Rozdział 3

935 44 7
                                    

(Osoba 3)

Ich pocałunek był namiętny pełen żaru, pożądania i miłości choć nie był długi. Jednak nie wiedzieli o tym że ktoś podsłuchał ich rozmowę, był to Thranduil. Szczęście w nieszczęściu nie widział chwili pocałunku bo jego złość przekroczyła by wszelkie granice. W jego głowie pałętały się myśli jak ich rozdzielić, jak pozbawić ich uczucia, które do siebie czuli.Chodził po sali niczym opętany, podszedł do stolika na której stała butelka z winem i kieliszek, sięgnął butelkę po czym wypełnił kieliszek niemal że do pełna.Pijąc wino dalej rozmyślał, usiadł na tronie a w jego głowie zaświtała pewna myśl.

-Straże-wypowiedział głośno a za razem nerwowo, do sali wszedł jeden strażnik  

-Tak Panie - odpowiedział strażnik

-Idz do Tauriel i powiedz jej że ma w tej chwili przyjść do mnie-

Strażnik ukłonił się, wyszedł i czym prędzej ruszył do komnaty Tauriel, wiedział że to musi być coś ważnego skoro król wypowiedział to z takim tonem.Po chwili przemierzania przez korytarze pałacu dotarł pod jej drzwi, zapukał i wszedł.

(Tauriel)

 Siedziałam na fotelu cały czas myśląc o pocałunku gdy o nim myślałam czułam przyjemne dreszcze na ciele, chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, chciałam znów poczuć jego dotyk, utonąć w jego spojrzeniu, znów utonąć w pocałunku, od chwili kiedy spojrzałam mu wtedy w oczy wiedziałam że go kocham .Lecz te przyjemne myśli przerwał mi strażnik wszedł do mojego pokoju i powiedział że król każe mi w tej chwili przyjść do niego. Kiwnęłam głową, wstałam z fotela i szłam do króla.Po drodze zastanawiałam się czego mógł ode mnie chcieć, może on wie o... Nie! on nie mógł tego wiedzieć bo skąd by wiedział nikt by mu tego nie powiedział bo nikogo tam nie było.Próbowałam uspokoić nerwy, myśląc że na pewno ma dla mnie jakieś zadanie. Stanęłam przed dużymi, wykonanymi z drzewa, miejscami pozłacanymi wrotami do sali tronowej.Uniosłam rękę do góry żeby zapukać, zawahałam się chwilę ale w końcu zapukałam i weszłam do sali tronowej. Ujrzałam Thranduila stojącego na środku sali, popijał wino ale gdy mnie zauważył odłożył kieliszek w którym została jeszcze nie wielka ilość alkoholu starczająca może na jeden łyk. Podeszłam do niego niepewnym krokiem

-Panie, wzywałeś mnie?-spytałam 

-Tak-odpowiedział mi spokojnie więc to chyba nic poważnego pomyślałam  

-Sut naa lle Tauriel? (Jak się czujesz Tauriel?)-spytał mnie 

- Mae hîr (dobrze, panie)- odpowiedziałam, byłam zaskoczona jego pytaniem choć zawsze traktował mnie dobrze czasami nawet jak rodzinę której nie miałam ale wiedziałam że nie sprowadził mnie tu tylko po to by spytać jak się czuje 

-Pamiętasz, kiedyś mówiłem ci że nie pozwolił bym Legolasowi związać się z elfką niskiego rodu- to co powiedział zamurowało mnie, on jednak wie pomyślałam ze strachem, on musi wiedzieć po co miał by mi to mówić

-Pamiętam ale nie rozumiem dlaczego mi to przypominasz-odpowiedziałam mu z drżeniem w głosie

-Tak na wszelki wypadek gdyby coś niewłaściwego miało się wydarzyć albo już się wydarzyło, ufam że ty nie dopuściła byś do tego-powiedział sięgając kieliszek z winem i dopijając resztki które w nim zostały

-Oczywiście- odpowiedziałam mu spuszczając wzrok w duł czując jak lęk zabiera mi głos 

-Możesz już odejść - odkręciłam się do niego tyłem i już miałam odchodzić ale dodał jeszcze -Nie pozwolę na wasze uczucie- poczułam łzy w oczach, szybko wyszłam z sali tronowej i pobiegłam do swojego pokoju.Wchodząc trzasnęłam drzwiami i wyszłam na taras patrzyłam przed siebie sama nie wiem na co, łzy spływały po moich policzkach.Słońce było ogromne choć powoli już zachodziło, stałam podpierając się o kamienną poręcz.Co ja mam teraz zrobić? Kocham go ale może lepiej będzie jak się rozstaniemy, jak mam powiedzieć mu że nie możemy być razem, nie potrafiła bym mu tego powiedzieć.Łez było coraz więcej a ja dalej tak stałam.Nagle poczułam że ktoś od tyłu, powoli przesuwa swoje ręce na mojej tali.Odkręciłam się i ujrzałam Legolasa. 

-Co się stało kochanie?- spytał ocierając mi ręką łzy z policzka, wyglądał tak jakby widząc mnie sam miał się za chwile rozpłakać

-Twój ojciec... wie o nas, on nie pozwoli nam być razem-powiedziałam z drżącym głosem a on przytulił mnie do siebie, utonęłam w jego silnych ramionach, czułam się w nich tak bezpiecznie, poczułam jego zapach pachniał lasem jego woń była cudowna.Staliśmy tak jakiś czas aż oderwał się ode mnie, złapał mnie za rękę i zaczął mówić.

-Muszę już iść -powiedział cicho jakby z żalem w głosie

-Zostań jeszcze, choć chwilę-chciałam żeby został przy mnie 

-Chciał bym...- odpowiedział mi

-Ale jeśli chcesz postaram się przyjść do ciebie dziś w nocy- gdy to powiedział uśmiechnęłam się tylko co miało oznaczać że się zgadzam a on pocałował mnie lekko w końcówki moich warg i odszedł. 

Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz