27.

4.3K 127 154
                                    


Luke

Tydzień. Jebane siedem dni. Siedem dni odkąd nie usłyszałem mojej Darls. Już tydzień śpi w tej swojej jebanej śpiączce, która miała przecież trwać najwięcej cztery dni. 

Nie chcąc dłużej tracić czasu, wziąłem kluczyki i poszedłem do samochodu. Tak, dokładnie. Mam zamiar jechać porozmawiać z tym doktorkiem. Powiedział że będzie spała trzy, cztery dni i już. 

Zacisnąłem ręce na kierownicy i dodałem gazu. Martwię się że jej się coś stało, ale nie dam jej tego po sobie poznać. Nie obchodziło mnie że za jakieś dwadzieścia minut ma przyjechać Nate ze swoją nową dziewczyną o której mi dzisiaj mówił. 

Nie dopuszczę Nate'a do Darly. 

Ona jest moja. Tylko moja. 

Nacisnąłem z całej siły na gaz i zacisnąłem usta w wąską linijkę. Jechałem prędko mrużąc oczy, aby skupić się na jeździe. W głowie miałem tylko Darlin. 

Widząc po znaku że jestem już na danej ulicy, gwałtownie skręciłem w lewo i wjechałem na parking natychmiast wychodząc z auta, przy tym trzaskając mocno drzwiami. Zdyszany po kilku sekundach wbiegłem do budynku rozglądając się za Jonsonem. Zauważywszy go podbiegłem odwracając go w swoją stronę. 

Mężczyzna przyjrzał mi się przerażony, chcąc coś natychmiast powiedzieć, ale jak to ja nie dopuściłem go do ani jednego słowa.

- Co z moją siostrą. - patrzyłem z niego pod byka. Mimo że był minimalnie niższy jednych ruchem mógłbym go powalić. 

- Wszystko w porządku? - bardziej zapytał w ogóle nie wiedząc o co mi chodzi i tak jakby to było oczywiste. Parsknąłem śmiechem i popatrzyłem na niego poważnie i gniewnie czując że moje emocje zaraz wyjdą na powierzchnię tej ziemi. 

- Czemu ona się kurwa nie budzi. Mówiliście że cztery dni i już. - podniosłem ton i po wypowiedzianym zdaniu pstryknąłem palcami i mierząc w niego palcem zmrużyłem oczy.

- Panie Collins spokojnie. To normalne że śpi. Była to operacja oczu i niech pan się nie spodziewa że obudzi się zaraz po niej. Cztery dni to najszybszy czas kiedy by się obudziła. Byłem u niej dzisiaj, ruszała się i przekręcała z boku na bok. Ona żyje. - powiedział delikatnie się śmiejąc, aby złagodzić atmosferę. - Dalin będzie widzieć. Wszystkie oznaki wskazują na to że dzisiaj powinna już pana ujrzeć. - powiedział z uśmiechem. 

Kamień natychmiast spadł mi z serca. Opuściłem napięte barki i przymknąłem oczy głośno wypuszczając powietrze. 

- Przepraszam, ale cholernie się martwię. Huh... kto by się nie martwił. - powiedziałem podnosząc ręce w geście kapitulacji. 

- Jest dopiero jedenasta rano. Jeszcze trochę sobie pośpi. Proponuję panu wrócić do domu, zaparzyć kawę i nic tylko się cieszyć. Ja natomiast będę dzwonił do pana. Sam cały czas przy niej siedzi, więc nie musi się pan niczego obawiać. A teraz przepraszam, ale muszę iść na badania. Do zobaczenia. - powiedział i odszedł. 

Nie wiedząc co mam dalej robić poszedłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem z tego miejsca. 

Strasznie dziwnie się czuję z tą informacją że Darlin będzie już dziś może widzieć. Widziała by dalej, ale gdyby nie ja...

Potrząsnąłem głową chcąc wymazać te wydarzenie z mojej głowy. Żałuję tego wszystkiego. 

Jak ja mogłem do tego dopuścić? 

Kur...

Nie minęła by dosłownie sekunda, a ja leżałbym martwy na ziemi. Gwałtownie zahamowałem na czerwonym świetle, a przede mną jechała starsza pani w którą bym teraz wjechał. 

Nie Zapomnij MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz