TGML - 31

3.6K 327 61
                                    

    – Myślisz, że on uważa mnie za dobrą mamę?

    – Myślę, że ma dopiero trzy tygodnie, a ty musisz przestać martwić się o to, czy jesteś dobrą mamą, czy nie.

    Harry marszczy brwi. Siedzą na kanapie, Harry opiera się o plecy Louisa, a Josh jest schowany w jego ramionach. Oglądają The Office, jest późno i obaj są naprawdę zmęczeni.

    – Przepraszam – mamrocze, zerkając na Josha i uśmiechając się. Jest taki idealny. Zarumieniony i pyzaty, z guzikowatym nosem i długimi rzęsami ocierającymi się o jego policzki z każdym ruchem powiek. Wygląda pięknie i śpiąco, zawinięty w kocyk przez Louisa, któremu po tygodniach prób w końcu udało się opanować tę sztukę.

    – Nie, nie, H – wzdycha szatyn, odwracając wzrok od telewizora i spoglądając na Harry'ego i Josha. – Chodzi mi po prostu o to, że nie masz powodu, by martwić się o tego typu rzeczy. Jesteś wspaniałą mamą. – Całuje czubek głowy zielonookiego. – Zwyczajnie się o ciebie niepokoję. Moja mama przechodziła depresję poporodową po narodzinach starszych bliźniąt, co było naprawdę przerażające, i nie chcę, by z tobą było podobnie.

    Żołądek Harry'ego wykręca się.

    – N-nie wydaje mi się, żeby to było to – mamrocze niepewnie. – Ja tylko... Lou, co jeśli stanę się taki jak moja mama?

    Louis bierze pilota z oparcia kanapy i pauzuje lecący w telewizji program, skupiając całą uwagę na Harrym.

    – Dlaczego nie chcesz być jak ona? – pyta miękko, przesuwając dłoń na talię Stylesa.

    – Nigdy jej przy mnie nie było – odpowiada Harry. – Miałem jakieś dwanaście różnych nianiek do czasu dziewiątej klasy. N-nie chcę przegapić dorastania Joshuy. Moja mama nie widziała nawet moich pierwszych kroków ani nie było jej przy mnie, gdy wypowiadałem pierwsze słowo i myśl o tym, że mógłbym nie doświadczyć tego z Joshem łamie mi serce. Mama ominęła cały proces… kształtowania się mojej osobowości. Przegapiła mój okres dorastania. Ledwo mnie zna.

    To brzmi okropnie, ale może to z tego powodu Harry robił te wszystkie rzeczy, zanim się poznali. Umawianie się z różnymi kolesiami, wymykanie się z nimi w różne miejsca, picie alkoholu; może pragnął odrobiny uwagi, odkąd nie mógł jej dostać od swojej mamy.

    – Oh, Haz – szepcze Louis. Harry jest cicho, nie odrywając wzroku od Josha. – Przykro mi, skarbie.

    – Nie powinno – odpowiada brunet po kilku chwilach. – Ale jestem do niej taki podobny, jeśli chodzi o charakter, przez co boję się, że stanę się taki jak ona. Nie chcę przegapić bycia dla niego mamą.

    Louis układa brodę na ramieniu Harry'ego, składając pocałunek na jego szczęce.

    – I tak się nie stanie, skarbie, obiecuję, że nie ominiesz niczego. Jesteś świetną mamą, kochanie.

    Harry opiera się bardziej na starszym chłopaku, odsuwając kocyk od twarzy Joshuy.

    – Kocham cię – mówi z cieniem uśmiechu. – Dziękuję, Lou.

    Szatyn oddaje uśmiech, zerkając na niemowlę.

    – Ja też cię kocham. Myślę, że już czas na niego – szepcze. – Pójdę położyć go do łóżeczka.

    – Nie, ja się tym zajmę – mówi od razu Harry, powoli wstając z kanapy z Joshem w ramionach. Louis posyła mu uśmiech, wyglądając na naprawdę dumnego. – Wezmę ze sobą elektroniczną nianie, gdy będę wracał, tak?

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant