to jeszcze młoda dziewczyna! - odpowiedziała moja mama.
- Taaa...ciociu byłaś blisko. Zobaczyłam uśmiech na jej twarzy...
- No gadaj! Nie mogę się doczekać!
- Wiec tak, pamiętacie może Jack'a?
- Tego Jack'a?! - odparła moja kuzynka Monika.
- Tak tego.
- No opowiadaj! Co z nim? - mówiła ciotka. Miała widoczny wyskok endorfin.
- Wiec tak, gdy poszłam dzisiaj do tej szkoły w zasadzie miałam iść tylko do gimnazjum, ale wpadłam tez do swojej klasy...
- No i?....
- Spotkałam go.
Nie chciałam opowiadać szczegółów jak było, wiedziałam, ze one nie lubią jak owijam w bawełnę.
- Tak - odparła ciotka z ogromnym uśmiechem.
- Tak ciociu, wróciliśmy do siebie. Po prawie trzech latach. On wrócił z Emiratów...tutaj do Krakowa. A wtedy ja byłam w Londynie.
- Aaaa! Cóż za prawdziwa miłość, kiedy ślub?!
- Ciociu....
Zaśmiałam się.
- Pójdę się przejść - powiedziałam.

Weszłam do przedpokoju. Ubrałam swoje ulubione nike, założyłam kurtkę wzięłam czarną smycz psa mojej ciotki - Stuarta. I poszliśmy na pole. Tak, wiele osób się czepia o tą wymowę. Natomiast ja zawsze odpowiadam - Z Krakowa jestem! I wszystko jest jasne...

To nie było to...Where stories live. Discover now