28. Love is love, so why can't they be together?

3.5K 473 758
                                    

- Ale dlaczego to coś złego? - spytała Beau, próbując ukryć fakt, że bardzo, ale to bardzo cieszyła się z tego, że pan Tomlinson i pan Styles się całowali. 

Tak naprawdę nie wiedziała o tym, że są ze sobą w jakiejś bliższej relacji, ale po sposobie zachowania (na przykład podczas prób na Dzień Matki) lub sposobie mówienia o sobie nawzajem nie trudno było wywnioskować, że jednak coś było na rzeczy. 

Kiedyś próbowała powiedzieć o tym Olivii, ale ona wyśmiała ją i powiedziała, że to byłoby nienormalne, więc nigdy więcej o tym nie wspominała i nie zdradzała się ze swoimi podejrzeniami, co do dwójki swoich ulubionych nauczycieli. W dodatku większość uczniów uważała, że jej wychowawca i pan Tomlinson nienawidzą się do granic możliwości, jednak ona do końca wierzyła, że to nieprawda i proszę; czy osoby, które się nienawidzą całują się... w ten specyficzny dla dorosłych sposób?

Całowanie się było ohydne i zawsze jak widziała to w filmach lub kiedy jej rodzice to robili, po prostu odwracała wzrok i jęczała jakie to "fuj" i "ble", ale tym razem nie mogła odwrócić wzroku i pewnie nie zrobiłaby tego, gdyby jej tata nie wepchnął jej do mieszkania babci, z którą teraz siedziała w kuchni.  

- Dziecko, pan nie może całować się z panem, tak samo jak pani nie może całować się z panią - odpowiedziała starsza kobieta, kończąc wałkowanie masy na ciasteczka. 

- Dlaczego? - dopytywała, dalej nie mogła tego pojąć. - Przecież miłość jest miłością. Każdy potrzebuje miłości i każdy chce ją komuś dać. Tata tak mówił. 

Elizabeth - jak się wcześniej przedstawiła kobieta - prychnęła pod nosem. Beau przyglądała się jej z boku, siedząc niekomfortowo przy stole. Nie chciała, żeby ta kobieta była jej babcią. Była stara, pomarszczona i miała szorstki głos i w dodatku o tym całym incydencie sprzed  chwili mówiła z pogardą i niesmakiem, co sprawiało, że dziewczynka nie miała ochoty nigdy więcej jej odwiedzać. Nie lubiła niemiłych ludzi - oprócz pana Tomlinsona - ale on był bardziej ironiczny i zabawny niż niesympatyczny. 

- Bo to jest nienormalne - odezwała się. - Ale nie powinno cię to interesować, moja droga panno. Jesteś za młoda, a normalny związek to mężczyzna i kobieta i tego się trzymajmy. Jak dorośniesz to zrozumiesz, dlaczego tacy odmieńcy nie powinni pokazywać się publicznie, a w szczególności przy dzieciach. Szczerze, uważam, że ich miejsce jest w zakładzie psychiatrycznym razem z tymi chorymi ludźmi. To powinno się leczyć! 

"Ty też powinnaś się leczyć" - pomyślała Beau, jednak wolała tego nie mówić na głos. 

- To nie fair - żachnęła się, patrząc w szarawe niebo za oknem. - Dlaczego mówisz o nich jak o ludziach, których w ogóle nie powinno być na tym świecie? Przecież to normalne, że człowiek kocha drugiego człowieka. W szkole w Nowym Jorku nauczyciele uczyli nas tolerancji i myślę, że to ważne, bo nie powinno nas obchodzić to, co dzieje się pomiędzy takimi osobami. Chyba że chodzi o jakąś przemoc w rodzinie albo w związku, bo to jest złe. 

- To też jest złe - upierała się zaciekle, uderzając ścierką w blat. 

- Od kiedy miłość jest zła?

Brunetka coraz bardziej miała wrażenie, że jej argumenty są lepsze i Elizabeth powoli milknęła, nie mogąc znaleźć słów, które przemawiałyby za jej poglądami. 

- Nie pyskuj. Już ja sobie porozmawiam z Ralphem. Nauczy cię, co jest dobre a co złe. Już chyba wiem, dlaczego przepisał cię z tamtej szkoły. Uczą dzieci takich banialuk i wpajają do głowy, że homoseksualizm jest dobry. O Boże - jęknęła. - Ten świat spada na psy! Za niedługo heteroseksualni ludzie będą w mniejszości, jak czegoś z tym nie zrobią!

It's getting crazy & We're getting dizzy (1&2)  || Larry Stylinson ✔️Where stories live. Discover now