Alice Madison, o tym jak została mordercą

16 2 0
                                    

Za dziecka była bardzo wesołą osobą, póki nie została porwana. Jej ojca w tamtym momencie nie było w domu. Oprawca w brutalny sposób zamordował jej matkę, a ją samą zabrał ze sobą wyjeżdżając poza miasto, w którym mieszkała. Porywacz był mężczyzną, prawdopodobnie po 40-tce. Alice prędko zauważyła, że czterdziestolatek praktycznie cały dzień spędza w domu, jednak codziennie rano wychodzi gdzieś i wraca dopiero po 3 godzinach. Zwykle kroki i odgłos zamykanych drzwi słyszała zaraz po tym, jak zamykał ją w pokoju po przyniesieniu jej kromki chleba i szklanki wody do zupełnie pustego, białego pomieszczenia, bez okien, gdzie jedynym wyjściem były właśnie drzwi, które zawsze były zamykane na klucz. Mijały dni, dziewczyna coraz bardziej zdawała sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajduje i była wręcz pewna, że zanim policja zajmie się sprawą jej zaginięcia będzie martwa. Pomimo przygnębiających i trudnych warunków, próbowała obmyśleć stosowny plan jak wydostać się z tego pomieszczenia i uciec jak najdalej od domu, w którym aktualnie się znajduje. Starała się obserwować każdy szczegół jaki mógłby jej w tym pomóc. Dowiedziała się przez nieuwagę porywacza, że gdy otwierał drzwi do jej pokoju, zawsze zostawiał je otwarte. Nigdy nie miał przy sobie broni, przychodził tylko z kromką chleba, szklanką wody oraz pękiem kluczy w lewej kieszeni dłoni. Któregoś dnia zamiast jedzenia mężczyzna przez zamknięte drzwi zaproponował jej coś innego. Była to gazeta, która została wydana po dwóch dniach po jej porwaniu.Nie miała pojęcia, czy wybrać jedzenie, czy gazetę, z której mogła prawdopodobnie dowiedzieć się czegoś nowego bądź chociażby tego, co dzieje się na świecie. Bez powodu takiej propozycji by jej nie dawał. Była zmieszana i nie wiedziała, co robić. Wreszcie po krótkim namyśle poprosiła o gazetę. Wsunął jej ją przez szparę w drzwiach pokoju nie otwierając ich i odszedł idąc korytarzem. Na pierwszej stronie gazety widniało zdjęcie dorosłego mężczyzny, który wisiał ze sznurem obwiązanym wokół szyi nad podłogą w pokoju, który łudząco przypominał salon w jej domu. Miał zacenzurowaną twarz, więc na pierwszy rzut oka nie potrafiła stwierdzić, kto to może być. Przeczytała pierwsze dwa zdania pod zdjęciem: ''38-latek Mark Madison popełnił samobójstwo po stracie rodziny. Podejrzewamy, że córka tam samo jak dorosła kobieta zostały zamordowane.'' Ręce zaczęły jej się trząść, a do oczu zaczęły napływać jej łzy. W tym momencie coś w niej pękło. Została sama.. Nie ma nikogo.. Jej rodzice nie żyją. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że to nie przez nią, a przez tego kto przyczynił się do jej porwania i śmierci jej najbliższej osoby. Ze łzami w oczach gwałtownie wstała, podeszła do drzwi i zaczęła uderzać w drzwi pięścią z całej siły. Z nienawiścią nawoływała mężczyznę i krzyczała by jej otworzył, jednak mimo to nadal nie przychodził. Po dłuższym czasie usłyszała jego głośny śmiech i tupot stóp zmierzających w stronę jej pokoju. Zrobiła kilka kroków do tyłu, a mężczyzna gwałtownie otworzył drzwi łapiąc ją za rękę i podnosząc ją wysoko do góry, drugą ręką mierząc w nią nożem.Dziewczyna z nagłym napadem wściekłości gwałtownie wyrwała z jego ręki nóż i kopnęła go w brzuch powodując jego upadek. Bez wahania zatopiła broń w jego klatce piersiowej, po czym wyjęła go i wstała, z satysfakcją patrząc jak ulatuje z niego życie. Kiedy upewniła się, że facet nie żyje wybiegła z domu zabierając ze sobą narzędzie zbrodni i chowając je w kieszeni spodni pobiegła do lasu śmiejąc się do siebie. Nikt nie wie co się z nią potem stało.

One shotsWhere stories live. Discover now