2.5. 'Beau Tomlinson' - it sounds very interesting, isn't it?

2.4K 275 183
                                    

Ostatecznie Carole nie załatwiła dosłownie niczego. Zła jak osa opuściła dom Tomlinsonów, mając ochotę zamordować Louisa za to, że zerwał kontakty z rodziną i że nie wiadomo było, gdzie ten niski knypek się teraz podziewał. 

- Kurwa, pieprzony pedał, ja pierdole - przeklęła wściekła Carole, wydzwaniając do Ralpha, żeby wrócił z Beau do miejsca, w którym zostawili samochód. - Psia kość, to miało być łatwiejsze, a ten debil wyprowadził się nie wiadomo gdzie! - mówiła do siebie, powarkując co jakiś czas. 

Zawsze musiała mieć pod górę, to nie była żadna nowość. Musiała się pośpieszyć ze znalezieniem ojca Beau, zanim Ralph ją zamorduje i zakopie w lesie. 

Zanim wyleciała z Nowego Jorku, chciała skontaktować się z Louisem przez portale społecznościowe, ale cóż. Albo nie mogła go wyszukać, albo usunął te pieprzone social media. Musiał także zmienić numer, bo ten którym posługiwał się dziesięć lat temu na What's Upie, był już dawno nieaktywny. 

Jedynym wyjściem z całej tej sytuacji byłoby skontaktowanie się, z którymś ze znajomych Tomlinsona. Próbowała wyciągnąć jakieś numery telefonów od jego rodziny, ale jego ojciec poinformował ją już o tym, że żadnych nie posiadał. Cholera, siedem pieprzonych lat minęło odkąd Louis wyprowadził się z rodzinnego domu i zerwał kontakty z dosłownie każdą osobą - nawet swoimi siostrami. No i szukaj go teraz po całym świecie, nie mając najmniejszego pojęcia gdzie może być.

Chyba będzie musiała poważnie porozmawiać z Ralphem...

***

 - JAK TO NIE WIESZ GDZIE ON TERAZ JEST?! - odezwał się Ralph, uderzając szklanką o stół. Jego matka zgodziła się zaopiekować Beau, gdy ten będzie przeprowadzał ważną pogawędkę z Carole. - To jakiś koszmar...

Kobieta popatrzyła na niego uważnie, broniąc się, że to nie jej wina. 

- Jasne, ze to twoja! Gdybyś  nie pieprzyła się z kim popadnie, byłoby inaczej! 

Mężczyzna ledwo nad sobą panował. Miał ochotę rozszarpać Carole na małe kawałeczki. 

To nie było tak że kobieta chciała znaleźć swojego byłego, po prostu musiała to zrobić ze względu na Ralpha. Było jej w sumie obojętne, co stanie się z Beau, chociaż od tych kilkunastu dni pobytu z nią, miała ochotę jej nie opuszczać. Dziewczynka bardzo się zmieniła - wydoroślała - przypominała jej sobie w dzieciństwie. Brązowe włosy, głębokie ciemne oczy, na dodatek naprawdę mądra, spokojniejsza niż ostatnim razem kiedy się nią zajmowała. 

Miała ochotę zabrać ja ze sobą do Nowego Jorku, tam, gdzie było jej miejsce, chociaż nie czuła z nią jakiejś większej więzi. Ograniczałaby ją, ale może jej partner przynajmniej byłby szczęśliwy... Od jakiegoś roku męczył ją o dziecko, ale ona nie chciała zajść w ponowną ciążę. Wiedział, że miała dziesięcioletnią córkę i wielokrotnie proponował jej odebranie Beau Ralphowi, jednak ona nieszczególnie chciała to zrobić. Teraz jednak z każdym dniem czuła, że byłby to dobry pomysł. Ethan raczej byłby dobrym ojcem, a ona mogłaby się zemścić na Ralpie za to, że tak źle ją traktuje i myśli, że jest nie wiadomo kim. Nie jest i nie będzie nigdy ojcem Beau, to ona ma tutaj największą władze. Jakby mu na niej zależało, już dawno starałby się o prawa rodzicielskie do niej, jak na porządnego faceta przystało, a on zachowywał się jak zlękniony dzieciak. 

- Powiedz mi, chociaż jak się nazywa. Poszukamy go razem. - Odezwał się po kilkunastu minutach ciszy, kiedy już się uspokoił. Musiał przejść na jakikolwiek kompromis, skoro ona nie umiała załatwić niczego samodzielnie. 

Musiał myśleć racjonalnie, bo inaczej źle się to skończy dla Beau. Zdrowe nerki od tak nie chodzą sobie ulicą, a przeszczep rodzinny to najbezpieczniejsza i najtrafniejsza metoda dla dziesięciolatki. Miał ochotę dosłownie się rozpłakać z bezsilności i złości, nie chciał stracić swojej małej córeczki, tylko przez to że Carole nie umiała być normalną, kochającą matką. 

It's getting crazy & We're getting dizzy (1&2)  || Larry Stylinson ✔️Where stories live. Discover now