11. "Coś ty im nagadała?!"

448 9 5
                                    

Po włączeniu telefonu, który odzyskałam od Igora zalała mnie fala wibracji.
Spojrzałam na 117 nieodebranych połączeń od mamy i niewiele mniej od Dawida, Izy i Ali. Interesowały mnie jednak te aktualne wiadomości.

Mama:
Dojechałaś już?

Ja:
Tak dojechałam, mam już telefon i wszystko jest w porządku

Miałam nadzieję, że chociaż pisanie ze mną ją w pewien sposób uspokoi.

Mama:
A jak on? Jak się zachowuje?

Ja:
Nie martw się wszystko jest okej, on teraz siedzi u siebie.

Mama:
Dobrze, przyjdziesz jutro?

Ja:
Przyjdę, kocham Cię mamuś!

Było mi jej żal, że tak mocno się tym wszystkim przejmuje. Wcale się jej nie dziwiłam. Chyba każda matka odchodziłaby od zmysłów, gdyby wiedziała, że jej dziecko dobrowolnie zostało w mieszkaniu porywacza. Mimo to miałam nadzieję, że mnie rozumie i nie jest na mnie zła z powodu mojej decyzji. Przecież nie zrobiłam nic złego.
Zablokowałam telefon, jednak chwilę później ponownie usłyszałam dźwięk wiadomości.

Dawid:
Jesteś w domu, czy u tego typa?

Zdziwiło mnie, że się do mnie odezwał. Myślałam, że był na mnie zły do tego stopnia, że nie będzie się do mnie odzywał tak długo jak to tylko możliwe. Nie wiedziałam tylko co go zdenerwowało tak bardzo. Fakt, że w jego oczach byłam lekkomyślna i nieodpowiedzialna, czy to, że mieszkam u innego mężczyny i po prostu jest zazdrosny. Jednego byłam pewna.. martwił się i nie mogę go za to winić. Niezależnie od tego, co nakręcało go bardziej.

Ja:
Jestem już u Igora, wszystko jest okej :)

Dawid:
Nie wierzę, że naprawdę to zrobiłaś. Nie wiem czy jesteś kurwa głupia czy naiwna.

Poczułam narastającą w środku złość. Mógł się martwić, mógł być zazdrosny, ale nie chciałam, żeby tak się do mnie zwracał.

Ja:
Przestań, zanim powiesz za dużo. Krzywda mi się nie dzieje. Wiem, że to trudne, ale proszę uszanuj moją decyzję.

Czułam jakbym prosiła o coś nierealnego, coś absolutnie niemożliwego do spełnienia.
Rzuciłam telefon na poduszkę i jakiś czas leżałam wpatrując się w sufit nasłuchiwałam dźwięku nowej wiadomości. Czekałam, aż Dawid odpisze, że mimo wszystko mnie kocha i da mi do zrozumienia, że wszystko między nami jest dobrze. Ale się nie doczekałam i byłam zmuszona zasnąć bez odpowiedzi od mojego chłopaka.

***

Poranki były ciężkie, tak samo jak dni spędzone w szkole. Budziłam się z podłym humorem i uśmiechy skierowane w moją stronę oraz zwroty, że bardzo się cieszą z mojej obecności zupełnie niczego nie zmieniały. Iza, Ala oraz mój chłopak rozmawiali ze mną normalnie, jednak ja wręcz czułam odór niezręcznej atmosfery między nami. Nie wiedziałam, czy powoli tracę zmysły, czy widziałam jak ich naburmuszone miny natychmiast zmieniają się na sztuczny uśmiech za każdym razem, gdy pojawiałam się w pobliżu.
Oprócz tego nie opuszczało mnie wrażenie, że coś przede mną ukrywają. Takie coś się czuje, zwłaszcza, że teoretycznie znaliśmy się na wylot, a ja teraz czułam, że odstaję i nie wiem tego co oni.
Miałam nadzieję, że moja mama chociaż trochę pozwoli mi zapomnieć o tym niezręcznym uczuciu, jednak tak naprawdę ona tylko to potęgowała. Też miała przede mną tajemnicę i wyraźnie nie miała zamiaru się nią ze mną dzielić.
Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę w stanie o tym nawet pomyśleć, ale najbardziej komfortowo czułam się w towarzystwie Igora.
Już doszczętnie zwariowałam...
Panikowałam, gdy przypomniałam sobie jego słowa. Te mówiące o tym, że jemu najbardziej na mnie zależy i że mi to pokaże. Wątpiłam w prawdziwość jego słów, bo przecież to nie było możliwe, żeby "kochał" mnie mocniej niż moja mama. Niestety faktycznie on był teraz jedyną osobą, która dawała mi to poczucie. Zaczynało mi na nim zależeć, nie w żaden nienaturalny sposób. Po prostu jak na człowieku... Człowieku, który ma problem i potrzebuje kogoś obok siebie. Świadomość, że tylko moja obecność sprawia, że on czuje się lepiej dawała mi to ciepłe uczucie na sercu połączone z satysfakcją. Życzyłam mu naprawdę dobrze, bo wiedziałam, że nie jest złą osobą i zasługuję na dobre traktowanie. Dlatego nie rozumiałam moich bliskich kiedy spoglądali na mnie jak na opętaną za każdym razem, gdy próbowałam go przed nimi bronić. Jego uśmiech za każdym razem, gdy wracałam do jego mieszkania tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że postępuję właściwie. Nie chciałam tego tracić...

"ON"Where stories live. Discover now