13|10|2013

78 18 17
                                    

— Mój Boże! — wykrzyczała jedna z półnagich dziewczyn z szatni. W pomieszczeniu rozległ się huk drzwi, a co chwilę rozbrzmiewały piski o różnej częstotliwości.

– Kei, pomyliłeś szatnie? – krzyknęła z oburzeniem jedna z cheerliderek, usiłując zasłonić swoje piersi sportową koszulką. Spokojnie koleżanko, twoje cycki widziało chyba pół szkoły.

Odwróciłaś głowę z ciekawości i zmarszczyłaś brwi widząc mnie w damskiej szatni. Starałem się udawać wkurzonego i nastraszyć Cię lekko, ale zapewne moje ściągnięte nienaturalnie brwi mnie zdradzały. Znałaś mnie jak nikt inny, mogłaś się z łatwością domyślić.

Chociaż mógłbym nawet odnieść wrażenie, że faktycznie byłaś nieco przestraszona i zdezorientowana.

— Nie wierzę, że to zrobiłaś! — odezwałem się, a Ty wciągnęłaś mocno powietrze zaskoczona. Mój głos przepełnił szatnię, a dziewczyny nagle ucichły, starając się podsłuchać tej wymianie zdań.

— Że co? — pisnęłaś cicho. Trochę zrobiło mi się wtedy przykro, kiedy zobaczyłem, że lekko się przejęłaś. Może coś ukrywałaś?

— Cookie! Ty frajerko! — Zacząłem wymachiwać rękami, a koleżanki z Twojej klasy z ciekawością przypatrywały się tej sytuacji. Swoją drogą, nigdy ich nie lubiłem. Każda z nich była wredną żmiją.

— O co ci chodzi? Nie rób scen — powiedziałaś do mnie półszeptem i złapałaś za łokieć. Trochę zbyt mocno, ale nigdy nie mogłem przyzwyczaić się do tego jaką silną kobietą jesteś. Wyrwałem się z tego uścisku i mocniej zmarszczyłem brwi. Wtedy zgromiłaś mnie tym swoim piorunującym spojrzeniem, jakbyś miała za chwilę wyzwać mnie niecenzuralnie. Oczywiście, że byś tego nie zrobiła, chyba nikt poza mną nie słyszał jak przeklinasz.

 Powoli nie wytrzymywałem i lada moment mogłem wybuchnąć śmiechem. Twoja mina! Pamiętam ją doskonale. Patrzyłaś na mnie zdziwiona, jakbym nigdy w życiu nie nazwał Cię frajerką. Uniosłaś wysoko brwi i odsunęłaś na jeden krok. 

— Właśnie Kei, wyjazd — warknęła brunetka obok naciągając sportową koszulkę przez głowę.

Przewróciłem oczami na komentarz tej laski i złapałem za biały T-shirt leżący niechlujnie na podłodze. Wręczyłem Ci go do ręki, a ty przyjęłaś koszulkę niepewnie.

— Najpierw się ubierz.

Wychodząc nie mogłem się powstrzymać i prychnąłem cicho pod nosem. 

Nie czekałem na Ciebie długo. Dosłownie chwilę później drzwi od szatni otworzyły się, a zza nich wyszła chudziutka postać. Zawiązałaś swoje krótkie włosy w mały koczek na tyle głowy i spojrzałaś na mnie pytająco. "No już, Kei. Tłumacz się" zdradzały Twoje oczy. Już nie byłaś wystraszona ani zestresowana, domyśliłaś się już chyba, że to mój kolejny głupi żart. Tak, na pewno tak pomyślałaś.

— Teraz powiedz — nakazałaś władczo, a ja aż się wzdrygnąłem na ten ton. — Co ja ci takiego zrobiłam, że musiałeś wystraszyć te biedne dziewczyny.

— Biedne? — Uniosłem brwi wysoko z niedowierzania. — Ponad połowa z nich śmiało wchodziła do męskiej szatni. Ach, tak! Teraz to ja jestem ten zły, Connie! Dzięki, że bierzesz moją stronę.

Zaśmiałaś się gorzko, ale wyczułem w tym nutę sarkazmu. Chociaż może tak nie było. Sam już nie wiem.

— Do rzeczy — mruknęłaś i machnęłaś lekceważąco ręką. Byłaś na śmierć ciekawa tego co mam Ci do powiedzenia, prawda? 

Westchnąłem głęboko i spojrzałem w bok, jakby zastanawiając się czy mam Ci to mówić. Po chwili znów spojrzałem prosto w Twoje głębokie oczy i na moją twarz wkradł się chytry uśmieszek, na co odpowiedziałaś mi również tego typu uśmiechem. Wiedziałaś zapewne, że nie zrobiłaś nic złego o co mógłbym się obrazić, ale wciąż widziałem ulgę na Twojej twarzy.

— Dlaczego mi nie powiedziałaś, że dostałaś pieprzone stypendium! — wykrzyczałem podekscytowany i potrząsnąłem Tobą mocno jak workiem ziemniaków. — Cookie ty idiotko!

— I po to była ta scena w szatni? — pisnęłaś w charakterystyczny dla siebie sposób. Schowałaś kosmyk włosów, który wyszedł Ci koka, ale natychmiast przyciągnąłem Cię do siebie i mocno przytuliłem. Wtuliłaś się we mnie i uwierz mi, lub nie, ale poczułem jak głęboko wciągasz powietrze, chcąc poczuć mój zapach.

— Lubisz takie sceny — prychnąłem i ułożyłem brodę na Twojej głowie. — Jestem z ciebie bardzo dumny, Cookie. Kurwa, nawet nie wiesz jak – dodałem szeptem.

Nic nie odpowiedziałaś. Wtuliłaś się we mnie mocniej i pogłaskałaś po plecach.

Staliśmy tak z dwie minuty, dopóki się nie odezwałaś. Jak zwykle zepsułaś taki wspaniały moment.

— A co z twoim stypendium?

— Nadal się staram — powiedziałem w Twoje włosy i pocałowałem w czubek głowy krótko. Do teraz nie wiem czemu to zrobiłem, ale uznałem to za dość słodki wyraz czułości i mam nadzieje, że tak samo uważałaś. — Mam jeszcze czas.

— Wiedziałam, że będę pierwsza — zaśmiałaś się w moją klatkę piersiową, a ten śmiech odbił się przyjemnym echem w mojej głowie. Mógłbym słuchać Twojego śmiechu w kółko całymi dniami.

— Wcale tak nie myślałaś — burknąłem w odpowiedzi.

— Mhm.

— Sportowców doceniają bardziej — dodałem, chcąc się choć trochę usprawiedliwić.

— Mhm.

– Mam jeszcze czas – powtórzyłem się.

– Zamknij się już Kei. 

Cienka Granica - a short love-life storyWhere stories live. Discover now