rozdział 1

48 7 0
                                    

Jane patrzyła na szare krajobraz przesuwający się szybko za oknem.

-Będę do ciebie pisać- odezwał się tata.

-Świetnie ! Tylko przypomnij mi z jakiej okazji nie mogę mieć ten telefon ?!

Tata westchnął i powiedział, że za posiadanie tam telefonu mogą nawet wyrzucić ze szkoły. Chociaż jedna szkoła więcej co za różnica czy dobiłaby do piątej. Od razu wiedziała, że ją znienawidzi. Szkoła z internatem ! Co za pomysł ?! Tak zaleciła jej ciotka. Jest psychologiem i im ,, pomaga ''. Ale Jane wiedziała ze robi to tylko dla pieniędzy.

🚗🚗🚗

Szkoła z internatem wyglądała jak zwykła podstawówka, tylko obok stał jeszcze jeden kremowy budynek. Wszystko było toczone płotem z murku i metalu, po środku widniała masywna metalowa brama.Niedaleko było duże betonowe boisko. Wokół niego, szkoły i internatu wiły się brukowane ścieżki. Oczywiście nie mogło tam zabraknąć ogromnej trawiastej polany, a pośrodku niej czterech altan. Obok zobaczyła dziewczynki skaczące na skakankach. Może z drugiej klasy? Tata wyciągnął jej bagaże z auta.

-Dzień dobry panie Robinsson- odezwał się dyrektor.

Obok niego pojawiła się młoda kobieta, pewnie nauczycielka.

-To jest pani Brown zaprowadzi cię do pokoju- powiedział do Jane.

Nauczycielka miała ciemną skórę brązowo żółte oczy duże usta i była niska. Ciemne włosy podobne do jej włosów związała w kok na czubku głowy. Sukienkę miała niebieską jak niebo we wściekle różowe kwiatki. Zaprowadziła nową uczennice do pokoju, który dzieliła z dwoma innymi dziewczynami, wyglądały na jej wiek. Podbiegł do niej.

-Ja cię tutaj zostawię - powiedziała.

- Cześć, jestem Zoe. - odezwała się blondynka z niebieskimi oczami. Miała czarne jeansy i różową bluzkę na ramiączkach. Była dość wysoka.

- A ja jestem Dina - powiedziała.

Miała czarne włosy i bardzo jasna skórę była ubrana w czerwoną żółty strój cheerleaderki.

-Hej, ja jestem Jane - odrzekła nieśmiało.

- Chodź pokażemy ci twoje łóżko - cheerleaderka, bo tak ją Jane nazywała w myślach, zaczęła ciągnąć ją w stronę okna. Obok siebie stały trzy łóżka. Nad nimi się fioletowo-różowe świecące kule. Na środku pokoju leżał pudrowo różowy dywan. Pod ścianą były trzy dość duże toaletki, a koło każdej duża wściekle różowa szafa. Na szafkach nocnych, które miały oczywiście kolor różowy leżały fioletowe lampki nocne. Ściany nie mogły mieć innego koloru niż landrynkowy róż. Okna i drzwi na balkon były częściowo przesłonięte, uwaga niespodzianka różowymi zasłonami. Wszędzie leżało pełno różowych fioletowych i miętowych ozdób to wszystko sprawiało że nie chciała pobiec do zapewne również różowej toalety obok i zwrócić śniadanie. Wyglądało to jak pokój trzy letniej dziewczynki, która ma wszystkie zabawki pochowane, albo ich nie ma. I ona ma tutaj mieszkać !?

- Coś ci się nie podoba ? - zapytała Zoe.

James zdała sobie sprawę, że ma kwaśną minę, więc powiedziała:

-Trochę tu różowo.

- Wspaniale. Prawda? - stwierdziła Dina.

- Macie tu jakieś parawany. Czy coś takiego? Róż to nie mój kolor.

- Hmmm, nie mamy, ale się przyzwyczaisz - odparła cheerleaderka.

- Tak w ogóle pani Brown to nasza wychowawczyni i opiekunka, jest troszkę oschła - dodała Zoe.

- To ja się tu pakuje - ucięła rozmowę, czuję że te dwie przyjaciółki i ona nie będą się przyjaźnić.

Gdy Jane już się spakowała ktoś zapukał.

- Proszę! - krzyknęła.

- Hej - powiedział tata wchodząc do pokoju. Wyglądał na zmartwionego.

-Cześć! Coś się stało?

- Nie - szybko uciął. Jego córka już wiedziała, że coś się stało, ale wolała nie naciskać. - Jak tam. Widzę, że się wypakowałaś - spróbował się uśmiechnąć.

- Tato, czy widzisz te kolory?! - zapytała. - Ja nie chcę się tutaj uczyć ! - dodała, musiała mieć śmieszną minę bo tata się roześmiał i powiedział

- Rzeczywiście trochę tu różowo. Może na następne półrocze porozmawiam z twoją wychowawczynią i ci zmieni pokój.

- No nie całe półrocze nie wytrzymam!

- Oj, wytrzymasz wytrzymasz.

- A właśnie, że nie - przez chwilę droczyli się jak za starych dobrych czasów.

- Kocham cię - powiedział wreszcie tata.

- Ja ciebie też - odparła smutno.

- Postaraj się tu zostać chociaż rok i pamiętaj nie oceniaj książki po o kładce - powiedział choć wiedział, że nie zmieni nastawienia Jane

- Pa, ja muszę już jechać, żeby dojechać przed nocą. Będę tęsknić -pożegnał się.

- Ja też - odpowiedziała czując, że już jej go brakuje i go przytuliła.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieje, że się wam podoba ( piszcie komentarze tylko szczere czy da siê to czytaæ i mnie poprawiajce jak coś jest źle 😉 )

Jak tylko zobaczę, że chociaż jeda osoba to przeczytała i da gwiazdkę ( jak się spodoba) to uznam to za sukces i wstawie następny rozdział :3

667 słów (bez notki)

Misja Pięciu (1)Where stories live. Discover now