Silent before storm. {12}

6.1K 338 129
                                    

-Gdzie byłaś? - Szepnąłem wtulony w jej włosy.

-Zamykałam drzwi za Veronicą. - Poczułem, jak przejeżdża mi palcem po klatce piersiowej. Zamruczałem z przyjemności. Uwielbiałem, kiedy mnie dotykała.

-Jug... - Powiedziała po chwili wahania. - Kiedy Ronnie mówiła o... No wiesz... Seksie. - Spiąłem się trochę, bo nie miałem pojęcia, do czego zmierza. - Uświadomiłam sobie, że na jakikolwiek poziom wejdzie nasza relacja, nie będę ci mogła dać tego, co inne kobiety.

Podniosłem się na łokciu, żeby na nią spojrzeć. Była taka delikatna i niewinna.

-Betts, spokojnie. Przecież niczego od ciebie nie oczekuję.

-Ale możesz zacząć, Jug. - W jej oczach zalśniły łzy. - A ja po prostu jestem tak zniszczona i złamana, że nie dam rady. Przecież ja nie mogę się nawet normalnie pocałować z chłopakiem!

-Może to nie był ten właściwy. - Uśmiechnąłem się i schowałem twarz w jej włosach. - Przeszkadza ci to? - Powiedziałem po chwili.

-Nie.

-A to? - Objąłem ją mocniej ramionami i przysunąłem do swojej klatki piersiowej, tak że opierała o nią czoło.

-Też nie. - Wyszeptała z ustami przy materiale mojej koszulki. Zadrżałem lekko.

-Widzisz. Czyli mamy wszystko, co powinniśmy mieć.

-Jug... Podniosła się i spojrzała na mnie z góry. - Jesteś niepoważny. Ja chcę tylko twojego dobra.

-A ja twojego. - Pogładziłem ją po ramieniu. - I dlatego nic nie będę od ciebie wymagał, Betts. Jesteś wolna. Jeśli kiedykolwiek będziesz na coś gotowa, po prostu to zrób.

-Jezu, Jug. - Opadła na materac i kurczowo się do mnie przytuliła. - Jesteś najlepszym, co mogło mnie spotkać.

-Oh, a nie zapomniałaś jeszcze powiedzieć, że najprzystojniejszym? - Uśmiechnąłem się, poruszając brwiami, za co ugryzła mnie lekko w ucho. Poczułem tam przyjemne mrowienie. - Betts, jeśli tak będziemy się bawić, to nie wytrzymam z tobą długo.

-Właśnie to próbowałam ci wcześniej zakomunikować.

-Ale i tak z ciebie nie zrezygnuję. - Powiedziałem, całując ją delikatnie w czoło. Wiedziałem, że już nie ma odwrotu. Że Betty będzie pierwszą osobą, przed którą otworzę serce. I pierwszą, która przez to ucieknie.

•••

Wieczorem czułem się już znacznie lepiej, tak samo jak mój motocykl i odwiozłem Betty do domu. Zaprosiła mnie do siebie na obiad z jej mamą. Alice Cooper była świetną kobietą. Wspierała Betty i widziałem, że dziewczyna bardzo ją kocha. Miałem nadzieję, że te dwie poranione kobietki znajdą wreszcie szczęście. Zasługiwały na to.

Następny tydzień minął bez większych rewelacji. Czułem natomiast coraz większą więź z Betty. Zawoziłem ją i odwoziłem ze szkoły. Pracowaliśmy razem w Blue&Gold. Zabierałem ją do Pop's na obiady. Jeśli żywiła wobec mnie jakieś podejrzenia dotyczące dokumentów, które znalazła, nie pokazała tego ani razu. Zostawiła ten temat w spokoju, ale ja czułem z każdym dniem coraz większą potrzebę, żeby jej o tym powiedzieć. Nie mogłem przecież pozwolić, żeby poczuła do mnie coś więcej, a potem uciekła z krzykiem. Bo że ucieknie, byłem tego pewien. Gdybym mógł, sam bym od siebie uciekł. Czułem palące wyrzuty sumienia, że mi zaufała i chce być ze mną, a jestem taką samą podłą padliną jak jej były. Steve. Na każdą myśl o tym psie zaciskałem pięści. Betty powiedziała mi, że wylądował w domu poprawczym i dostał dożywotni zakaz zbliżania się do niej. Ciekawe, czy w stosunku do mnie też wystosuje coś takiego, kiedy odkryje prawdę o mroku w mojej duszy.

Dark souls // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz