6.

1.4K 77 25
                                    

Po obudzeniu zerkłam na telefon, który jakimś cudem był obok mnie. Była godzina 4.34 i... 15 nieodebranych połączeń i 5 wiadomości. Od...mojej znajomej?

Od: Kasia

- Coś się stało?

- Czemu nie ma ciebie w szkole?

- Gdzie jesteś? Podobno było morderstwo w twoim domu.

- [T.I] co się stobą dzieje?

- Martwię się.

Zerwałam się łóżka. Dopiero teraz zdałam siebie sprawę z tego, że jestem w mieszkaniu Slenderman'a. Powinnam być gdzieś indziej. Zbiegłam na dół, prawie spadając ze schodów. Jak już zeszłam z góry, jak to ja, potknełam się o w własne nogi. Zamknęłam oczy wiedząc, że będę mieć bliskie spotkanie z podłogą. Lecz tak się nie stało. Za to uderzyłam w czyjś tors (taaak bohaterka wysoka 😁😂 dop. au.).

- Przepraszam! - powiedziałam szybko piskliwym głosem.

- Nic się nie stało. - powiedział rozbawiony. Poznałam ten głos. Szybko podniosłam głowę. Ujrzałam Slenderman'a. Stałam jak poparzona.

- D-d-dzień dobry, chciałam podziękować za pomoc, ale muszę iść. - powiedziałam.

- Co? Czemu? Dokąd. - spytał smutno.

- Nie wiem dokąd, ale nie mogę używać pańskiej nadmiernej uprzejmości. Miło mi było Pana poznać, ale muszę naprawdę już iść. - uprzejmie podziękowałam. Podeszłam do drzwi wyjściowych, przy okazji ubierałam bluzę, bo mamy jesień. Otworzyłam drzwi.

- Kurwa... - na ryj mi wyskoczył jakiś potwór. Nie zdołałam zrobić uniku. Przez dziwną postać straciłam równowagę i upadłam uderzając głową o podłogę (zdradliwa podłoga). Straciłam przytomność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótko i krótko

Dość jest co nie?























































































Nie?


























































































Ok





























Macie XDD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~Później~~~~~
Obudziłam się w dobrze mi znanym pokoju. Było ciemno, czyli najprawdopodobniej była noc. Głowa bolała jak cholera. No ale oczywiście, głupia ja musiałam dotknąć w jej tył.

- Ałć! - sykłam z bólu. Dopiero teraz się skapłam, że ktoś siedzi na krześle obok. Nagle się obudziła.

- [T.I]? Nic cie nie boli? - zapytał dobrze znany mi głos. To był Slenderman. Byłam zdziwiona co on tutaj robi? Pomyślałam.

- Chciałem sprawdzić czy dobrze się czujesz. - odpowiedział jakbym powiedziałam, co myślałam.

- Czemu Pan tu spał...? - spytałam niepewnie. Widać było lekkie poświaty różu na jego policzkach.

- Emm... No bo... Martwiłem się o ciebie, no i zasnąłem wczoraj. - powiedział szybko.

- Przepraszam... - powiedziałam cicho.

- Co? Nie przecież za co! - powiedział radośnie.

- Przepraszam, teraz się przeze mnie martwisz. Nie powinno mnie tu być. - powiedziałam to wszystko cichym, łamiącym się głosem. Na finał rozpłakałam się. Podkurczyłam nogi, aż do brody i rozryczałam się na dobre. Nagle poczułam chłodną rękę, która mnie otacza i zamyka w uścisku. Odwzajemniłam tą czynność. Czułam się tak bezpiecznie. Nie czułam już strachu.

~~~~~Później~~~~~

Mineły 3 godziny od powrotu przytomności. Przez ten czas bawiłam się z Sally w chowanego. Teraz mam zamiar pójść do Operatora by się spytać czy mogę tu zamieszkać na jeszcze parę dni, bo narazie nie mam gdzie mieszkać.

Podeszłam więc pod wielkie, ciemno brązowe drzwi. Zapukałam i usłyszałam ten głos w głowie.

-"Proszę"- powiedział zdenerwowany głos.

Lekko się wystraszłam, ale i tak weszłam.

- Prze-przepraszam, że przeszkadzam. - powiedziałam że strachem w głosie.

- [T.I]! Przepraszam! Myślałem, że to ktoś inny. - powiedział z udawaną radością.

- Czy coś się stało? - spytałam nie pewnie.

- Nic ważnego... - odpowiedział szybko.

- Napewno? - spytałam bardziej pewnie. Westchnął.

- Chodzi o to, że moi bracia przyjeżdżają jutro, a w domu syf. - powiedział lekko poddenerwowany.

- Spokojnie, mogę pomóc. - powiedziałam z uśmiechem.

- Ale nie trzeba! Jesteś gościem. Nie powin... - przerwałam mu.

- Ale chcę i to bardzo. - mój uśmiech się poszerzył.

- No dobrze. - powiedział z ulgą.

- A tak wogule to co ciebie sprowadziło do mnie? - zapytał jeszcze.

- Emm... Bo chodzi o to, że... Czy bym mogła zamieszkać tu na parę dni, dopóki nie znajdę innego mieszka... - przerwał mi.

- Oczywiście! Możesz nawet zamieszkać tu na stałe! - powiedział z radością, a ostatnie zdanie nawet z nadzieją.

- Nie chcę przeszkadzać, bo często robię kłopot. - powiedziałam nie pewnie.

-Kłopot? Ależ skąd taki głupi pomysł ci przyszedł do głowy. - powiedział rozbawiony.

- Dziękuję, że pozwoliłeś mi tu zamieszkać na stałe. Tylko teraz muszę wrócić do starego domu po rzeczy.

- Weź ze sobą Toby'ego. Na wszelki wypadek. - powiedział.

Tylko pokiwałam głową. Pożegnałam się i wyszłam. Poszłam w kierunku salonu. Na szczęście był tam Toby, ale na moje nieszczęście był on, czyli Jeff.

- Siema Toby. - przywitałam się.

- Hej [T.I]! - odpowiedział radośnie.

- Hej. - powiedział Jeff, ale go zignorowałam.

- Czy byś mógł mi pomóc przenieść moje najpotrzebniejsze rzeczy z domu tutaj? - spytałam.

- Po co? - odpowiedział pytaniem.

- Bo się tu przeprowadzam. - uśmiechnęłam się.

Toby skoczył mi na szyję i skakał z radości.

- Dusisz! - wykrztusiłam z siebie tylko to słowo. On odrazu puścił.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejo~
Sorry że nie było szybciej rozdziału.

Choroba mnie złapała i się muszę kurować.

Więc mogą być rzadziej nexty.

(sorry za opublikowanie tego wcześniej, to był missclick)

Bajo moje Blenderki XD
(To kol wymyśliła!)

Czy jestem człowiekiem? ||Slenderman x Reader|| #Zawieszone/Brak Kontynuacji#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz