Rozdział VII

377 21 2
                                    

Połowa butelki była za nimi w lekko ponad godzinę. Jedzenie już było skonsumowane, od jakiejś półgodziny oboje siedzieli na sofie śmiejąc się i rozmawiając. Uchiha czuł, że wino przyjemnie grzeje go w żołądek. Haruno też, choć nieco mniej. Powoli zaczynali czuć się bardziej komfortowo. Obojgu rozwiązały się języki, tematów wciąż przybywało, a wina w butelce ubywało. Nie krępowali się siebie, lecz nadal siedzieli od siebie w pewnym dystansie.

– Sakura, chodźmy na dwór – zaproponował Sasuke zwisając głową z oparcia kanapy.

Przytaknęła podekscytowana i pobiegła założyć buty, a zaraz za nią Sasuke. Zgasili światła i wyszli na zewnątrz. Latarnie świeciły, a wokół nich latały różnorakie owady lgnące do światła. Ludzie, którzy wyszli wieczorem, w większości pozbierali się do domów. Ulice były praktycznie puste. Szli powolnym krokiem wciąż rozmawiając o tym, co spotykało ich, gdy się nie widzieli. Z czasem, mimo opuszczającego ich alkoholu, zaczęli otwierać się bardziej, mówić więcej o swoich przemyśleniach. Im dłużej szli, tym bardziej zmniejszał się między nimi dystans. Z początkowego pół metra zrobiły się centymetry. Chwilami ich dłonie stykały się ze sobą, przez co serca obojgu z nich zaczynały bić na chwilę szybciej, a na twarzy pojawiały się rumieńce, ale nadal toczyli rozmowę. Sakura dążyła do tego, aby złapać Sasuke za rękę, stopniowo przybliżając się do niego, z coraz większą częstotliwością dotykając go aż w końcu wsunęła swoją dłoń w jego. Zamilkli. Sasuke czuł, jak jego serce mało nie wyskoczyło, uderzyło go gorąco. Cieszył się z ciemności, bo przynajmniej nie widziała jego czerwonej twarzy. Po sekundzie zamknął dłoń Sakury w swojej i z odchrząknięciem kontynuował to, o czym wcześniej mówił.

Po dwudziestominutowym spacerze dotarli tam, gdzie Sasuke ich prowadził. Nad rzekę, gdzie nie było żadnych latarni, żadnych ludzi, tylko oni i księżyc w pełni oświetlający to miejsce w cudowny sposób. Światło odbijało się od płynącej rzeki sprawiając, że wyglądała, jakby ktoś posypał ją brokatem, a lekki wiatr wprawiał delikatnie w ruch trawę rosnącą na brzegach dając uszom przyjemny szum. Z obojgu całkowicie zeszło grzejące uczucie w środku spowodowane winem, nawet nie zauważyli kiedy.

– Woah, ślicznie tu – powiedziała z zachwytem rozglądając się dookoła.

– Sakura – zwrócił się po chwili do dziewczyny patrząc jej w oczy.

„O Boże", pomyślała. Czuła, jak ściska jej się żołądek, jak w gardle powstaje gula. Czuła, że wie, co za chwilę usłyszy. To, czego nie śmiała sobie nawet wyobrażać, ale marzyła o tym od dzieciństwa. Jego wzrok o tym świadczył. Patrzył na nią tak, jak powinno patrzeć się na najdroższą dla siebie osobę, tak jakby z jego ust miały wydostać się dwa słowa, na które nigdy nie liczyła.

– Sasuke-kun... – odezwała się łamliwym głosem.

Złapał ją za rękę i wciąż patrzył głęboko w jej oczy.

– Przepraszam – zaczął – za to, jak traktowałem cię przez wszystkie lata. Nie wyobrażasz sobie, jak tego żałuję.

– Przestań... – chciała mu przerwać, lecz on kontynuował.

– Dopiero zacząłem doceniać otaczających mnie ludzi, za to, że mnie nie porzucili, za to, że mnie nie porzuciłaś, nie odwróciłaś się ode mnie – zbliżył się do niej – Sakura...

Sakura była bliska płaczu, jej oczy były szkliste i niewiele brakowało, aby łzy spłynęły jej po policzkach.

– Sakura, chciałem ci podziękować za twoje uczucia i przeprosić po raz kolejny – mówił cicho – za to, że dopiero teraz ci odpowiadam, ale...

Sasuke puścił jej dłoń i dotknął jej twarzy. Kciukiem starł łzę, która spływała po policzku i zbliżył się bardziej.

– Kocham cię – wyszeptał jej prawie do ucha.

Sakura poczuła, jak przechodzi ją dreszcz pod wpływem dotyku Uchihy. Był coraz bliżej i czuła na sobie jego ciepły oddech. 

On przyciągnął ją delikatnie do siebie i delikatnie musnął jej usta. 

Haruno chciała się uszczypnąć, bo wydawało jej się że śpi. To wydawało się wręcz nierealne. Przez chwilę była w szoku, ale odwzajemniła pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, a po chwili nieco zwolnił.

Sakura wtuliła się w ukochanego najmocniej jak tylko umiała. Jego płaszcz zakrywał praktycznie ją całą. 

Zapanowała przyjemna cisza. 

We are the ones (SASUSAKU) PLWhere stories live. Discover now