Rozdział 1

49 1 0
                                    

Powoli podnoszę się do pozycji siedzącej. Po wczorajszej już chyba setnej imprezie w tym wakacyjnym tygodniu moja głowa nie daje rady. Oprócz takich szczegółów jak kac wiem że mam przejebane.

Pamiętam jakieś urywki z wczorajszego hucznego powrotu do domu i wiem że gdy zejdę na dół na śniadanie czeka mnie jakaś kara ze strony ojca. Te jednak nie należą do przyjemnych są przemyślane i faktycznie mnie w jakiś sposób dotykają.

Powoli podnoszę się z łóżka i idę do łazienki. Tam szybciutko myje włosy ciało plus zęby. Potem idę się ubrać. Wybieram białą koronkową sukienkę a na stopy ubieram trampki przed kostkę w tym samym kolorze. Z włosami nic nie robię jednak na twarz nakładam trzy kilo tapety aby zakryć podkrążone oczy jakieś siniaki z bójki i sześć malinek. Gotowa schodzę na dół. Siadam do stołu i zaczynamy po cichu jeść śniadanie.

- Elli- ciszę przerywa szorstki głos ojca.

-Tak tato- pytam cichutko.

-Jestem zawiedzony twoim zachowaniem. Ostatnia kara którą dała Ci mama chyba nie była odpowiednia. Dlatego to ja postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Jesteś ciekawa swojej kary? – kończy swój wywód.

- Tak ????- odpowiadam niepewnie.

- Pojedziesz ze mną na obóz piłkarski. Będzie tam pani Jagoda. Pamiętasz ją? Z powrotem zaczniesz ćwiczyć biegi długo dystansowe- kończy tonem nieznoszącym sprzeciwu.

-Że co???-tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.

- Nie dyskutujesz ze mną. Masz dwie godziny na spakowanie i wyjeżdżamy.- zaczyna krzyczeć.

-Dobrze- mówię.

Pni Jagoda i biegi długodystansowe . Ojejku. Jeszcze jakieś dwa lata temu te biegi były całym moim życiem. Biegałam naprawdę szybko i wygrywałam masę wyścigów. Zakończyłam ten rozdział w moim życiu ponieważ ćwicząc po pierwsze nie było opcji jedzenia niezdrowego jedzenia czy picia alkoholu. Prócz tego było pełno zakazów bez których nie wyobrażam sobie życia. Z samą Jagodą mocno się pokłóciłam i wiem że dostanę za to porządną nauczkę. Czyli jakieś nieludzkie ćwiczenia. To jest po prostu pewne.

Kara jest naprawdę trafna. Jednak znajduje w niej wiele plusów.

Od dawna chciałam wrócić do biegów więc nawet dobrze się składa.

Od razu zabieram się za pakowanie. Oprócz bielizny ubrań kosmetyków i innych pierdołów pakuję do torby kupkę moich ubrań treningowych. Gotowa schodzę do salonu gdzie czekają już moi rodzice. Tata podchodzi do mnie i zabiera torby. Mama za to zamyka w żelaznym uścisku.

-Dziękuję – szepczę odrywając się od mamy i ruszając do Audi taty.

DOBĘ PÓŹNIEJ

Zmęczona podróżą wysiadam z auta i staje przed wielkim centrum sportowym mojego taty. Chyba byłam tu raz w życiu kiedy miałam z pięć lat. Jednak jedno się nie zmieniło jestem tak samo przerażona jak wtedy. Stoję i z jakimś nikłym sentymentem wpatruję się w budynek.

- Jagoda napisała mi że przyjedzie za tydzień oraz że masz się przygotować bo zemsta będzie słodka.- mówi śmiejąc się pod nosem.

Pani Jagoda zawsze była osobą nieszablonową jej sposoby treningów nawet i mnie nieraz przerażały jednak zawsze były naprawdę skuteczne. Dlatego dziękuję bogu że mam tydzień na przygotowanie się na jej zemstę.

Tata podaje mi klucz do pokoju Numer 68 a sam idzie do osobnego budynku dla trenerów. Spanikowana orientuje się że po pierwsze budynek w którym mieszkam ma sześć pięter a po drugie będę mieszkała tam jako jedyna kobieta zajebiście. Kidy w końcu dochodzę z torbami do budynku patrzę na kartkę na której jest rozpiska pokoi i pięter. Tak jak myślałam ze strony nauczycielki dostałam pokój na pierdolonym szóstym piętrze. Próbuję uspokoić oddech a następnie powoli ruszam z trzema torbami na ostatnie piętro. Już na pierwszym piętrze uświadamiam sobie że nie dam rady i postanawiam poprosić o pomoc. Podchodzę do pierwszych z rzędu drzwi i delikatnie pukam. Po chwili daję się słyszeć kroki po drugiej stronie drzwi.

Od początkuWhere stories live. Discover now