Część dziewiąta

984 151 38
                                    

- Zgubiłaś się dziecko?- zanim Lisa zdołała się ponownie odezwać, z sali Osamu wyszła Yosano oraz jej partner. Blond włosy mężczyzna mierzył nastolatkę wzrokiem, założywszy razem ramiona. Dziewczyna cofnęła się o krok, wystraszona. Kunikida nie wzbudzał żadnych pozytywnych emocji, Chuuya nie dziwił się zatem reakcji Lisy. Oczywiście, on pozostał dla nowo poznanej dwójki niewidzialny. Lisa musiała się więc użerać z nimi sama. Z małą pomocą.

- Kunikida, zachowuj się- skarciła go kobieta, choć sama również nie ukrywała się z tym, że bacznie obserwuje nastolatkę. – Czekasz na kogoś?- spytała łagodniejszym tonem niż jej partner.

Lisa przeniosła wzrok z mężczyzny na nią, kątem oka zerkając szybko na stojącego wciąż przy niej Chuuyę. Nie zamierzam cię zostawić- niemo przekazał, na co dziewczyna wyraźnie odetchnęła z ulgą w duchu. Choć, jak się dowiedział później, Lisa niekoniecznie to miała na myśli.

- Przyszłam do niego- wskazała głową na śpiącego Dazaia. Patrzyła Yosano prosto w oczy, prostując się w ten sam sposób co kobieta. Dostojnie, wyniośle. Jednak z większą ilością gracji w sobie.- Chciałam zobaczyć jak się czuje.

- A ty co, ktoś z rodziny? Pierwszy raz cię widzę.- znów zabrał głos Kunikida. Bucowate zachowanie mężczyzny zaczynało Chuuyi działać na nerwy. Gdyby mógł, powiedziałby mu pewnie o kilka słów za dużo. I nie żałowałby tego. Lubił potyczki słowne, zwłaszcza z takimi aroganckimi typami jak Kunikida. Najbardziej lubił ten moment, kiedy jego przeciwnikowi rzedła mina, i nie wiedział co odpowiedzieć, co uczynić. Najczęściej ci wszyscy bogaci panicze kończyli pozbawieni majątku, honoru, przede wszystkim dumy wśród znajomych. A takie akcje zaczynały się zazwyczaj niewinnie. Zazwyczaj. Właściwie, zmianę charakteru zawdzięczał Asuce. To ona go do pewnego stopnia utemperowała. A gdy ktoś obraził jego ukochaną w jego obecności, kończył nie tylko bez majątku, honoru i dumy. Nakahara fundował takim osobom również podbite oko, i kilka połamanych żeber. Litościwie.

- Nie, ale to ja go uratowałam- Lisa splotła ze sobą ramiona, patrząc przelotnie na mężczyznę gdy mu odpowiadała. Zero jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Jego rysy twarzy były wykute niczym z kamienia, bezuczuciowo nawet poprawił spadające okulary. Tylko Yosano wydawała się drgnąć niespostrzeżenie na jej słowa.

- Och.- powiedziała. Zapadła między nimi cisza.

- Możesz zapytać o Dazaia?- poprosił Chuuya. Lisa spojrzała na niego szybko, po czym odchrząknęła.

- Ta sytuacja nad rzeką... to nie był wypadek, prawda? Czy próbował już popełnić samobójstwo?- Lisa zerknęła na Stróża, a Chuuya skinął jej głową w podziękowaniu.

- Tak, on... to trudny przypadek- skrzywiła się. Kunikida tylko prychnął, słysząc co to powiedziała Yosano. Wyjątkowo jednak nie podzielił się z zebranymi kąśliwym komentarzem, pozwalając kobiecie dalej mówić.- Znamy się z Dazaiem od nastu lat, praktycznie razem się wychowywaliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi- dodała. Chuuya uśmiechnął się krzywo, słysząc zaakcentowane ostatnie słowo. Postawa Yosano była żałosna. – Odpowiadając na twoje pytanie, on... zawsze taki był. Trudny przypadek.- powtórzyła.

Lisa uniosła zdziwiona brwi.

- Jest chory?

Yosano pokręciła głową.

- Nie stwierdzono u niego choroby psychicznej. On po prostu nie chce żyć- wzruszyła ramionami, odwracając wzrok w stronę Dazaia. Chuuya zauważył, że jej spojrzenie złagodniało. Ciekawe- pomyślał.

- Ale dlaczego?- dociekała dziewczyna.

- Może starczy już tego przesłuchania. Chodź Akiko- Kunikida chwycił kobietę za łokieć, po czym zaczął prowadzić ją w stronę wind. Yosano zdążyła odwrócić się ostatni raz w stronę Lisy, posyłając dziewczynie przepraszające spojrzenie, nim nie zniknęła za zakrętem korytarza.

Infinity | skk auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz