Rozdział III

1.3K 55 7
                                    

- Lily , Lily... - słyszę w pewnym momencie głos Tiffany.

- Yyym, tak? - przenoszę wzrok na nią. Najwyraźniej zdjęcie tego mężczyzny bardzo przykuło moją uwagę.

- Nie daj się nabrać na tę jego twarzyczkę. Nie bądź kolejną, naiwną babą - wzdycha.

- Jeszcze dzisiaj jak wrócę do domu wyślę do tej firmy swoje SV. Masz rację, nie ma co się fatygować, jest okazja to trzeba z niej skorzystać. Poza tym nie wsiadłam do samolotu i nie przyleciałam tu po to, by siedzieć całymi dniami na kanapie i przerzucać kanały na telewizorze - tłumaczę. - Mogę? - dodaję, chcąc zabrać gazetę.

- Jasne, bierz - posyła mi szybki uśmiech.

Zwijam gazetę w rulonik i chowam ją do torebki.

***

W domu byłam po godzinie siedemnastej. Od razu po przyjściu przebrałam się w wygodne spodnie dresowe i krótką bluzeczkę z krótkim rękawem. Zajmuję miejsce na swoim łóżku i kładę laptop na kolanach, wcześniej jeszcze sięgając po gazetę z ogłoszeniem na asystentkę. Wchodzę na stronę firmową i jeszcze mija troszkę czasu, aż dążę o niej wszystko dokładnie poczytać co i jak, aby potem nie było rozczarowań. SV zawsze mam w folderze i nigdy go nie usuwam, dlatego tylko wiadomością e-mail'ową przesyłam ją do szefa firmy.

No więc cóż, teraz pozostaję mi tylko czekać na odpowiedź i w sumie mogę się nawet jej nie doczekać, a szczególnie dzisiaj, Jest po siedemnastej, a ogłoszeń jest pewnie dziesiątki, setki i jak nie więcej. W końcu to jedna z najlepszych firm nie tylko w samym Londynie, ale i całej Europie. Jestem pewna, że nie jedna walczy o tą posadę tylko ze względu na tego całego Carter'a.

Mam obecnie dużo wolnego czasu, dlatego też podłączam słuchawki do laptopa i włączam na Spotify swoją ulubioną playlistę ze spokojnymi piosenkami. Pierwsza jaka znajduje się w kolejce to Un-Break My Heart, Toni Braxton. Opieram głowę wygodnie o poduszkę i na chwile przymykam powieki, chcąc się zrelaksować. No ale jak to ja, nie mija nawet pięć piosenek, a ja zasypiam.

Budzę się dopiero po upływie jakiś trzech godzin, kiedy za oknem jest już ciemno i tylko drogę oświetlają lampy i jeżdżące samochody. Taa, przecież to byłoby nie w moim stylu, gdybym nie usnęła przy słuchaniu muzyki. Ocieram zaspane oczy i ziewam. Odblokowuje ekran urządzenia, a w skrzynce zauważam jedną, nieprzeczytaną wiadomość. Jestem w szoku, gdy okazuje się, że jest z firmy Carter'a. No ale w sumie może nie powinnam się jeszcze aż tak cieszyć? Równie dobrze mogą mnie poinformować, że znaleźli już odpowiednią osobę na tę posadę.

Przekierowuję się do wiadomości i na moją twarz od razu wkrada się uśmiech, gdy okazuję się, że zostałam zaproszona na jutro, na rozmowę z szefem w sprawie pracy. Nie wierzę! W tym samym momencie także rozbrzmiewa się dość głośny, ale zarazem krótki odgłos mojego telefonu, leżącego na stoliku nocnym. Wyciągam więc rękę w jego stronę i chwytam za urządzenie.

- "I jak kochana? SV wysłane? ;)" - czytam sms od Tiffany.

- "Żeby tylko ;D Na spotkanie umówiona także ;*" - odpisuję z uśmiechem.

- "Ło ło ło, spotkanie już też? Myślę, że uwiodłaś go po prostu swoim zdjęciem, jakie miałaś umieszczone w tym swoim SV haha" - czytam i lekko chichoczę pod nosem.

- "Hahah, może i tak było ;D Teraz najważniejsze, żebym dobrze wypadła na tej jutrzejszej rozmowie:/" - piszę.

- "Nie ma się czym przejmować dasz radę. Jutro koniecznie mnie poinformuj co i jak. Trzymam kciuki! ;*" - czytam i już nie odpisuję.

Uśmiechnięta odkładam telefon z powrotem na swoje miejsce i wtulam się w niewielką, szarą poduszeczkę, zerkając jeszcze przez chwilę na wiadomość od Carter'a. Zależy mi na tej pracy i fajnie by było, gdyby udało mi się ją dostać. Jestem sama, nie mam dziecka, ani psa, więc mogę pracować ze spokojem po dziesięć godzin dziennie. Tym bardziej, że lubię papierkową pracę, konferencję i delegację. To dla mnie czysta przyjemność.


Po następnym minionych dwóch godzinach idę do łazienki, gdzie wykonuję wszystkie wieczorne czynności i przebieram się w czystą, pachnącą piżamkę. Po zaparzeniu sobie herbaty biorę kubek i gaszę wszystkie światła na parterze. Kieruję się do swojej sypialni i tam kładę się do łóżka. Przez jeszcze jakieś dwadzieścia minut czytam książkę i przy tym popijam herbatę malinową. Po jej wypiciu postanawiam już iść spać. Chcę być dobrze wyspana na jutrzejszy dzień i zaprezentować się jak najlepiej. Nie tylko przedstawić swoje umiejętności, ale także dobrze zaprezentować się wizualnie. Nie lubię mieć worów pod oczami i chodzić przymulona przez cały dzień.

***

Następnego dnia budzik zaczyna dzwonić kilka minut po siódmej. Nie ma problemu żebym wstała, dlatego jako pierwsze siadam na łóżku i wyłączam alarm w swoim telefonie. Zaraz po tym przeciągam się i wstaję, wsuwając na stopy różowe kapcie. Z przyszykowanymi już ubraniami kieruję się do łazienki. Ubieram białą bluzkę, do tego dżinsy, wysokie buty i futerko. Robię dość mocny, ale jednocześnie nie za mocny makijaż i podkreślam usta kredką koloru nude. Zjadam też niewielkie śniadanie i wypijam kubek kawy.

Za pomocą środków komunikacyjnych dostaję się do centrum miasta, pod samą firmę p. Maximiliana Carter'a. Lekko zestresowana wchodzę do środka wielkiego wieżowca.

Mój biznesmenOù les histoires vivent. Découvrez maintenant