Rozdział - 12

3.9K 151 15
                                    

#12

- Niespodzianka kochanie. A gdzie Philip?- rzuciła dwie kurtki na kanapę. - Nie cieszysz się? - zrobiła zawiedzioną minę podchodząc do mnie.

- Nie, tylko zaskoczyłaś mnie. Nie byłam przygotowana. - odparłam, a jej automatycznie poprawił się humor.

- Gdzie mój syn? - zapytał Adam rozglądając się. Wysoki brunet chyba troszkę przytył. Widać moja mama dobrze gotuję, no ba ona przecież doskonale gotuję.

- Jeszcze ma zajęcia. Niestety tak jakby... - przerwała mi moja rodzicielka.

- Macie jakieś plany? Prawda? - nie dała mi odpowiedzieć - Mówiłam, żeby zadzwonić, no ale nie posłuchałeś mnie kochanie. To wy idźcie, w końcu jest koniec tygodnia, a my coś zrobimy w mieszkaniu czy coś. - uśmiechnęłam się delikatnie. Zostawiłam ich i pobiegłam do siebie schować rzeczy do szafy. Jak ona zobaczy te skarby od Philipa to mnie ukatrupi. Zamknęłam drzwi na klucz i podniosłam ubrania z podłogi rzucając je do szafy. Torby jednak wzięłam i zaniosłam do pudełka z pamiątkami. Jest ich dwa przy samym suficie, więc nie powinno być problemu. Panikuję, ale z takim czymś i przy mamie, która uwielbia sprzątać każdy by tak zrobił. A jak nie to na pewno część. Zostawiłam tylko jedną rzecz i położyłam ją na łóżku.

- Robię Adamowi jeść, chcesz? - zaproponowała, a ja jestem w raju, że w końcu zjem coś nie spalonego.

Za pół godziny powinnam wyjechać. Powiedziałam mamie, że koleżanka robi urodziny. Zdziwiła się, że mamy z Philipem wspólnych znajomych, ale nie komentowała nic. Ubrałam na siebie białą sukienkę. Na górze ma dekolt w łódkę i koronkę, a na dole rozkloszowany pudrowo-różowy tiul. Włosy upięłam w niskiego koka. Makijaż zrobiłam różowymi kolorami. Wszystko tworzy nawet dobrą stylizację. Jakbym jeszcze schudła to było by ładniej. Wzięłam czarną, zwykłą torebkę i spakowałam do niej telefon, chusteczki i pieniądze. Na stopy założyłam baleriny i gotowa czekałam na Willa. Zegarek przesuwał się cały czas w prawo. Rodzice robili coś w salonie, a ja czekałam na łóżku.

- Kocie jestem! - krzyknął na cały dom. Szybko stanęłam na równe nogi i wybiegłam z pokoju.

- Yy, dzień dobry. - podrapał się po karku. Jest mi tak wstyd. Czy nie umie pukać, albo cokolwiek. No i dlaczego mam być kotem! Nienawidzę ich.

- A to jest kto? - zapytała moja mama. Podeszłam do Willa i uderzyłam go ,,przez przypadek,, w brzuch.

- Jestem William Wood. - mama podała mu dłoń, a on pocałował jej wierzch. Potem wystawił dłoń w kierunku Adama, który odwzajemnił jego gest.

- Miło mi, jestem mama Juli, a to mój narzeczony Adam. - powiedziała.

- Tak, Philip dużo o państwu mówił. Julia zresztą też. - ja jakoś sobie nie przypominam. - Gotowa jesteś ? - zwrócił się do mnie. Dopiero teraz na niego dokładnie spojrzałam. Ma na sobie opinająca czarną koszulę i spodenki w trójkąty. Do tego założył długie, żółte skarpetki i zwykłe trampki. Wygląda orginalnie, ale nawet mi się podoba.

- To twój chłopak? - szepnęła mi do ucha mama kiedy wychodziłam, a Will czekał na zewnątrz.

- Nie, nigdy nim nie będzie. Zresztą to kolega Philipa. - zadumała się i przybrała przestraszona minę. Pożegnałam się i wyszłam. Stanęłam przed autem chłopaka i zobaczyłam tylko jego głupi uśmiech.

- Co się szczerzysz? - rzuciłam i wsiadałam zajmując miejsce pasażera.

- Bo mogę. - odparł nadzwyczajnie.

- Co ci strzeliło do twojego głupiego łba, że tak wchodzisz do mojego mieszkania i tak na mnie wołasz?! - jestem zła, w dodatku ten cały czas pokazuje swoje uzębienie. Piękny uśmiech, ale niech przestanie. Wkurza mnie.

Two faces   - Zakończone Where stories live. Discover now