10|11|2012

11 1 1
                                    

Siedziałem na trybunach i nerwowo przygryzałem paznokcie. Widziałem Cię tylko przez chwilę i wyglądałaś na bardzo zestresowaną, ale też zmobilizowaną. Te zawody były najważniejsze ze wszystkich, ponieważ miałaś walczyć o awans do stanowych eliminacji, a stamtąd było już tylko bliżej do Twojego stypendium. Matko, jak ja się stresowałem. Ale nie wiem czy bardziej niż Ty.

– Hej, Keikei! – Podskoczyłem, gdy usłyszałem donośny głos obok siebie. Spojrzałem w prawo. Finn właśnie zdejmował kurtkę i kładł na siedzenie obok. Co on tu robił do cholery?

Weszłaś na halę ubrana w szerokie, szare dresy i czerwony strój zapaśniczy. Na ramiona miałaś zarzuconą bluzę z logiem szkolnym, również szarą, a na uszach nałożone miałaś słuchawki. Słuchałaś pewnie czegoś co miało Cię pobudzić i pomóc skupić. Patrzyłaś się w jeden punkt i zaciskałaś szczękę.

– Co tu robisz, Finn? – spytałem, krzywiąc się przy tym lekko. Nie żebym był wścibski. Po prostu zdziwił mnie jego widok na Twoich zawodach, zupełnie dwa tygodnie po waszym rozstaniu.

Wzruszył ramionami i wodził wzrokiem po hali.

– Con zależało żebym ją wspierał. 

Zmarszczyłem brwi. Tak, kolego. Ale to było zanim ją zdradziłeś – dodałem w myślach.

– Szczerze – westchnął i usadził się wygodniej na plastikowym krzesełku. – To wydaje mi się, że nawet bardzo jej zależało.

Poczułem jak się we mnie gotuje. Chciałem już dodać coś niemiłego, ale wtedy spiker ogłosił Twoją kategorię wagową.

– ... kontra Constance Armstrong! – zapowiadał. – Multimedalistka reprezentująca naszą szkołę! Wielkie brawa! 

Zacząłem głośno klaskać i wiwatować, ale Finn mnie przekrzyczał. Wrzeszczał i machał w Twoją stronę, jakby był fanem numer jeden. Brakowało mu tylko piankowej dłoni i koszulki z Twoją twarzą.

– Jest świetna – wzdychał do Ciebie chłopak. Próbowałem ignorować jego komentarze, ale nie wychodziło mi to. Miałem już go dosyć od sekundy gdy się do mnie przysiadł. – Zawsze wiedziałem, że dużo osiągnie! Najlepsza zapaśniczka w szkole, później w mieście, w stanie! Może potem w kraju i na kontynencie! A może na świecie? Ja zawsze w nią wierzyłem!

Nie, bo ja.

– Finn, jeszcze raz – Zwróciłem głowę w jego stronę. – Co ty tu robisz?

Brzmiało to trochę niemiło, ale miałem już gdzieś jakąkolwiek kulturę.

– Con tego chciała, mówiłem ci już – odparł beznamiętnie.

– Ale... dlaczego ci tak zależy? – Cały czas mnie to gryzło. Musiałem wiedzieć.

Chciałem mieć pewność, że Wasza przygoda już dawno się skończyła i nie było powrotu. W tamtym momencie byłem trochę zamroczony, to prawda. Myślałem, że nagle do siebie wracacie, że pomimo co mi zawsze mówiłaś, dałaś mu drugą szansę, że znowu Ci namieszał w głowie... i tak dalej. 

Stanęłaś już gotowa na ringu. Twoją przeciwniczką była jakaś blada, wychudzona blondynka, która gdy już ustawiła się przed Tobą, nie miała żadnych szans. Wiadome było od początku, że wygrasz. Wystarczyło, że na nią spojrzałaś, a jej nogi zaczęły się trząść.  

– Kocham Connie – wyznał niespodziewanie, gdy ruszyłaś do przeciwniczki, a ja wstrzymałem oddech. Zacząłem się krztusić powietrzem. Myślałem, że się przesłyszałem. Dlaczego akurat w tamtym momencie?

Widać było, że blondynka nie miała podjazdu. Nie była w ogóle przygotowana na Twoją agresję, Twój spryt i umiejętności. Wyglądała jakby była wzięta z ulicy i wciśnięta w niebieskie lajkry. Nie potrafiła nic zrobić, dlatego też szybko ją pokonałaś.

Nadal po głowie chodziły mi słowa Finna, który wiwatował głośno Twoje imię i niesamowicie przeżywał każdy Twój ruch.

– Kochasz Connie? – próbowałem przekrzyczeć kibiców.

– Tak! – Pokiwał głową i przetarł spocony kark. – Tak, kocham ją.

Ten frajer naprawdę był o krok od dostania w nos. Po tym wszystkim co Tobie zrobił miał jeszcze czelność pokazywać się tutaj?

Nie odzywaliśmy się do siebie do następnego, decydującego meczu. Znów wyszłaś z szatni, jeszcze bardziej skupiona. Widziałem determinację w Twoich oczach, nawet z takiej odległości. Widziałem, jak przeżywasz to wszystko, jak się stresujesz i jednocześnie cieszysz, że robisz to co robisz. Spojrzałaś nagle w naszą stronę. To był chyba błąd, bo gdy dostrzegłaś Finna Twoje oczy zrobiły się większe, a pomiędzy brwiami pojawiła się zmarszczka. Pomachał do Ciebie zaaferowany, a Ty odmachałaś mu niepewnie.

Ja posłałem Ci lekki uśmiech. Nie chciałem zdradzać zbyt dużo, chciałem tylko żebyś wiedziała po prostu, że tu jestem.

– Finn, myślę, że Connie nie chce ciebie tu widzieć – rzuciłem w jego stronę.

Finn zaśmiał się, jakby zupełnie nie dotarło do niego co właśnie do niego powiedziałem.

– Kei, mylisz się, kumplu – Poklepał mnie w ramię. – Uważam, że właśnie ciebie nie chce widzieć. Connie sama mnie tu zapraszała. Mówiła jak bardzo jej zależy na tym abym przyszedł. Dostałeś zaproszenie w ogóle?

Nie, faktycznie nie dostałem żadnego zaproszenia. Ale my nie musieliśmy sobie dawać zaproszeń. Wiedziałem, że muszę tu być i chciałem tu być. Tam gdzie Cookie tam też Kei. Gdzie ja tam Ty, prawda? 

Pokręciłem głową.

– Kei, spójrz na to tak – Objął mnie swoim muskularnym ramieniem, aż mi się zrobiło niedobrze. Ustawiłaś się na ringu. – Bycie tym drugim nie jest wcale najgorsze.

Chciałem mu napluć w twarz za takie teksty.

– Ale pamiętaj, że skoro jesteś drugi, nigdy nie będziesz pierwszy. Zawsze ktoś musi być przed Tobą.

Zamilkłem. Niby to miało sens, ale jak to wyglądało w przełożeniu na prawdziwe życie?

Uciszyłem się i do końca rozgrywek nawet nie spojrzałem w stronę Finna. Obserwowałem Ciebie czujnie, chociaż z bólem w sercu. 

Wygrałaś. Awansowałaś. Cieszyłaś się i machałaś do nas. Popłakałaś się. Finn też się wzruszył. Ja nie uroniłem łzy. Byłem w zbyt dużej konsternacji, żeby wtedy się cieszyć. Czy ja naprawdę zawsze byłem tym drugim?  

Cienka Granica - a short love-life storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz