Sixteen

301 13 2
                                    

Perspektywa Demi

Godzina : 19 : 24

Jedziemy już prawie 10 minut a ja nie mogę wytrzymać z tymi idiotami.

A oczywiście mamusie kochane nic nie słyszą i nic nie widzą.

-Możecie sie w końcu zamknąć?! - pytam nieźle wkurzona.

-W sumie czemu nie-odpowiada Marcus i wkłada do uszu słuchawki 🎧.

-Czyli zostaliśmy sami- mówi uśmiechnięty od ucha do ucha Martinus.

-Raczej Ty, ja zamierzam iść spać, branoc-mówię po czym zamykam oczy i próbuje zasnąć.

30 minut później *

Było mi strasznie nie wygodnie więc się wierciłam.

Ale teraz jakoś mi sie lepiej spało.

Otwieram zaspane oczy i widzę że leżę na kolanach Martinusa, a Marcus leży na mnie.

Serio?

Martinus głaska mnie po głowie,jest tak przyjemnie.

Po dłuższej chwili podnosze sie do pozycji siedzącej ( xDDD dop. AUT)

-Mmm jesteśmy już na miejscu ? - odwracam głowę  w stronę Martinusa.

-Tak, sama zobacz  - uśmiecha sie uroczo i odsłania okno gdyż było zasłonięte poprzez zasłony.

Widziałam diabelski młyn rollercoastery i różne stoiska do grania w różne gry.

Mmm nie mogę się doczekać.

Mama parkuję na parkingu, odpinają pasy i wychodzą z auta, a ja czekam aż wyjdzie jeden z bliźniaków.

-Idziemy? - pytam bliźniaków.

-Może tak, może nie- śmieje sie Marcus.

Robi dziubek abym go pocałowała, no chyba go pogieło.

Mam plan.

Przybliżyłam się do Marcusa po czym przytuliłam go i szukałam ręką klamki.

I szybko pociągnełam za klamkę i otworzyłam drzwi spadając przy okazji na ziemię razem z Marcusem.

-Co tu się dzieje? - pyta moja mama.

-Eeeee, może chodźmy już-mówię po czym podnosze się i daje rękę Mac'owi aby ją złapał i sam wstał.

Po chwili już idziemy do kasy.

Mamy podchodzą do kasy, a my stoimy z boku i rozmawiamy

-Gdzie idziemy pierwsze? - pytam rozbawiona.

-Am może na rollercoaster? - pyta Martinus.

-Tylko nie ten w strefie ekstremalnych, wolę takie normalne.

-Nope, idziemy do tych ekstremalnych! - krzyknął Martinus

-Mowy nie ma, wy sobie idźcie ja poczekam-mówie całkowicie poważnie.

Po chwili przychodzi moja mama i mama tych słodkich idiotów.
Dając nam bilety czyli bransoletki z kodem i zegarkiem który odmierza czas.

Zapinam bransoletkę po czym mamy iść do wejścia lecz jest problem Martinus nie może zapiąć swojej bransoletki.

Więc pomogłam mu a on złapał mnie za rękę i weszliśmy do wesołego miasteczka.

Trzyma mocno mnie za rękę i nie chce puścić.

-Tinus,możesz mnie puścić? Gdzie ty idziesz!? - pytam trochę zdenerwowana.

-Nie i nie pytaj się-mówi stanowczo.

A ja zaczynam sie bać, co on chce zrobić?

***

Rozdział dla wspaniałej BadSweetGirlLove

 Miłość czasem boli ... M&M.    Kjærlighet gjør noen ganger vondt.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz