8.Układ.

2.7K 131 10
                                    

Budzi mnie ten denerwujący dźwięk. Znowu ten budzik. Ja pierdole. Po wczorajszym koncercie i ogarniania sytuacji z chłopakami miałam wszystkiego już serdecznie dość. Dobrze, że ekipa sprzątająca się przynajmniej spisała, więc nie było śladów po wczorajszym włamaniu, No prawie. Czekaj, przecież dzisiaj sobota. Patrzę zdziwiona na mój telefon. Podnoszę go i szybko odbieram.

-Hej Dylan co jest?

-Ashley?- słyszę jego rozdygotany głos.

-Tak. Co się stało? 

-Bo mam kłopoty.

-Powiedz wszystko od początku, co się stalo?

-Pożyczyłem kasę od takiego jednego gościa na wyścigach i nie mam jak mu oddać i on powiedział, że mam się pożegnać- przerażona słucham tego co mówi.

-Dylan gdzie jesteś?!- zrywam się z łóżka i lecę do szafy wyjmując byle jakie rzeczy w pośpiechu.

Patrzę na zegarek 12:12. Przebieram się szybko i ruszam do wyjścia.

-Na starym lotnisku.

-Daj mi tego gościa do telefonu- słyszę szmery po drugiej stronie.

-Chcesz żebym ci zrobił filmik jak go zabijam?- słyszę po drugiej stronie kpiący głos.

-Tylko spróbuj go tknąć!- schodze na dół i patrze na chłopaków siedzących przy stole- jedziemy- mówię odsuwajac od siebie słuchawkę.

-A co jak spróbuję? Mogę zrobić z nim wszystko.

-Ile?

-Co ile?

-Ile jest ci winien?

-Tak około 5 milionów.

-Dostaniesz wszystko tylko go wypuść.

-Chce ciebie zobaczyć. Nie chodzi o kasę. Jesteśmy na starym lotnisku. Masz 10 minut- słyszę dźwięk zerwanego połączenia- IDZIEMY- patrzę na chłopaków i ruszam w stronę wyjścia.

-Ashley co jest?

-Nie ma czasu jedziemy. Wytłumaczę wam w aucie.

Wsiadam na siedzenie z tyłu i ruszamy.

-...I dlatego musimy jechać uratować mu dupe- skończyłam swoją wypowiedź i popatrzyłam na resztę.

-Jesteśmy- popatrzyłam przez szybę.

Niezłe zbiegowisko. Popatrzyłam do okoła i wyszłam z auta. Ruszyłam w stronę czarnego pojazdu. Stanęłam widząc Dylana który jest trzymany przez jakiegoś gościa.

-O widzę, że nasza gwiazdka przyjechała- popatrzyłam na chlopaka z mordem w oczach.

-Dostaniesz kasę. Wypuść go- popatrzyłam na chłopaka przyciskanego do maski samochodu.

-Oj skarbie. Juz nie chce kasy. Wystarczysz mi ty. Dasz mi się, a ja puszcze go wolno- prychnęłam na jego słowa.

-Nie!- chłopacy zaslonili mnie.

-Mam pomysł- popatrzyłam na Edwarda- wyścig. Jeżeli ty wygrasz dostaniesz kasę. Jeżeli ja wygram zostawisz nas.

-Chyba nie wiesz na co się piszesz. Zgodzę się ale pod moimi warunkami.

-Jakimi?

-Wyścig i wszystkie prawa tylko ścigam się z małą.

-Ona nie umie prowadzić- popatrzyłam na Dylan'a.

Chłopak tylko się zaśmiał na jego słowa.

-Ty nie wiesz kim ona jest?- zakpił.

Wszyscy spojrzeli na niego z pytaniem w oczach. Chłopak popatrzył mi prosto w oczy.

-Wasza

-Pojadę, ale nic więcej nie mów.

Wyszłam zza pleców chłopaków i ruszyłam w jego strone. Popatrzyłam na niego z wyższością.

-Ciesze się skarbie.

-Ale jest jeden problem. Nie mam autka skarbie.

-A jakie chcesz?

-Moje. Ścigamy się tu na tym lotnisku za półtorej godziny. Jeżeli chłopakowi chociaż włos z głowy spadnie to nie żyjesz.

-Fajnie by było jakbyś chciała do nas dołączyć.

-Do takich cieniasów wole nawet na kilometr nie podchodzić.

-Jeszcze tego pożałujesz mała- wysyczał.

-Zobaczymy mały- z tymi słowami się odwrociłam- Nie wiesz z kim zadarłeś.

Ruszyłam w stronę auta i wsiadłam do środka. Po chwili wpadli za mną chłopacy.

-Co ty sobie wyobrażasz?! Wiesz kto to był?!- popatrzyłam na nich z politowaniem.

-Wiem. Wracam na stare śmieci.

Dziewczyna spoza ganguTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon