•Rozdział 15•

1.6K 163 77
                                    

Zdjęcie w mediach zostało przeze mnie obrobione. Na końcu rozdziału znajdziecie oryginalne zdjęcie.

*****************************************

Iwaizumi siedział przed salą, czekając na informacje od lekarza. Jak się okazało, Yuri faktycznie miał rację. Maki próbowała się zabić, znaleźli ją z poderżniętym nadgarstkiem i ogromną kałużą krwi wokół. To było najgorsze, co Iwaizumi widział kiedykolwiek w życiu.

- Może pan wejść. - Poderwał się na głos mężczyzny i wbiegł do sali.

Maki patrzyła tępo przed siebie, miała mocno podkrążone oczy, sine usta i wiele siniaków na ciele. Jej nadgarstek i całe przedramie było owinięte bandażem, nie spojrzała na niego. Było jej wstyd. Usiadł na łóżku i bez zastanowienia złapał za jej obandażowaną dłoń, zacisnęła usta w wąską linie.

- Cieszę się, że nic ci nie jest.

Zaskoczona podniosła na niego wzrok, spodziewała się, że ją zgani za tak głupi pomysł. A jednak wykazał się zrozumieniem wobec niej. Spuściła głowę, a czarnowłosy tak po prostu ją przytulił. Skrzywiła się i wtuliła w jego ciepłe ciało.

- Nie musisz już udawać. - Szepnął jej na ucho, a wtedy zaczęła płakać - Przepraszam, że musiałaś tyle wycierpieć.

Odsunęła się od niego i pokręciła gwałtownie głową.

- To nie ty powinieneś przepraszać. To moja wina. Człowiek mądry po szkodzie.

Podniósł dłoń i rękawem swojej bluzy, wytarł jej policzki. Nie był na nią zły, a przynajmniej nie teraz. Cieszył się, że żyła i było już po wszystkim. Nie wiedział, co by ze sobą zrobił, gdyby faktycznie się zabiła. Jednak nagle, coś przyszło mu do głowy, słowa Yuri'ego.

- Maki... - Spojrzał na nią nagle zdumiony - Specjalnie podcięłaś tak płytko nadgarstek?

Spojrzała na niego i przełknęła cicho ślinę, biorąc głęboki oddech. Spojrzała gdzieś w bok i pokiwała głową.

- Yuri dał mi wybór, albo zabiję się sama, albo on to zrobi. Sądziłam, że jeśli podetne go płytko i zemdleje, to gdy mnie znajdzie, po prostu gdzieś wyrzuci...A wtedy opatrzyłabym się jakoś i wróciła do domu. Nie wiedziałam, że wtedy mnie znajdziecie. - Wytłumaczyła cicho.

- A nie pomyślałaś o tym, że mógłby sprawdzić, czy oddychasz?

- Jest na to za głupi. Dla niego człowiek we krwi, to martwy człowiek. Nawet by mnie nie dotknął, to straszliwy pedant. Rzucił by na mnie worek, wrzucił na jakąś taczkę i wyrzucił. Tak, jak to zrobił z psycholog. - Wzdrygnęła się na samą myśl o kobiecie.

- Maki...Jesteś genialna! - Znów ją uściskał, uśmiechając się szeroko - Ale to nie znaczy, że to był bardzo głupi i ryzykowny pomysł!

- Naprawdę przepraszam, że cię wystraszyłam. - Przyłożyła policzek do jego skroni - Nie chciałam. - Podniosła dłoń i położyła ją na jego włosach.

- To już nieważne, było, minęło. Teraz, będzie już tylko lepiej. - Odsunął się i spojrzał jej w oczy - Tym razem o to zadbam. - Ucałował jej czoło, trzymając w dłoniach jej twarz.

Na jej ustach zagościł blady uśmiech, wszystko w jednej chwili wróciło do normy. Choć i tak dalej było z nią w jakimś tam stopniu źle, Hajime sprawiał, że czuła się dobrze. Był niczym anioł stróż, który pilnował, by była szczęśliwa.

~•••~

                        *rok później*

Maki z uśmiechem wręczyła papiery Szefowi, a ten jak gdyby nigdy nic, je przyjął. Nie było dla niego zaskoczeniem, że tak szybko to rozwiązała. Takie sytuacje były już na porządku dziennym. Zdążył się przyzwyczaić, Maki skończyła już dziewiętnaście lat, ale nie tylko wiek jej się zmienił. Charakter dziewczyny był bardziej poważny i spokojny, co dziwiło każdego. Była jeszcze bardziej niewinna, teraz nim z kimś się bliżej zapoznawała, kilkadziesiąt razy się nad tym zastanawiała. Wolała przebywać w towarzystwie sprawdzonych przyjaciół. Odchyliła się na fotelu i zaczęła kręcić wokół, zamykając oczy.

Fear || Iwaizumi Hajime x OCWhere stories live. Discover now