— Asami-san — usłyszałam za sobą i odwróciłam się ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się szeroko i założyłam za ucho kosmyk włosów.
— Wakatoshi-kun — przywitałam się. Trzecioklasista wsunął dłonie w kieszenie spodni od mundurka i podszedł bliżej. Uniosłam lekko głowę by spojrzeć mu w twarz i ponownie się uśmiechnęłam.
— Masz ze sobą aparat? — zapytał. Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową.
— Nie. Zostawiłam go w domu — mruknęłam. — Coś się stało?
— Potrzebujemy fotografa na dzisiejszy trening. Chłopak z gazetki szkolnej jest dzisiaj zajęty, a dyrekcja domaga się wpisu na stronie szkoły.
— O której macie trening? — zapytałam, zakładając włosy za ucho.
— Siedemnasta — odparł chłopak. Pokiwałam głową.
— Dam radę — uśmiechnęłam się lekko. — Będę.
— Dziękuję — mruknął i odwrócił się.
— Uhm... Do zobaczenia! — zawołałam jeszcze. Ushijima spojrzał na mnie przez ramię.
— Pa — mruknął i odszedł w stronę wschodniego skrzydła szkoły. Poprawiłam torbę na ramieniu i z cichym westchnieniem ruszyłam w stronę sali.
***
Zmieniłam obiektyw i podbiegłam do atakujących. Spojrzałam na siatkarza i przystawiłam aparat do twarzy, łapiąc go w locie. Zagryzłam wargę, w ostatniej chwili chwytając ostrość i nie odrywając od siebie aparatu zrobiłam zdjęcie kolejnej osobie.
Spojrzałam na Wakatoshiego, który właśnie ustawiał się na linii końcowej, przygotowując się do zagrywki. Podbiegłam bliżej i delikatnie ugięłam kolana, z zamiarem uchwycenia serwu z dołu. Idealnie złapałam siatkarza w locie i zawiesiłam aparat na szyi. Otarłam czoło wierzchem dłoni i uśmiechnęłam się do trzecioklasisty. Pomachałam do niego i wskazałam wyjście. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał na mnie z góry.
— Zbieram się — wyjaśniłam. — Zdjęcia dam wam jutro, zgoda? — zapytałam. Chłopak spojrzał na okno i przeniósł na mnie obojętny wzrok.
— Robi się ciemno — powiedział. Zerknęłam na ciemniejące za oknem niebo i zacisnęłam palce ma aparacie.
— No...
— Uważaj na siebie — powiedział i wrócił na boisko. Spojrzałam na niego z uśmiechem i wyszłam z sali. Schowałam aparat do pokrowca i sięgnęłam po torbę, leżącą pod ścianą.
— Tu te fous de moi?* — usłyszałam i zacisnęłam usta. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na przyjaciela.
— Przepraszam, Natsuo — powiedziałam, podchodząc do bruneta. — Znajomy poprosił mnie o pomoc...
— Znajomy, hmm? — mruknął z udawaną złością, opierając dłonie na biodrach. — Już ja wiem co to za znajomy!
— Gniewasz się? — zapytałam cicho. Naprawdę chciałam iść z nim na ten spacer, ale...
— Non — westchnął. — W porządku, belle. Ale wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, qui?
Pokiwałam głową i zapięłam marynarkę.
— Idziesz do domu? — zapytałam. Chłopak uśmiechnął się nerwowo i podrapał w tył głowy.
— Pardon, ma chérie — westchnął. — Umówiłem się z kumplami — powiedział.
— Nic nie szkodzi — odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. — Do zobaczenia, Natsuo!
— Au revoir, mademoiselle! — odpowiedział i pomachał mi, odwracając się w stronę nadchodzącej grupki licealistów. Westchnęłam cicho i objęłam się ramionami, czując chłód wieczoru. Powoli ruszyłam w stronę domu, modląc się w duchu, żeby Hajime pamiętał o obiedzie.
***
KOTORI
Westchnęłam cicho, pochylając się nad notatkami z biologii. Przygryzłam końcówkę długopisu i kolorowym zakreślaczem zaznaczyłam fragment w zeszycie. Jęknęłam w duchu, słysząc pukanie do drzwi.
— Jeśli nie jesteś Asami Iwaizumi, zrób w tył zwrot i daj mi święty spokój, do cholery! — warknęłam, nie podnosząc wzroku znad notatek.
— Miałaś nie przeklinać — powiedział siedemnastolatek, stając w otwartych drzwiach mojego pokoju.
— Co ja powiedziałam? — warknęłam. — Won!
— Co robisz w piątek, Kotori-chan? — zapytał Tendō, wychylając się zza pleców mojego brata.
— Nic związanego z którykolwiek z was — warknęłam, wlepiając wzrok w kartkę przed sobą.
— Chciałem tylko zaprosić cię na naszą imprezę — jęknął Satori. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
— Waszą? — zapytałam.
— Jego — mruknął Wakatoshi.
— Ale u was w domu — Tendō uśmiechnął się szeroko. Przewróciłam oczami.
— Nie zobaczycie mnie tutaj — zapewniłam, wracając do gapienia się w notatki z biologii.
— Ajajaj, co za szkoda — jęknął czerwonowłosy, opierając się o drzwi.
— Ta, a teraz spadać, kretyni — warknęłam i poczekałam, aż licealiści znikną w korytarzu.
Chwyciłam za telefon i wysłałam SMS do Oikawy.
Ja: Część, kotku, mogę wpaść do ciebie w piątek? A najlepiej zostać na noc? Obiecuję, że zrobimy coś pysznego ^^
Tōru<3: Uuu... Czy mam się jakoś przygotować, Tori-chan? 😏
Ja: Kup mleko, zboczeńcu ;*
Tōru<3: Nie oskarżaj mnie o takie rzeczy! Moje myśli są czyste jak łza!
Ja: Tak, tak ;) Do zobaczenia, skarbie ❤
Tōru<3: Słodkich snów, Tori-chan ^^
Odłożyłam telefon z cichym westchnieniem i wróciłam do nauki. Spojrzałam krytycznie na wykres, który katowałam od godziny i westchnęłam z frustracją. Chwyciłam telefon i wróciłam do zakończonej konwersacji.
Ja: Koteeeeeeek...
Tōru<3: Tak, słonko?
Ja: Pomożesz mi z biologią?
* Jaja sobie ze mnie robisz?
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...