Rozdział 3

26 1 1
                                    


Po paru minutach jesteśmy już na dole . Chłopak wchodzi ze mną na rękach do stołówki.

- Dziękujemy!!!!- krzyczy cała drużyna.

O co chodzi?? Za co oni mi dziękują ??

Chłopaki podchodzą do mnie a następnie ostrożnie wyjmują z rąk Maxa. Podnoszą mnie do góry a następnie dokładnie 6 razy podrzucają. Za pierwszym razem dostaje mini zawał serca. Jednak już po chwili zaczynam zapominać o bólu nóg i wybucham szczery i ciepłym śmiechem. Chłopcy odkładają mnie na ziemie a następnie podchodząco do mnie ściskają i przedstawiają się. Teraz podchodzi do mnie Alex i Max.

- Nasze słoneczko.- mówią a następnie razem rzucają się na mnie. Zamykają w niedźwiedzim uścisku oraz składają buziaki na moich policzkach.

Odrywają się ode mnie i zmierzają na środek Sali.

- Wszyscy obecni na tej sali Elli chcielibyśmy Ci podziękować za wczoraj. W ramach wdzięczności składamy Ci ciasto które sami upiekliśmy więc prawdopodobieństwo zgonu jest mocno prawdopodobne. Pamiętaj jednak że postaraliśmy się.- kończy poważnym tonem. Wszyscy na Sali razem ze mną zaczynają się śmiać.

- Okej. Tylko jest jeden problem ja nadal nie wiem za co mi dziękujecie?- pytam ciekawa odpowiedzi.

Chłopcy patrzą na mnie jak na jakąś nienormalną.

- Jak to przecież wczoraj biegając wokół boiska skutecznie odwracałaś uwagę drużyny przeciwnej. – tłumaczy Alex .

A więc o to chodzi. Szczerze nie miałam pojęcia że wczoraj moim maratonem życia odwracałam uwagę przeciwników. W sumie to nawet fajnie że dla tego wyczynu znalazł się chociaż jeden plus. Alex podchodzi do mnie z ciastem które nie wygląda wcale tak źle.

- Dobra Elli zjedz sobie śniadanie i ciasto. Potem niech Cię ktoś odniesie do pokoju a na 16 masz być na boisku wykonamy ćwiczenia rozciągające. Dobra?- pyta.

- Dobra – odpowiadam. Myśl o pozbyciu się bólu nóg jest naprawdę kusząca.

Alex podchodzi do mnie i dla żartu przerzuca sobie mnie przez ramię. Nie spodziewałam się tak śmiałego ruchy z jego strony ale w sumie to czemu nie. Wybucham szczerym śmiechem i w tym momencie dziękuje tacie że zabrał mnie na ten zjebany obóz. Chłopak puszcza mnie dopiero kiedy dochodzimy do ich wspólnego wielkiego stołu.

-Proszę – Max podaje mi kawałek ciasta i patrzy wyczekująco. Ostrożnie biorę małego gryza i okazuje się że ciasto jest całkiem dobre.

Resztę poranka spędzam na jedzeniu ciasta śmianiu się z żartów chłopców i rozmowie z Alexem. Nie wiem co się stało ale Max gdzieś wyszedł i nie wrócił a chciałam mu podziękować za noszenie po schodach. No cóż innym razem. Drużyna idzie na trening a ja powoli próbuję wstać i wrócić do pokoju.

- Hej nie uciekaj mi ja chcę Cię odnieść.- ktoś szepcze do mojego ucha.

Przerażona spadam z krzesła na tą bardziej obolałą nogę i mimo chłodzenia Sycze z bólu. Na de mną stoi Alex a ja mam szanse przyjrzeć mu się uważniej. Jest wysoki i naprawdę dobrze zbudowanym bunetem o szarych oczach i pełnych ustach.

- Jak chcesz mogę Ci przesłać zdjęcie to się napatrzysz. A teraz idziemy.- mówi Alex po czym bierze mnie na ręce i wybucha cholernie seksownym śmiechem . Droga na szóste piętro zajmuje nam dość sporo czasu jednak gdy już jesteśmy w moim pokoju chłopak odkłada mnie ostrożnie nad ziemię.

Ja nieświadoma swojego czynu wciskam głowę w zagłębienie jego szyi i zaciągam się jego zapachem. Pachnie bardzo męsko. Jakby połączyć wanilie mięte i mydło. OOO tak pachnie cudownie. Nagle chłopak się spina a ja orientuję się co właśnie zaczełam robić. Szybko wycofuję się o co najmniej pięć metrów. Zawstydzona schylam głowę i zakrywam twarz włosami ponieważ na moich policzkach pojawił się wściekle czerwony rumieniec . Alex zaczyna się śmiać z mojego zachowania ja za to jestem na siebie po prostu wkurwiona.

Od początkuWhere stories live. Discover now