•Rozdział 11•

1.7K 170 155
                                    

Maki wyszła na spacer ze swoim psem i włożyła słuchawki do uszu. Tego dnia po raz kolejny dziewczyna miała spotkać się z panią psycholog. Czarnowłosa postanowiła odstresować się przed tym spotkaniem z kobietą, która prawdopodobnie miała dać jej oświadczenie odnośnie jej choroby. Po kilkunastu minutach spaceru, usiadła na ławce i spuściła psa ze smyczy. Zwierzę zaczęło tarzać się po trawie, a dziewczyna patrząc na niego, uśmiechnęła się pod nosem. Wyjęła słuchawki z uszu i schowała je do kieszeni, wzdychając cicho i zamykając na chwilę oczy.

- Mam cię. - Usłyszała szept tuż przy uchu, przez co się wzdrygnęła - Hej, hej, spokojnie. Przecież nie jestem żadnym mordercą, czy coś. - Rozbawiony Yuri trzymał dłonie na jej ramionach i uśmiechał się delikatnie.

- Uh...Witaj, Yuri. - Uśmiechnęła się blado i nieco rozluźniła.

- Co tutaj robisz? Nie miałaś mieć czasami jakiegoś spotkania?

- Spotkania? - Podniosła zdumiona brwi - Skąd o tym wiesz?

- Ja...Em...Ostatnio jak pracowaliśmy to coś tam napomniałaś o tym. - Zaśmiał się nerwowo i zaczął pocierać swój kark.

- Oh...Nie pamiętam tego, ale widocznie zapomniałam. - Kiwnęła głową - Spotkanie mam dopiero za godzinę, pani psycholog ma wydać mi to nieszczęsne zaświadczenie. - Momentalnie posmutniała.

- Nie martw się, będzie dobrze. - Objął ją niepewnie ramieniem i potarł kciukiem skórę na jej ramieniu.

- Co będzie, to będzie. - Wzruszyła ramionami - Chyba będę się już zbierać. Muszę posprzątać w domu.

- Twoich rodziców nie ma?

Dziewczyna nieco zmrużyła oczy, podejrzliwie mu się przyglądając.

- Że tak niezbyt grzecznie zapytam...A co cię to obchodzi?

- No, gdyby twoi rodzice byli w domu, nie musiałabyś sprzątać. - Zachichotał uroczo, starając się nie wyglądać na zdenerwowanego - Masz śliczne oczy, wiesz?

- Mhm...Mniejsza o to. Muszę już iść, do zobaczenia, Yuri. - Powiedziała, nieco zbita z tropu.

- Do zobaczenia, Maki. - Uśmiechnął się i odszedł, chowając dłonie w kieszeni swoich jeansów.

Dziewczyna zabrała psa i ruszyła w drogę powrotną do domu, zastanawiając się nad dziwną ciekawością chłopaka. Czarnowłosa po chwili była już pod domem i puściła psa, zamykając następnie furtkę. Weszła do domu i zabrała się za sprzątanie, zamiatała, zmywała i wszystko układała. Najpierw zabrała się za parter, a następnie, za piętro. Kiedy miała zacząć sprzątać w swoim pokoju, usłyszała pukanie do drzwi. Zmarszczyła brwi i spojrzała na zegarek, robiąc zszokowaną minę. To wszystko tak szybko minęło, że nawet tego nie odczuła. Zbiegła po schodach na dół i otworzyła kobiecie, miło ją witając.

- Dzień dobry, proszę wejść. - Wpuściła ją do środka.

Psycholog zajęła miejsce w salonie na kanapie, a Maki udała się do kuchni, by zrobić herbatę.

- Więc? Ma pani to zaświadczenie? - Spytała, stawiając kubki na stoliku.

- Tak się złożyło, że...Rozmawiałam z kilkoma innymi zaznajomionymi psychologami i wspólnie uznaliśmy, że... - Splotła palce ze sobą i założyła je na kolanie - Nie wydam ci tego zaświadczenia. Nie ma sensu rujnować twoich marzeń.

- N-Naprawdę? - Spytała zaskoczona, niemal nie wylewając herbaty.

- Tak. - Pokiwała głową - Ale sesje będziemy prowadzić dalej.

Maki zauważyła pewne dziwne zachowanie kobiety, ciągle nerwowo spoglądała na zegarek, miętoliła w dłoniach materiał swojej koszuli, a po jej czole co jakiś czas spływała kropla potu.

- Dobrze się pani czuje? Jest pani blada. - Spytała zmartwiona.

- Um...Masz może jakieś proszki na ból głowy?

- Tak, mam. Są w pokoju, niech pani da mi chwilę. - Wstała i spokojnym krokiem ruszyła na górę.

Weszła do pokoju i od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Okno było niedomknięte, a jedna z szuflad lekko odsunięta. Podeszła do szuflady, w której powinny być leki, ale ku jej zdziwieniu, wszystkie gdzieś zniknęły. Na dole leżała tylko mała karteczka, zainteresowana nastolatka, podniosła ją.

"Szukaj dalej, czas ucieka."

Rozchyliła delikatnie usta i rozejrzała się po pokoju, dostrzegła szafkę, której drzwiczki były lekko uchylone. Natychmiast do niej podeszła. Tam była kolejna karteczka.

"Sprawdź w łazience. Pani psycholog nie może czekać."

Nie rozumiała o co w tym chodziło i jakim cudem, ktoś włamał jej się do domu? Nieco przestraszona pobiegła do łazienki, a tam zastała przylepioną do lustra, czerwoną karteczkę, która z pozoru wyglądała na pomalowaną. Dopiero, gdy Maki jak dotknęła, poczuła coś lepkiego. Przełknęła ślinę i puściła kartkę, a czerwona ciecz pozostała na jej palcach. Chciała krzyknąć, lecz przerwało jej w tym, spojrzenie na treść kartki.

"Pani psycholog nie będzie już sprawiać ci problemów. W szafce na dole są leki. "

Otworzyła szafę i faktycznie, były tam wszystkie leki, które zniknęły z jej pokoju. Podniosła odpowiednie pudełko, na którym również znajdowała się karteczka.

"Momentami jesteś naprawdę głupiutka, ale to sprawia, że jesteś urocza. Jeszcze te twoje śliczne oczka, nic tylko ci je wydłubać."

Zmarszczyła brwi, nie wiedząc co ma tak właściwie o tym wszystkim myśleć. W jednym momencie wszystko uderzyło w nią ze zdwojoną siłą, a ona, przerażona wybiegła jak burza z łazienki i zbiegła schodami na dół. Jej najgorsze przypuszczenia stały się prawdziwe, psycholog zniknęła. Na kanapie leżał jej telefon, torebka i notatnik. Maki długo się nie zastanawiała, natychmiast zadzwoniła na komendę, by zawiadomić szefa i innych policjantów.

~•••~

- Mogłabyś opisać to jakoś bardziej szczegółowo? - Spytał szef, patrząc na nią.

- Co tu dużo tłumaczyć? Chciała tylko proszki na ból głowy, poszłam po nie na górę i jak ostatnia idiotka dałam się wrobić! Gdybym zeszła na dół wcześniej, prawdopodobnie...

- Porwałby was obie. - Dokończył to zdanie w inny sposób, niż miała to zamiar zrobić nastolatka - Dobrze, że dłużej zostałaś na górze.

- Ale...

- Nie, Maki. Zrozum, gdyby porwał i ciebie możliwe, że nigdy byśmy was nie znaleźli. Jeśli jesteś tu z nami, możesz nam pomóc. Rozumiesz?

- Rozumiem. - Zacisnęła usta w wąską linie - Przepraszam za moją głupotę! - Skłoniła się w pas, zaciskając mocno pięści.

- Przepraszać będziesz, jeśli nie uda nam się rozwiązać tej sprawy. Teraz, nie musisz tego robić. - Rzekł, patrząc na policjantów, którzy zbierali odciski z całego domu i robili zdjęcia - Nie możemy też zostawić cię bez opieki.

- Kto ze mną zostanie?

- Yuri zgłosił się na ochotnika.

******************************************

Fear || Iwaizumi Hajime x OCWhere stories live. Discover now