Rozdział 5

792 72 22
                                    

- Ken… - Słyszałem cichy, ale stanowczy głos przy swój uchu. Ktoś też potrząsał moim ramieniem. Powoli opuszczałem senną krainę.

- Taaak? - Spytałem nie otwierając oczu i głośno ziewając.

- Za niedługo ruszamy na misję. Masz dwie godziny żeby się przygotować. Gdy już wstaniesz i się przebierzesz, wrzuć mój sweter do pralki.

Resztki snu odeszły razem z tym komentarzem. Podniosłem się szybko do siadu i sprawdziłem co mam na siebie. Dalej miałem sweter z gabinetu.

Nie wiem dlaczego lekko się zarumieniłem. Mój rozmówca chyba tego nie zauważył lub nie skomentował. Skierował się w stronę drzwi. Ale zanim wyszedł z pokoju odwrócił się jeszcze w moją stronę.

- Paczka z żywnością czeka na ciebie w lodówce. - Powiedział to tak jakby to było normalne.

Jak można tak mówić o kawałku człowieka, który ma się zjeść. Uznawszy, że nigdy nie zrozumiem Arimy, wyciągnąłem ubrania z szafy i skierowałem się do łazienki. Trzydzieści minut później wyszedłem stamtąd, umyty, ubrany i uczesany. Nikt tego nie wie, no może poza moim ojcem, ale gdy rano wstaję wyglądam jakbym miał ptasie gniazdo na głowie. Trzeba się nad nim troszkę napracować. Większość czasu spędzanego przeze mnie w łazience to próba doprowadzenie moich kołtunów do wyglądu włosów.

Po wygraniu dzisiejszego starcia z fryzurą, udałem się do kuchni. Nie było tam nikogo. Podszedłem do lodówki i pierwszy raz od przybycia do tego domu otwarłem ją. Wszystko było tam uporządkowane i podpisane. Na drugiej półce od góry leżało plastikowe pudełko z białym zamknięciem.

Niepewnie wziąłem je do rąk, zamknąłem lodówkę i położyłem je na stole. Zgarnąłem jeszcze z szuflady sztućce. Czas na chwilę prawdy. Otwarłem pudełko i do mojego nosa dostał się delikatny aromat. Mięso było bardzo krwiste. Nie wiedziałem tylko, czy będzie mi to smakować. Zwasze jadłem posiłki ciepłe, ewentualnie letnie, ale to w skrajnych przypadkach. A nie uśmiecha mi się pytanie mojego ojca o możliwości podgrzania swojej porcji.

,,Cześć tato mogę sobie podgrzać moją porcję, żeby była podobna do tej spożywanej w normalnych warunkach, czyli wyrywana z ciała ofiary gdzie płynie ciepła krew?,,

Dobra trzeba się z tym pogodzić. No to probujemy. Chwyciłem widelec w dłoń i wbiłem go w mięso.

- Nie chcesz tego podgrzać?

Drgnąłem zaskoczony i spojrzałem w stronę drzwi. O framugę stał oparty mój opiekun i patrzył na mnie z niezwykły, jak na niego, zaciekawieniem.

- W szafie obok piekarnika masz garnek. - Powiedział i wyszedł z pokoju.

Trwałem w szoku kilka minut zanim się otrząsnąłem. Jak mogłem go nie usłyszeć z moim wyczulonym słuchem? Stał może pięć metrów ode mnie. I czy on potrafi czytać w myślach? Przecież przyszedł idealne w momencie gdy chciałem go zawołać, ale nie potrafiłem się do tego zmusić.

Postanowiłem, że kiedy indziej to przemyślę. Teraz czas na posiłek. Znalazłem garnek, we wskazanym miejscu. Przewróciłem wszystko do garnka i nakryłem pokrywką. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe. Przełożylem jedzienie na talerz wyjęty z szafki przy drzwiach. Teraz zostało tylko spróbować. Nabiłem mięso widelcem i włożyłem do ust. Smakowało bardzo dobrze. Zjadłem całą porcję i pozmywałem talerze. To teraz czas na mój kamuflarz.

--- time spike ---

- Narrator -
Zamaskowani ludzie zajmowali swoje miejsca na  wielopoziomowym balkonie otaczającym wielką okrągłą arenę. Im wyższe miejsce tym większą pozycja i przywileje w tym świecie. Na najwyższym poziomie, na wysuniętą część balustradu, wyszedł mężczyzna z maską zasłaniającą połowę twarzy. Razem z nim szły dwie kobiety.

Tokyo Ghoul ,,Zmiana stron,,Where stories live. Discover now