Martwię o Valentina i Luis'a. Jeden ciągle przysparza kłopotów, a drugi musi się narażać, aby zatuszować kłopoty pierwszego. Tak być dalej nie może, dlatego podjęłam bardzo trudną dla mnie decyzję i dla mojego męża również nie będzie prosta. Jednakże uważam, że jest to najlepsze rozwiązanie, aby ich chronić.
Wyglądałam poddenerwowana przez okno w salonie i zastanawiałam się, kiedy wrócą do domu. Czekanie jest najgorsze. To ono najbardziej mnie wykańcza. Isztar ostrzegła mnie, że Valentin urodzi się w mroku, ale nie myślałam, że będzie taki niesforny i przede wszystkim nieusłuchany. Jak mamy trzymać go w ukryciu, jeśli my na chwilę spuścimy z niego wzrok, a ten wymknie się z domu po nocy. I niby dokąd on tak chadza oraz najważniejsze pytanie z kim wtedy przebywa?
Usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka. Od razu pognałam do przedpokoju upewnić się, że to moi chłopcy wrócili cali i zdrowi.
-Gdzieś ty się znowu szlajał?! - krzyknęłam, gdy tylko zyskałam pewność, że synowi nic nie jest
-Teraz ty będziesz się na mnie wyżywać?! - odkrzyknął
-Grzeczniej - Luis szarpnął Valentina za rękę i zgromił spojrzeniem
-Tyran - obraził się
-Oj nie prowokuj synu - zbliżył się do niego
-Mamo, tata mnie straszy
-Doprawdy? Nic nie słyszałam - odwróciłam wzrok
-Jesteście tacy sami - uciekł do swojego pokoju
-Spróbuj tylko uciec, a możesz już nie wracać! - krzyknął za nim Luis
-Straszysz go? - zaśmiałam się, kiedy sobie to wyobraziłam
-Ja go dopiero mogę postraszyć. Idę zapalić bo ten chłopak doprowadzi mnie do pasji zaraz
W zupełności rozumiem mojego męża, ponieważ ja też czasami mam wrażenie, że on z każdym dniem coraz bardziej psuje mi nerwy. Ja wiem, że to jest moje dziecko i kocham je, ale tak bardzo bym chciała, aby sprawiał mi mniej kłopotów. Ponieważ my bardzo dbamy, by ukryć jego prawdziwą tożsamość, a ten chodzi i rozgłasza wszystkim kim są jego rodzice. I teraz weź mu wytłumacz jak istotni jesteśmy dla świata wampirów oraz jak dużo osób czyha na nasze życia. Przecież oni tylko czekają, aż nadarzy im się idealna okazja i będą ją mogli wykorzystać przeciwko nam. Wystarczająco dużo plotek krąży o naszej rodzinie, nie potrzeba nam więcej.
Wyszłam przed dom i dołączyłam do Luis'a na tarasie.
-Co tam chciałaś mała? - spytał nie odrywając wzroku od rozgwieżdżonego nieba
-Chciałam o czymś z tobą porozmawiać, a może raczej mam propozycję, którą chciałam, abyś rozważył
-Zatem słucham - spojrzał na mnie kątem oka
-Wiem jak ciężko żyje ci się w Europie. Zostawiłeś całe swoje imperium w Nowym Yorku. Z naszego powodu musiałeś porzucić wszystko to na co tak pracowałeś przez całe swoje życie. Wiem też jak bardzo musisz cierpieć z powodu Valentina, a on ciągle dokłada ci zmartwień. Nie udźwigniesz również więcej jego mocy, dlatego mam dla ciebie propozycję. Chcesz wrócić do Nowego Yorku?
-Nie mogę was tutaj zostawić
-O nasz się nie martw, damy sobie radę
-Zawsze się poświęcasz dla mnie i naszych dzieci. Nie chcę byś przez to poświęcenie w końcu się wykończył. Wiem co przede mną ukrywasz, dlatego pozwól teraz mi zrobić coś dla ciebie
-Nie mogę, jeśli coś wam się stanie, a wszystko dlatego, że akurat mnie tutaj nie będzie, nie wybaczę sobie tego
-Kocham cię, będę usychać z tęsknoty za tobą, ale myśl, że jesteś bezpieczny pomoże mi lepiej znieść tą tęsknotę. Przecież kiedyś wrócisz do mnie albo my dołączymy do ciebie w Nowym Yorku. Sam wiesz, że to dobre rozwiązanie
-Zgoda, ale informuj mnie jakby coś się działo. Kanako z wami zostanie i będzie was strzec
Razem z Luis'em udałam się do Kanako. Podszedł do kobiety szepnął jej coś na ucho, a następnie wypowiedział kilka słów w nieznanym mi języku. Po tej czynności oczy mojego męża błysnęły. Natomiast oczy dziewczyny zaczęły przybierać odcień czerwieni, na szyi zaczął malować się znak podobny do znaku Luis'a. A jej ciało powoli pokrywały najróżniejsze wzory. Oliwkowa cera zmieniła się na porcelanową. Długie jasno brązowe włosy stały się kruczoczarne, a gdy przemiana dobiegła końca przede mną stała zupełnie inna osoba niż wcześniej.
-Kanako zwracam ci twoją moc, a za to ty strzeż Larissy i Valentina jak oka w głowie
-Dziękuję ci panie i nie martw się nie dopuszczę, aby ktokolwiek się do nich zbliżył
Jestem ci wdzięczny. Zawsze mogę na tobie polegać. Niestety tak rzadko ci dziękuję. Lecz zrobię to tera dziękuję, że od tysięcy lat trwasz przy moim boku i zawsze mi pomagasz - dziewczyna uśmiechnęła się i lekko ukłoniła
-Luis będę za tobą tęsknić. Dziękuję za wszystko co dla nas zrobiłeś, ale teraz my zadbamy o ciebie - rzuciłam mu się na szyję i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku
,,Rozstanie działa na miłość jak wiatr na ogień - gasi świecę, ale roznieca pożar"

YOU ARE READING
Skradziona Wolność: Odzyskane Lata
VampirePo wydarzeniach z przeszłości, Larissa podjęła dość ryzykowną , ale uczciwą względem swego serca decyzję. Jej życie ponownie diametralnie wywróci się do góry nogami. Lecz tym zarazem za sprawą jej dawnej miłości. Która jak się okazuję nie jest taka...