- Zgubiłaś się dziecko?- zanim Lisa zdołała się ponownie odezwać, z sali Osamu wyszła Yosano oraz jej partner. Blond włosy mężczyzna mierzył nastolatkę wzrokiem, założywszy razem ramiona. Dziewczyna cofnęła się o krok, wystraszona. Kunikida nie wzbudzał żadnych pozytywnych emocji, Chuuya nie dziwił się zatem reakcji Lisy. Oczywiście, on pozostał dla nowo poznanej dwójki niewidzialny. Lisa musiała się więc użerać z nimi sama. Z małą pomocą.
- Kunikida, zachowuj się- skarciła go kobieta, choć sama również nie ukrywała się z tym, że bacznie obserwuje nastolatkę. – Czekasz na kogoś?- spytała łagodniejszym tonem niż jej partner.
Lisa przeniosła wzrok z mężczyzny na nią, kątem oka zerkając szybko na stojącego wciąż przy niej Chuuyę. Nie zamierzam cię zostawić- niemo przekazał, na co dziewczyna wyraźnie odetchnęła z ulgą w duchu. Choć, jak się dowiedział później, Lisa niekoniecznie to miała na myśli.
- Przyszłam do niego- wskazała głową na śpiącego Dazaia. Patrzyła Yosano prosto w oczy, prostując się w ten sam sposób co kobieta. Dostojnie, wyniośle. Jednak z większą ilością gracji w sobie.- Chciałam zobaczyć jak się czuje.
- A ty co, ktoś z rodziny? Pierwszy raz cię widzę.- znów zabrał głos Kunikida. Bucowate zachowanie mężczyzny zaczynało Chuuyi działać na nerwy. Gdyby mógł, powiedziałby mu pewnie o kilka słów za dużo. I nie żałowałby tego. Lubił potyczki słowne, zwłaszcza z takimi aroganckimi typami jak Kunikida. Najbardziej lubił ten moment, kiedy jego przeciwnikowi rzedła mina, i nie wiedział co odpowiedzieć, co uczynić. Najczęściej ci wszyscy bogaci panicze kończyli pozbawieni majątku, honoru, przede wszystkim dumy wśród znajomych. A takie akcje zaczynały się zazwyczaj niewinnie. Zazwyczaj. Właściwie, zmianę charakteru zawdzięczał Asuce. To ona go do pewnego stopnia utemperowała. A gdy ktoś obraził jego ukochaną w jego obecności, kończył nie tylko bez majątku, honoru i dumy. Nakahara fundował takim osobom również podbite oko, i kilka połamanych żeber. Litościwie.
- Nie, ale to ja go uratowałam- Lisa splotła ze sobą ramiona, patrząc przelotnie na mężczyznę gdy mu odpowiadała. Zero jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Jego rysy twarzy były wykute niczym z kamienia, bezuczuciowo nawet poprawił spadające okulary. Tylko Yosano wydawała się drgnąć niespostrzeżenie na jej słowa.
- Och.- powiedziała. Zapadła między nimi cisza.
- Możesz zapytać o Dazaia?- poprosił Chuuya. Lisa spojrzała na niego szybko, po czym odchrząknęła.
- Ta sytuacja nad rzeką... to nie był wypadek, prawda? Czy próbował już popełnić samobójstwo?- Lisa zerknęła na Stróża, a Chuuya skinął jej głową w podziękowaniu.
- Tak, on... to trudny przypadek- skrzywiła się. Kunikida tylko prychnął, słysząc co to powiedziała Yosano. Wyjątkowo jednak nie podzielił się z zebranymi kąśliwym komentarzem, pozwalając kobiecie dalej mówić.- Znamy się z Dazaiem od nastu lat, praktycznie razem się wychowywaliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi- dodała. Chuuya uśmiechnął się krzywo, słysząc zaakcentowane ostatnie słowo. Postawa Yosano była żałosna. – Odpowiadając na twoje pytanie, on... zawsze taki był. Trudny przypadek.- powtórzyła.
Lisa uniosła zdziwiona brwi.
- Jest chory?
Yosano pokręciła głową.
- Nie stwierdzono u niego choroby psychicznej. On po prostu nie chce żyć- wzruszyła ramionami, odwracając wzrok w stronę Dazaia. Chuuya zauważył, że jej spojrzenie złagodniało. Ciekawe- pomyślał.
- Ale dlaczego?- dociekała dziewczyna.
- Może starczy już tego przesłuchania. Chodź Akiko- Kunikida chwycił kobietę za łokieć, po czym zaczął prowadzić ją w stronę wind. Yosano zdążyła odwrócić się ostatni raz w stronę Lisy, posyłając dziewczynie przepraszające spojrzenie, nim nie zniknęła za zakrętem korytarza.
CZYTASZ
Infinity | skk au
Fanfiction,, Dziękuję, że mnie znalazłeś, gdy zdążyłem już o tobie zapomnieć ". Au, w którym każdy człowiek który popełni samobójstwo, a raczej jego dusza, staje się aniołem stróżem. Ma on za zadanie ochronić swojego podopiecznego przed popełnieniem tego sam...