Piątek, 2 września 4:33

12 1 1
                                    


- To jest jakiś żart. – mówię wyłączając budzik, który dzwoni już jakiś czas. Marzy mi się tylko pozostać w łóżku i nie wychodzić z niego do końca dnia. Niestety za nic w świecie nie mogę sobie na to pozwolić.
Za oknem jest już jasno, a delikatne promyki słońca przedzierające się przez zasłony okna oświetlają moją wciąż zaspaną twarz. Leniwie przeciągam się, a następnie wstaję z łóżka. Wykonuje wszystkie poranne czynności i wychodzę z domu.
Chłodny, poranny wiatr uderza we mnie i rozwiewa moje długie, brązowe włosy na wszystkie strony. Świetnie. Już sobie wyobrażam, jak zajebiście wyglądam. Idę klnąc pod nosem na samą siebie za to, że zachciało mi się szkoły w innym mieście. W szybkim tempie mijam podstawówkę, kościół, kilka domków. Przebiegam przez ulicę i stawiam stopę na przystanku. Nawet jestem przed czasem. Brawo Betty, zdolna z Ciebie dziewczyna. Jednak byłoby cudownie, gdyby pociąg postanowił nie przyjechać.
- Hej. – słyszę głos mojej przyjaciółki, która pojawia się z mojej prawej strony.
- Hej Viki. – mówię uśmiechając się. Sama się dziwię, że jestem do tego zdolna i to jeszcze o tej porze.
- Miałam ochotę rozpierdolić ten telefon, gdy usłyszałam jak dzwoni budzik – uwierz mi, że ja też chciałam.
- Musimy zająć dwa miejsca dla Stefana i jego przyjaciela. – mówię, gdy nagle przypomina mi się wczorajsza prośba mojego nowego kolegi.
- Mam nadzieję, że zabiera ze sobą jakiegoś przystojniaka, bo na nim to niestety oka nie da się zawiesić – serio? Nawet teraz myśli tylko o chłopakach?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lady DestroyerWhere stories live. Discover now