Emily - 07

258 73 35
                                    

Najbardziej lubiła podziwiać.

Takie piękne rzeczy, jak deszcz, który był nieznośnym utrapieniem dla wielu ludzi czy rozkwitające kwiaty, o których inni prawdopodobnie pomyślą, dopiero gdy ukażą się one w całej swej okazałości.

Oraz takich pięknych ludzi jak Christian. Takich wspaniałych. Takich, których można by porównać do kwiatów oraz deszczu. Takich, o których Emily nocami pisałaby wiersze, gdyby tylko potrafiła.

Christian był niesamowity. Był jak zagadka i gdy dziewczyna myślała już, iż jest blisko jej rozwiązania, za każdym razem okazywało się, że chłopak jest jeszcze bardziej skomplikowany.

Znała go tak długo, że nie potrafiła zliczyć obejrzanych wspólnie filmów, nocy poświęconych na rozmawianiu, spędzonych razem godzin, wspólnych uśmiechów oraz wszelakich wspomnień. Praktycznie, od kiedy sięgała pamięcią, tam był Christian - po prostu zawsze i wszędzie.

Lecz przede wszystkim ubóstwiała Polly. Ubóstwiała wszystko, z czego była złożona i to, co mogła z daleka u niej obserwować.

Czasem marzyła, aby się nią stać - tak naturalnie śliczną, tak delikatnie namalowaną akwarelowymi farbami na ciemnym tle świata, nakreślonym czarnymi mazakami, tak wdzięczną oraz nieśmiałą z tak niewinnym oraz uroczym uśmiechem.

Nigdy się do niej zbytnio nie zbliżyła. Mijała ją tylko na korytarzach, obserwowała na lekcjach i zamieniała parę krótkich zdań w towarzystwie Anny. Być może bała się, że idealnie ułożone wyobrażenie Polly nie pokrywa się z rzeczywistym obrazem lub bała się jej wad, a być może swoich.

Pierwszy raz zauważyła ją w pierwszej klasie liceum podczas przerwy na lunch.

Była wiosna. Ciepłe dni przyszły nieco szybciej, niż można było się spodziewać, lecz nikomu to nie wadziło. Mieszkańcy Camiliestone uwielbiali słońce, a może byli po prostu do niego przyzwyczajeni. Wszystko kwitło a trawa była coraz bardziej zielona.

Polly zajmowała samotnie ławkę w prawym rogu szkolnego dziedzińca z nosem w książce. Emily zawsze uważała, że człowiek z książką w ręku zyskuje wdzięku oraz zainteresowania - choć takie mniemanie było coraz mniej powszechne. Tym bardziej przykuła uwagę, gdy w jej oczach pojawił się błysk, a zaraz potem mocno ścisnęła kartki pomiędzy czerwoną okładką, lecz nie tak jak w geście gniewu, lecz tak jakby obawiała się, że powieść ma skrzydła i zaraz wyrwie się jej z rąk, aby poszybować w powietrzu. Emily próbowała skupić wzrok na każdym jej geście, na każdym najmniejszym poruszeniu na twarzy i na każdej iskrze, pojawiającej się w jej oczach. Ciemnowłosa dziewczyna rozluźniła uścisk, w którym trzymała książkę, a na jej twarzy mieszało się tyle emocji, iż Emily nie odróżniła połączonych ze sobą barw. Z policzka rozemocjonowanej dziewczyny popłynęła łza i zaraz potem z chwilowym oraz widocznym zawahaniem się zamknęła książkę, odchylając na chwilę głowę do tyłu, jakby musiała odetchnąć a zaraz potem w przód, jakby posiadła potrzebę rozmyślania nad jakąś ważną sprawą.

Chciała zapisać wspomnienie tego widoku jak film i odtwarzać go sobie każdego pochmurnego dnia.

Rozdzwonił się dzwonek. Emily poprawiła czarną skórzaną torbę, którą miała przewieszoną przez ramię i ruszyła w stronę szkoły, oglądając się za siebie jeszcze kilka razy, zanim ciemnowłosa dziewczyna nie znalazła się poza zasięgiem jej wzroku.

Nigdy więcej już nie przyuważyła, aby ta urocza dziewczyna czytała, a tak bardzo pragnęła tego widoku. Nie widziała wcześniej, aby kogoś tak pochłaniały słowa zapisane na kartkach papieru, chciała to podziwiać dzień w dzień, właściwie mogła żyć tylko dla tej chwili.

Pewnego dnia, podczas gdy przechadzała się z Christianem po korytarzach, wychwyciła wzrokiem Annę rozmawiającą z Polly. Polly jest tak blisko - to było jej pierwszą myślą. Poczuła się tak, jak gdyby ciemnowłosa dziewczyna znajdowała się w innej galaktyce, a teraz jakimś cudem znalazła się na Ziemi - tutaj, tak blisko niej, tak bardzo blisko. Odwróciła wzrok, ale zaraz potem Christian szturchnął ją w ramię, wskazując na dziewczynę o jasnych włosach.

Anna wykrzywiła nieco kącik ust w swój specyficzny uśmiech, po którym nie można było stwierdzić, co odczuwała, witając się z nią oraz brunetem. Zaraz potem wskazała na dziewczynę, stojącą obok, mówiąc: "To jest Polly", na co ciemnowłosa odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem. Zaraz potem przedstawiła jej Christiana, a następnie Emily i gdy Polly przeniosła na nią wzrok, poczuła się tak, jakby usunął się jej grunt pod nogami, nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, jakby to było gdyby mówiły sobie "cześć", mijając się na korytarzach szkoły.

***

Dziewczyna wpatrywała się w fotografie kwiatów, rozmyślając nad ich pięknem - były zwiastunem wiosny, która oznaczała cieplejsze oraz przede wszystkim dłuższe dni, były przepiękne i rozmaite, Emily uważała, że nie można tak po prostu nie lubić kwiatów, były zbyt cudne.

Rozległ się dźwięk oznaczający nowe powiadomienie na Facebooku, dziewczyna odwróciła twarz w stronę laptopa, otrzymała nowe polubienie zdjęcia profilowego, portal nadal był otworzony na profilu Polly Carter. Emily wpatrywała się w zdjęcie dziewczyny, rozmyślając nad jej doskonałością.

Polly Carter była jak kwiaty, więc nie potrafiła pojąć, czemu nigdy nie widziała ciemnowłosej dziewczyny trzymającej chłopaka za rękę, nie wyobrażała sobie pominąć jej wzrokiem wśród tłumu ludzi, była zbyt urokliwa i miała zbyt żywe spojrzenie - pełne emocji.

Rozdzwonił się jej telefon, nie była zbyt zadowolona, gdy na wyświetlaczu urządzenia ujrzała imię Christian, chętnie zostałaby wtedy sama ze swoimi myślami pomiędzy czterema ścianami pokoju i spędziła cały dzień na rozmyślaniu, może później wyjęłaby z szafy opakowanie gorzkiej czekolady i słuchała muzyki.

- Cześć, kochanie. - Usłyszała, odbierając. Przyzwyczaiła się już do tego przydomku, lecz czasem nadal przechodziły ją lekkie dreszcze, gdy wsłuchiwała się w brzmienie tego słowa.

- Cześć, słońce - odpowiedziała, próbując wykrzesać z siebie nieco entuzjazmu. - Coś się stało? - spytała, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.

- Chciałem spytać, czy masz chęć na spacer.

- Nie za bardzo mogę, uczę się chemii - skłamała, a w słuchawce zapadła na chwilę cisza.

- W porządku, rozumiem - odrzekł bez odrobiny złości, rozczarowania czy wyrzutów w głosie, jedynie nuta szczęścia, którą w nim posiadał, gdy witał się z dziewczyną, gdzieś się ulotniła.

Pożegnała się z Christianem, odkładając telefon.

Nadal dokładnie pamiętała miniony poranek - niedługo po przebudzeniu zawładnął nią entuzjazm oraz ciężkie postanowienie sprawienia, aby był to dla niej szczęśliwy dzień. Chwyciła laptopa, przekierowując się na Facebooka, wyszukała "Polly Carter", niepewnie spoglądając na jej zdjęcie.

Złapała się za głowę, dochodząc do wniosku, iż wysłanie Polly zaproszenia do znajomych wcale nie jest dla niej proste, ponownie poczuła się jak jedenastolatka, bojąca się braku akceptacji ze strony nowych koleżanek.

Nadal wpatrywał się w fotografię dziewczyny, ukazującą się na ekranie laptopa. Tak bardzo pragnęła zrozumieć, czemu czuła się tak onieśmielona względem Polly i czemu nie jest w stanie wykonać żadnego kroku naprzód w jej stronę. Spostrzegając, iż dochodzi już szesnasta godzina, sfrustrowana uderzyła pięścią w klawiaturę.

Odłożyła laptopa na miejsce, odchylając głowę do tyłu i jednocześnie stwierdzając, iż nie wykona żadnego kroku naprzód, przynajmniej nie dziś.Emily nie była kwiatem. Kwiaty były tak piękne i niesamowite, a przecież skoro nim nie była, to nie zasługiwała na uwagę kogoś, kogo można by przyrównać do kwiatów.

***

Cześć, cześć <3

Choć na początku byłam przekonana iż pomysł na ten rozdział jest świetny a pisanie go będzie czystą przyjemnością, momentami okazywało się niemalże katorgą...
Mam nadzieję że następny rozdział z udziałem Emily będzie dla mnie milszym doświadczeniem.

Póki co, jakie jest wasze zdanie na temat nowej bohaterki?

Banda Bachorów [✔]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora