Rozdział 18

634 53 10
                                    

I'm baaack~! 
I to już tak na dobre. Serio mówię... nie wierzysz? Nie no nie dziwię Ci się...

[Miejsce na opierdol]

Dobra, jak już jesteśmy za tym to od razu mówię, że usuwam rozdziały informacyjne i wgl (będzie mniej gwiazdek buuu) - dobra, jebać gwiazdki.

Zapraszam do czytania <3

~***~

 Erza szybkim krokiem przemierzała Magnolię idąc do miejsca, które podał jej Jellal

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

 Erza szybkim krokiem przemierzała Magnolię idąc do miejsca, które podał jej Jellal. Wchodząc do bocznej uliczki od razu zauważyła niebieskowłosą czuprynę. Chłopak kucał przy dwóch martwych mężczyznach.

— Od dobrych paru godzin tu tak leżą. — powiedział i odwrócił głowę w stronę Scarlet, która niechętnie na to patrzyła.

— Morderstwo w Magnolii... Gdy to usłyszałam nie mogłam w to uwierzyć...

Niebieskowłosy wstał i podszedł do dziewczyny. Jemu też to się wydawało dziwne. W Magnolii nigdy nie dochodziło do morderstw, tym bardziej, że miasto jest pod opieką Fairy Tail.

— Domyślasz się czyja to sprawka? — zapytał zerkając na nią kątem oka.

— La Tierra De Demonios...

— Też tak sąd... — nie dokończył ponieważ przeszkodził mu inny głos.

— No wiecie co? Nie jesteśmy aż tak bezduszni! — powiedziała z wyrzutem nieznana im postać.

Erza i Jellal odwrócili się do tyłu gotowi do ataku. Przed nimi stał dość wysoki mężczyzna, sądząc po budowie ciała. Uniósł swą dłoń chwytając za kaptur i odrzucając go do tyłu. Chłopak miał minę bez wyrazu. Wpatrywał się po prostu w nich swoimi złotymi oczami. Białka jego oczu były całe czarne, a źrenica jak u kota. Z lewej strony jego głowy wyrastał czarny róg. Uszy miał spiczaste, na lewym miał kolczyk z małym krzyżykiem, który zakończony był strzałkami, a na prawym dwa metalowe kolczyki połączone ze sobą łańcuchem. Na wskazującym palcu prawej dłoni, jak i szyi, znajdowała się metalowa, gruba obręcz. Białe włosy były roztrzepane we wszystkie możliwe strony. Pół-demon, pół-człowiek, jak wywnioskował Fernandes. Białowłosy przeszedł obok dwójki magów i klęknął obok jednego trupa zaczynając go oglądać z każdej strony. Magowie obserwowali każdy jego ruch, aż w końcu mężczyzna wstał z klęczek otrzepując kolano. Spojrzał się na nich.

— Wiem czyja to sprawka. — powiedział i ściągnął rozerwaną koszulę z nieżywego blondyna. Oczom Scarlet i Fernandesa ukazał się podobny znak do kolczyka członka La Tierra De Demonios. — Kogoś należącego do mego rodu. — uśmiechnął się delikatnie. — Ahh... I nie myślcie sobie, że jesteśmy aż tak bardzo źli na jakich wyglądamy. Swoją drogą Erzo Scarlet, nie zmieniłaś fryzury od naszego poprzedniego spotkania?

Fairy Tail - Wychowana Przez SmokaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang