a mówiłem ci nie łaź ulicami po nocy

3.9K 198 85
                                    

Nikt nie powiedział im: "Nie łaź ulicami po nocy
Bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy i biją
Mocno biją i łapią cię gdzieś pod szyją
Te bestie się strachem żywią, a jedząc twą dusze tyją."

***

- Okay.

- Co okay?

- Uspokoiłem się, możemy pogadać.

- Nie będę z tobą rozmawiać po tym jak na mnie nakrzyczałeś, o nic.

- Sorry.

- I co tyle masz do powiedzenia?

- Czego oczekujesz? Mam cię przepraszać na kolanach? - powiedział i już zrozumiałam, że słowo "przepraszam" ciężko przechodzi mu przez gardło.

- Dobra, siadaj. - rzuciłam i pokazałam głową na stołek obok mnie. Filip usiadł spokojnie i popatrzył na mnie niewinnymi oczami. - Byłam z Patrykiem rok. Mieszkaliśmy ze sobą, ale nigdy nie poczułam że to "ten". Kochaliśmy się i nie potrzebowaliśmy seksu, żeby to sobie pokazać.

- Czemu spałaś ze mną? - zapytał spokojnym głosem.

- Nie wiem. Poczułam, że tego chce, że jesteś odpowiedni i że mnie nie zranisz. - odpowiedziałam i oczy zaczęły robić się szklane. - Filip, zależy mi na tobie i zaczynam coś do ciebie czuć. Jeżeli chcesz mnie zranić to zrób to teraz, będzie mniej bolało.

- Jesteś najbardziej wyjątkową kobietą jaką kiedykolwiek poznałem. Prędzej ty złamiesz serce mi, niż ja tobie. - odpowiedział i złapał mnie za rękę. - Byłem zraniony i to nie jeden raz, ale zaryzykuje, bo ci ufam.

- Dobrze. Ale już nigdy masz na mnie tak nie krzyczeć. - powiedziałam i usiadłam mu na kolanach.

Wtuliłam się w niego mocno i czułam jego zapach. To był zapach bezpieczeństwa. Leżałam przez długi czas u niego w ramionach, aż zasnęłam.

Usłyszałam budzik i popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 8 rano. Filip słodko spał wtulony do mojego brzucha. Byłam w łóżku, a zasnęłam u niego na kolanach. Musiał mnie tu przenieść. Wstałam szybko i poszłam do kuchni zrobić nam śniadanie i kawę. Wyszłam zapalić papierosa.

- Za dużo palisz. - powiedział zaspany, wchodząc na balkon.

- Wiem. A jak twoje płuca?

- Bolą. I twoje też będą boleć jak będziesz tyle palić. - rzucił przytulając mnie od tyłu.

- Muszę się zbierać.

- Dziś wieczorem jest impreza u Partyki, pójdziesz ze mną?

- O której? I z jakiej okazji ta impreza?

- O 21. No wiesz, na odstresowanie przed trasą. - odpowiedział. No tak, zapomniałam że on wyjeżdża w trasę za dwa dni. Kurwa.

- Wieczorem jadę do studio nagrywać z Żabsonem, więc przyjadę jak skończymy.

- Z Matim? On też ma tam być, to możesz przyjechać z nim. Spotkamy się na miejscu.

- Dobrze. - pocałowałam go. - Muszę iść się zbierać. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.

O godzinie 17 byłam już studio. Biegłam szybko po schodach i poczułam że w coś wpadłam. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam Matiego, który zaczął się śmiać.

- Patrz jak chodzisz! - krzyknął rozśmieszony.

- Jezu sorki Żaba. - powiedziałam trzymając się za głowę.

You will love me | Taco HemingwayTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang