Wiszące ogrody

61 7 5
                                    

Rozdział 3

(POV Luka)

Siedziałem w ławce i starałem się utrzymać pozory pilnego ucznia. Co jakiś czas rozglądałem się po klasie, ale większość czasu zerkałem na telefon. Wiedziałem, że kiepsko byłoby podpaść już pierwszego dnia, ale za bardzo mi zależało. Czekałem na jedną głupią wiadomość od blisko dwóch godzin i nie miałem pojęcia, dlaczego tak bardzo mnie to stresowało. 

Utkwiłem wzrok w tablicy, a sam bawiłem się urządzeniem, który leżał na moim kolanie. Co prawda spotkałem tę dziewczynę dopiero drugi raz, ale na samo jej imię robiło mi się ciepło. Nie mogłem pojąć, jak mogłem wpaść po dwóch spotkaniach. Na dodatek wpaść po uszy. 

- Luka! - usłyszałem ciche wołanie za plecami - Luka! - odwróciłem się i spojrzałem na mojego nowego kumpla Pierra. 

- Co jest? - zapytałem cicho, nadal uważając, aby nie zostać złapanym przez irytującą nauczycielkę francuskiego. 

- Idziemy z chłopakami na dziedziniec, idziesz z nami? - zapytał i się uśmiechnął.

Cieszyłem się, że już pierwszego dnia znalazłem znajomych. Kiedy wszedłem do klasy od chemii, byłem lekko zagubiony, ale jako pierwszy podszedł do mnie Pierre i wszystkim przedstawił. To było bardzo pokrzepiające, zwłaszcza, że bałem się, że nie zostanę zaakceptowany. Od pierwszego momentu zaczęliśmy się naprawdę dobrze dogadywać. Pierre trzymał się z dwoma chłopakami z naszej klasy - Léonem i Thomasem. Oni też wydawali się być w porządku, a poza tym mieli podobny styl do mnie. Sam Pierre miał czerwone roztrzepane włosy i kilka tatuaży.

- Pewnie, jeszcze tam nie był...- urwałem, bo ktoś wszedł mi w słowo.

- Panie Couffaine! - usłyszałem za sobą i zakląłem pod nosem.

Powoli odwróciłem się i zmrużyłem oczy. Patrzyła na mnie wkurzona nauczycielka.  Zjechałem wzrokiem po całej jej sylwetce i w oczy rzucił mi się grymas na jej twarzy. Czułem, że na upomnieniu się nie skończy, więc westchnąłem i modliłem się o dzwonek.

- Panie Couffaine, nie dość, że jest to Pana pierwszy dzień w nowej szkole to jeszcze rozmawia Pan na moich lekcjach! - w tamtym momencie głos kobiety wydał mi się najbardziej denerwującym dźwiękiem, jaki dane było mi usłyszeć. - To wręcz niedopuszczalne zachowanie, aby nie uważał Pan na lekcjach francuskiego. Nie wspominając już o używaniu telefonu komórkowego.

Odruchowo ścisnąłem komórkę i wsunąłem do kieszeni. Nie sądziłem, że kobieta wszystko widziała i nie zwróciła mi uwagi wcześniej. 

- Przepraszam, przepraszam - przewróciłem oczami i przechyliłem głowę lekko w bok.

- Mam nadzieję, że będziesz zachowywać się bardziej odpowiednio, jak przystało na młodzieńca w twoim wieku.  

- Oczywiście, Pani profesor - powiedziałem i usłyszałem ciche chichoty za sobą. 

Wiedziałem, że moich nowych kolegów bawi ta sytuacja i sam zaśmiałem się w duchu. Zdawałem sobie sprawę, jak komicznie wyglądała kobieta krzycząca na mnie i ja grzecznie przytakujący. Na szczęście, kiedy miała ona odezwać się ponownie, usłyszałem dźwięk dzwonka. Uradowany wrzuciłem podręcznik do swojej torby i skierowałem się do wyjścia. Drogę zastawiła mi drobna dziewczyna o rudych włosach. W ostatniej chwili zdążyłem przed nią wyhamować, ponieważ prędkość jaką rozwinąłem, aby jak najszybciej opuścić klasę, była wręcz ogromna. Odsapnąłem i przyjrzałem się jej dłużej. Wyglądała bardzo schludnie, a wzrok przykuwały jej piegi na twarzy. Zauważyłem złotego kolczyka w nosie, który ładnie podkreślał jej kolor oczu. Nie potrafiłem tego określić, ale pod światło były złoto-zielone. Patrzyły one na mnie z pewną iskierką ciekawości.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 25, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lukanette - Trójkąt BermudzkiWhere stories live. Discover now