X

1.9K 161 15
                                    

— Asami-san — usłyszałam za sobą i odwróciłam się ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się szeroko i założyłam za ucho kosmyk włosów.

— Wakatoshi-kun — przywitałam się. Trzecioklasista wsunął dłonie w kieszenie spodni od mundurka i podszedł bliżej. Uniosłam lekko głowę by spojrzeć mu w twarz i ponownie się uśmiechnęłam.

— Masz ze sobą aparat? — zapytał. Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową.

— Nie. Zostawiłam go w domu — mruknęłam. — Coś się stało?

— Potrzebujemy fotografa na dzisiejszy trening. Chłopak z gazetki szkolnej jest dzisiaj zajęty, a dyrekcja domaga się wpisu na stronie szkoły.

— O której macie trening? — zapytałam, zakładając włosy za ucho.

— Siedemnasta — odparł chłopak. Pokiwałam głową.

— Dam radę — uśmiechnęłam się lekko. — Będę.

— Dziękuję — mruknął i odwrócił się.

— Uhm... Do zobaczenia! — zawołałam jeszcze. Ushijima spojrzał na mnie przez ramię.

— Pa — mruknął i odszedł w stronę wschodniego skrzydła szkoły. Poprawiłam torbę na ramieniu i z cichym westchnieniem ruszyłam w stronę sali.

***

Zmieniłam obiektyw i podbiegłam do atakujących. Spojrzałam na siatkarza i przystawiłam aparat do twarzy, łapiąc go w locie. Zagryzłam wargę, w ostatniej chwili chwytając ostrość i nie odrywając od siebie aparatu zrobiłam zdjęcie kolejnej osobie.

Spojrzałam na Wakatoshiego, który właśnie ustawiał się na linii końcowej, przygotowując się do zagrywki. Podbiegłam bliżej i delikatnie ugięłam kolana, z zamiarem uchwycenia serwu z dołu. Idealnie złapałam siatkarza w locie i zawiesiłam aparat na szyi. Otarłam czoło wierzchem dłoni i uśmiechnęłam się do trzecioklasisty. Pomachałam do niego i wskazałam wyjście. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał na mnie z góry.

— Zbieram się — wyjaśniłam. — Zdjęcia dam wam jutro, zgoda? — zapytałam. Chłopak spojrzał na okno i przeniósł na mnie obojętny wzrok.

— Robi się ciemno — powiedział. Zerknęłam na ciemniejące za oknem niebo i zacisnęłam palce ma aparacie.

— No...

— Uważaj na siebie — powiedział i wrócił na boisko. Spojrzałam na niego z uśmiechem i wyszłam z sali. Schowałam aparat do pokrowca i sięgnęłam po torbę, leżącą pod ścianą.

Tu te fous de moi?* — usłyszałam i zacisnęłam usta. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na przyjaciela.

— Przepraszam, Natsuo — powiedziałam, podchodząc do bruneta. — Znajomy poprosił mnie o pomoc...

— Znajomy, hmm? — mruknął z udawaną złością, opierając dłonie na biodrach. — Już ja wiem co to za znajomy!

— Gniewasz się? — zapytałam cicho. Naprawdę chciałam iść z nim na ten spacer, ale...

Non — westchnął. — W porządku, belle. Ale wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, qui?

Pokiwałam głową i zapięłam marynarkę.

— Idziesz do domu? — zapytałam. Chłopak uśmiechnął się nerwowo i podrapał w tył głowy.

Pardon, ma chérie — westchnął. — Umówiłem się z kumplami — powiedział.

— Nic nie szkodzi — odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. — Do zobaczenia, Natsuo!

Au revoir, mademoiselle! — odpowiedział i pomachał mi, odwracając się w stronę nadchodzącej grupki licealistów. Westchnęłam cicho i objęłam się ramionami, czując chłód wieczoru. Powoli ruszyłam w stronę domu, modląc się w duchu, żeby Hajime pamiętał o obiedzie.

***

KOTORI

Westchnęłam cicho, pochylając się nad notatkami z biologii. Przygryzłam końcówkę długopisu i kolorowym zakreślaczem zaznaczyłam fragment w zeszycie. Jęknęłam w duchu, słysząc pukanie do drzwi.

— Jeśli nie jesteś Asami Iwaizumi, zrób w tył zwrot i daj mi święty spokój, do cholery! — warknęłam, nie podnosząc wzroku znad notatek.

— Miałaś nie przeklinać — powiedział siedemnastolatek, stając w otwartych drzwiach mojego pokoju.

— Co ja powiedziałam? — warknęłam. — Won!

— Co robisz w piątek, Kotori-chan? — zapytał Tendō, wychylając się zza pleców mojego brata.

— Nic związanego z którykolwiek z was — warknęłam, wlepiając wzrok w kartkę przed sobą.

— Chciałem tylko zaprosić cię na naszą imprezę — jęknął Satori. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

— Waszą? — zapytałam.

— Jego — mruknął Wakatoshi.

— Ale u was w domu — Tendō uśmiechnął się szeroko. Przewróciłam oczami.

— Nie zobaczycie mnie tutaj — zapewniłam, wracając do gapienia się w notatki z biologii.

— Ajajaj, co za szkoda — jęknął czerwonowłosy, opierając się o drzwi.

— Ta, a teraz spadać, kretyni — warknęłam i poczekałam, aż licealiści znikną w korytarzu.

Chwyciłam za telefon i wysłałam SMS do Oikawy.

Ja: Część, kotku, mogę wpaść do ciebie w piątek? A najlepiej zostać na noc? Obiecuję, że zrobimy coś pysznego ^^

Tōru<3: Uuu... Czy mam się jakoś przygotować, Tori-chan? 😏

Ja: Kup mleko, zboczeńcu ;*

Tōru<3: Nie oskarżaj mnie o takie rzeczy! Moje myśli są czyste jak łza!

Ja: Tak, tak ;) Do zobaczenia, skarbie ❤

Tōru<3: Słodkich snów, Tori-chan ^^

Odłożyłam telefon z cichym westchnieniem i wróciłam do nauki. Spojrzałam krytycznie na wykres, który katowałam od godziny i westchnęłam z frustracją. Chwyciłam telefon i wróciłam do zakończonej konwersacji.

Ja: Koteeeeeeek...

Tōru<3: Tak, słonko?

Ja: Pomożesz mi z biologią?




* Jaja sobie ze mnie robisz?

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCWhere stories live. Discover now